Rozdział 8

1.9K 140 96
                                    


Wziąłem głęboki wdech i starałem się zachować względny spokój, gdy zajmowałem się moją pracą domową. Nie byłem takim złym uczniem, a właściwie można było powiedzieć, że miałem całkiem dobre oceny, jednak nie znaczyło to, że nic nie sprawiało mi trudności. Chemia zdecydowanie nie była moją mocną stroną.

Owszem, mógłbym sprawdzić odpowiedzi w internecie albo po prostu przepisać od kogoś, jednak czułbym się z tym źle. Nie było co się oszukiwać i ściągać, ponieważ nie umiałem tego tematu, a kartkówka pokazałaby to. Nie było sensu udawać, że rozumiem o co chodzi, bo to nie zmieniało niczego.

Nie miałem pojęcia, ile czasu siedziałem już nad jednym zadaniem, ale wiedziałem, że zdecydowanie za dużo. Miałem ochotę zacząć sobie wyrywać z frustracji włosy, jednak cudem powstrzymywałem się od tego. Nie chciałem zostać łysy tak szybko, bez przesady.

Westchnąłem cierpiętniczo setny raz z rzędu, zastanawiając się, czy to ja byłem ułomny, czy zadanie kosmiczne. Już wyobrażałem sobie, jak oblewam chemię, zostaję wyrzucony ze szkoły, rozpijam się, tracę dach nad głową i zaczynam mieszkać pod mostem. A wszystko przez jedno, głupie polecenie.

Kwestią czasu było zwrócenie na siebie uwagi Felixa, który wylegiwał się spokojnie na moim łóżku i wpatrywał się w dal. Lis miał dobry słuch, poza tym doskonale wyczuwał mój nastrój, więc już po chwili poczułem, jak wskakuje na moje kolana i tyka mnie nosem w rękę. Wydawał się zmartwiony.

O co chodzi?

- Kompletnie nie rozumiem tego zadania, nie umiem go zrobić - wymamrotałem, wskazując na polecenie, a futrzak zeskoczył ze mnie na ziemię. Po chwili stał tuż obok mnie w swojej ludzkiej postaci i czytał treść ćwiczenia.

Wiedziałem, że on nie będzie miał z nim najmniejszego problemu, ponieważ Opiekunowie najzwyczajniej w świecie umieli wszystko, jeśli chodziło o zakres edukacji. Mieli to w genach, by pomagać swoim podopiecznym, dlatego nic nie sprawiało im trudności. Nawet ta koszmarna chemia.

- To całkiem proste, wytłumaczę ci - szepnął piegus i posłał mi nieśmiały uśmiech, by kucnąć obok, a następnie zaczął tłumaczyć mi, jak zrobić owe zadanie.

Nie zdziwiło mnie, że zrozumiałem już za pierwszym razem, ponieważ chłopak potrafił naprawdę bardzo dobrze tłumaczyć. Był w stanie nauczyć mnie czegoś, czego nie mogła mnie nauczyć nauczycielka i podziwiałem go za to. Dzięki niemu miałem fajne oceny, z których mogłem być dumny.

Przerobiliśmy razem całą moją pracę domową, a chłopak dodatkowo wytłumaczył mi ponownie cały temat, by mieć pewność, że w razie kartkówki poradzę sobie. Nawet udało nam się przerobić następny, dzięki czemu nie musiałem się niczego obawiać ani stresować. Czyż nie było to cudowne?

- Dziękuję, Lix - uśmiechnąłem się szeroko do czekoladowookiego chłopaka, którego policzki ponownie pokrył uroczy rumieniec.

- Mówiłem, byś nie dziękował za takie rzeczy - wywrócił oczami, jednak jego buzię rozświetlił wyjątkowo piękny uśmiech, dla którego byłbym w stanie prawdopodobnie zabić.

- A ja mówiłem, że i tak będę dziękował - wzruszyłem beztrosko ramionami, po czym zamknąłem zeszyt oraz książkę i uniosłem na niego wesoły wzrok - Gramy w UNO? - spytałem podekscytowany, na co odpowiedział mi szerszym uśmiechem oraz delikatnym kiwnięciem głowy.

~~~~
Przepraszam, że tak późno wstawiam, heh.
Ogólnie to wzięłam się za pisanie tego minsunga z duchami, więc trzymajcie kciuki, żeby nie skończyła mi się wena po dziesięciu rozdziałach.

Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku, kaczuszki♥

Just Perfect || ChanlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz