Strata

2K 126 297
                                    



* Harry *

Strata dziecka jest czymś czego nie życzę nikomu, to przeszywający ból, jaki łamie twoje serce na milion kawałków sprawia, że mimo uśmiechu na twarzy  zawsze będzie bolało, zawsze będzie ten sam smutek w tym wyrazie.

Bo strata dziecka to jak wrzucenie wszystkich zdjęć do kosza. Wspomnienia to one zostają na zawsze, nieprzespane noce, zmieniane pieluch, pierwsze słowa, pierwsze kroki, pierwsze pójście do szkoły. Każda chwila jaką spędziłeś z istotą, którą nosiłeś pod sercem, przy jej stracie wydaje się zbyt krótka.

Siedziałem, okryty kocem patrząc na Lou rozmawiającego z policjantem. Po chwili szatyn skończył rozmawiać z funkcjonariuszem podchodząc do mnie i obejmując.

Siedzieliśmy w ciszy, dopóki z kostnicy nie wyszła znajoma mi para, a kobieta zalewała się łzami, będąc całą roztrzęsioną.

Bez słowa wstałem,  podchodząc do niej i okrywając ją kocem. Brunetka spojrzała na mnie, a ja jedyne co mogłem zrobić to przytulić ją, samemu płacząc.

To nie była April, a Kate jej koleżanka z klasy. Co ani trochę nie poprawiło mi humoru, a po tym jak zemdlałem kiedy, odsłaniali ciało nie miałem na nic sił.
Z jednej strony cieszyłem się, że to był tylko sen. Z drugiej zaś było mi strasznie przykro z powodu państwa Henels.


- Nasze kondolencje - powiedział mój mąż, kiedy staliśmy na przeciwko płaczącej pary. Blond włosy mężczyzna pokiwał nam jedynie głową udając się wraz z żoną do funkcjonariusza, który poprosił ich na słowo.

Otarłem oczy i wysmarkałem nos w chusteczkę będąc obejmowanym przez męża.

- Gdzie nasze dziecko? -  wtuliłem się w tors męża.
Staliśmy jeszcze chwile kiedy nagle za swoimi plecami usłyszeliśmy.

- Mamo, Tato -  obróciliśmy się widząc, naszą córkę z obstawą w postaci Nialla i Liama. Jak z procy wystrzeliłem, podbiegając do dziewczyny i obejmując ją przy okazji zalewając się łzami.
Po chwili poczułem, ramiona należące go mojego męża.

- Nawet nie wiesz jak się cholernie o ciebie martwiliśmy - spojrzałem na Lou widząc jak sam nie powstrzymuje łez.

- Tak bardzo cię kochamy - powiedział, całując jej włosy


*April*

- Tak bardzo Cie kochamy. - odbiło mi się o uszy, gdy moi rodzice tulili mnie do siebie.

Byłam głupia, że tak uciekłam bez rozmowy, ale oni nie chcieli ze mną rozmawiać. Na szczęście wujek Liam i wujek Niall sporo mu wytłumaczyli. Obiecałam im pogadać z mamą i tatą.

- Ja też was kocham. - powiedziałam cicho wtulając się w rodziców.

- Jedzmy do domu. - zaproponował mama na co wszyscy się zgodziliśmy.

*Louis*

Oderwaliśmy się od siebie wycierając swoje policzki. Byłem szczęśliwy, że moja córeczka jest cała i zdrowa, nie zmienia to jednak faktu, że czeka ją poważna rozmowa ze mną.

Otworzyłem drzwi auta i Harry wraz z April wsiedli do niego. Też już otwierałem drzwi od strony kierowcy, gdy nagle zatrzymał mnie Niall.

- Możemy pogadać? - zapytał spokojnie patrząc w moją stronę.

- Możemy u nas w domu? Przyjdzie na obiad to pogadamy. - byłem już totalnie zmęczony i nie miałem ochoty na rozmowy.

Mężczyzna westchnął tylko po chwili kiwając głową w zgodzie. Uscisnęliśmy sobie dłonie, ja byłem już w aucie, a Irlandczyk zmierzał w stronę swojego.

* * *

Droga do domu minęła szybko i w ciszy. Widziałem jak zmęczona jest April jak i mój kochany mąż. Postanowiłem wszystkie rozmowy przełożyć na jutro, dzisiaj brak siły dawał o sobie znać.

Zaparkowałem pod domem i jak na zawołanie Harry otworzył oczy i mozolnie wyszedł z pojazdu kierując się w stronę naszego domu. April zrobiła dokładnie to samo.

Nie pozostało mi nic innego jak pójść za moim ukochanym i córką. Kiedy wchodziliśmy do domu usłyszałem tupot stóp, który oznajmiał mi, że Will i bliźniaczki jeszcze nie śpią.

*William*

Byliśmy gotowi na wszystko, rodzice nie wracali długo z komisariatu, co mogło oznaczać, że serio moja siostra może nie żyć, lecz dźwięk otwieranych drzwi rozbudził nas i wystrzeliliśmy jak procy w ich kierunku.

Pierwsze co ujrzałem to moją siostrzyczkę całą i zdrową. Zaciągnąłem ją do uścisku, do którego dołączyły pozostałe bliźniaczki.

- Umarliśmy prawie, co Ty odwalasz April? - zapytałem bliski płaczu tuląc ją do siebie jeszcze bardziej.

- Porozmawiamy o tym rano, obiecuje Ci Will, przepraszam, że napędziłam wam stracha. Kocham Was. - odparła dziewczyną na co wszyscy włącznie ze mną zalali się łzami, ale nie smutku tylko szczęścia.

*Harry*

Jak to dobrze widzieć całą rodzinę w komplecie, byłem szczęśliwy, że April żyje i ma się dobrze. Spojrzałem w górę na swojego męża, który obejmował mnie przyglądając się całej sytuacji.

- Chodźmy spać skarbie. Jesteś zmęczony tak samo jak ja. - wyszeptał w moje ucho na co przeszły mnie przyjemne dreszcze.

- Dobrze kochanie, chodźmy. - odparłem cicho chwytając szatyna za rękę i prowadząc w stronę schodów.

Pożegnaliśmy się z czworaczkami, które po chwili poszły za nami na górę i wszyscy o godzinie czwartej rano poszliśmy spać. Postanowiłem, że nie będę budził dzieci do szkoły. Byłem wyczerpany i sam nie wiedziałem, kiedy wstanę.

my uncle is my husband ✔︎ || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz