6 well well well* William *
- O-Oh Alex S-szybciej - sapałem będąc przyciśniętym twarzą do ściany i mając w sobie penisa Alexa. Już wiem dlaczego rodzice tak bardzo lubią seks i dlaczego mama zawsze jest taki głośny, przecież to jest nieziemskie. Zajęczałem głośno kiedy chłopak natrafił na moją prostatę.
Nagle poczułem w sobie pustkę, a następnie jak ląduje na łożku z brunetem nad sobą, i czuje jego pocałunki na szyi i ustach.****
Leżałem na klatce starszego rysując jakieś wzory. Alexa poznałem w szkole jest on w ostatniej klasie i jest chyba najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Alexander Artem bo tak brzmi pełne imię i nazwisko chłopaka to wysoki ode mnie o siedem centymetrów brunet mający metr osiemdziesiąt siedem, z cudownym uśmiechem i cudownymi brązowymi oczami, również dwa lata starszy. Jest dość wysportowany i mimo, że w szkole jest popularny jest inni niż ci typowi króle w szkole. Miły, gra w nogę i dobrze się uczy.
- Chcesz poznać moich rodziców? - spytałem patrząc mu w oczy.
- Trochę się boje Przyznam, raz widziałem twojego tatę i się przeraziłem jest w cholerę wysoki i przypakowany - zaśmiałem się na przerażenie w jego głosie i obróciłem się na brzuch patrząc mu w oczy.
- Mama zawsze musi stawać na palcach gdy chce od niego buziaka, albo każe mu się schylać - zaśmiałem się na przypomnienie jak mama raz przyniósł drabinę i wszedł na nią tylko po to, aby pocałować tatę. Alex uśmiechnął się patrząc na mnie i przeczesał moje loki.
- A nie będą mieli nic przeciwko nam? No wiesz, że jesteśmy gejami? - miałem ochotę głośno się zaśmiać, bo czemu zawsze wszyscy myślą, że mama jest kobietą. Ja wiem, że to określenie na kobietę ale nasz mama jest wyjątkowy.
- Nie będą - nie wyprowadzałem go z błędu chcą zobaczyć jego minę kiedy dowie się, że moimi rodzicami są dwaj mężczyźni.
- To kiedy mogę ich poznać?
- Możemy jechać już teraz - wstałem, zaczynajac ubierać się w swoje ciuchy.
****
- Jesteś gotowy? - spytałem pół godziny później stając przed drzwiami domu. Brązowooki kiwnął głową zagryzając wargę i razem weszliśmy do środka. - Mamo, tato jesteście? - zawołałem kiedy w przed pokoju ścigaliśmy buty i kurtki.
- W kuchni - usłyszałem głos mamy i łapiąc Alexa za dłoń ruszyłem do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Kiedy stanęliśmy w progu naszym oczom ukazał się tata krojący warzywa pod czujnym okiem mamy siedzącego na blacie obok.
- Mamo, tato - powiedziałem chcąc zwrócić ich uwagę na siebie co podziałało, oboje spojrzeli na mnie z lekkim zdziwieniem patrząc na chłopaka stojącego obok mnie. - Chcę wam kogoś przedstawiać. To mój chłopak Alex.
* Harry *
- Alexander - przedstawił się nastolatek i wystawił rękę w moim kierunku, od razu lekko ją ścisnąłem posyłając mu ciepły uśmiech.
- Jestem Harry, mama Williama. - również się przedstawiłem luzując uścisk.
Mina bruneta była lekko zszokowana po mojej informacji, ale zdążyłem się do tego przyzwyczaić.
- Może kawki? Albo herbatki? Może zostaniesz na obiad? - proponowałem co tylko mogłem, aby wybranek serca mojego syna poczuł się jak w domu.
- Mamo, daj mu się zaklimatyzować. - powiedział cicho Will na co tylko pokiwałem głową i znów wbiłem wzrok w odbierającego warzywa Lou.
* * *
Siedzieliśmy wszyscy przy obiedzie, no może nie wszyscy, Darcy jeszcze nie wróciła, trochę się o nią martwiłem. Mój mąż wbijał wzrok w naszego gościa.
- Powiedz mi jakie masz zamiary wobec naszego syna Alexandrze? - wiedziałem, że kiedyś to nastąpi, tryb bad tatusia aktywowany.
- B-bardzo lubię, kocham wręcz Pana syna i chce z nim wspólnie żyć i wspierać się. - odparł poddenerwowany a ja wcale mu się nie dziwiłem, Lou tak już miał.
- Mhm. - mruknął tylko nie spuszczając wzroku z ciemnookiego. - Ale pamiętaj... Jak złamiesz mu serce, ja połamie Ci wszystkie kości jakie masz. - warknął ostrzegawczo, a mnie aż przeszły ciarki.
Widziałem jak Will próbuje uspokoić swojego ukochanego, a ja myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Nagle niezręczną atmosferę przerwał trzask drzwi i śmiechy z przedpokoju.
CZYTASZ
my uncle is my husband ✔︎ || Larry
Fanfiction- Brawo państwo Tomlinson - spojrzałem na ekran monitora robiąc wielkie oczy. Po chwili usłyszeliśmy tradycyjny huk spowodowany upadkiem Lou. - Drugi raz - powiedziałem zakrywając usta dłońmi. Dużo niespodziewanych zwrotów akcji, dużo łez, śmiechu...