Rozdział 17

1.5K 131 20
                                    


Na rozmowie z Jisungiem i Minho spędziłem ponad pół godziny, ale przynajmniej udało mi się zdobyć sporo wskazówek i raz. Miałem już o wiele lepszy humor, dlatego nie powstrzymywałem szerokiego uśmiechu, gdy przekroczyłem próg domu. Już wiedziałem, co powinienem robić!

Pokonanie schodów zajęło mi o wiele krócej niż zawsze, ponieważ przeskakiwałem co drugi schodek. W pokoju okazało się, że Felix sobie smacznie spał, więc postanowiłem nie budzić go, by mógł sobie odpocząć. W zamian za to po prostu ułożyłem się obok i zacząłem delikatnie gładzić jego bok z czułością.

Uwielbiałem go oglądać, gdy spał, nieważne w której formie. Chłopak był zarówno uroczy jako lisek, jak również jako człowiek. Powoli przesuwałem palcami między miękką sierścią mojego Opiekuna i wzdychałem zadowolony. Miałem w planach rozkochać w sobie blondyna i liczyłem na to, że mi się uda.

Bardzo mi na nim zależało, dlatego nie mogłem się tak po prostu poddać bez walki. Musiałem chociaż spróbować, by później nie żałować swojej bierności. Zawsze przecież mogło nam się udać, prawda? Moglibyśmy być naprawdę szczęśliwą parą!

Spędziłem w ten sposób kilka godzin i w pewnym momencie zacząłem się odrobinę niepokoić faktem, że Lix dalej spał. Okay, mógł być zmęczony, jednak dalej miałem złe przeczucie. Opiekun nigdy tak długo nie pozostał w tym stanie, ponieważ potrzebował mało snu. A on nie budził się od przeszło sześciu godzin.

Nie wiedziałem, czy powinienem był go budzić i długo walczyłem ze samym sobą w myślach. Bałem się, że będzie zły, że wyrywam go ze snu, jednak troska o chłopaka była o wiele silniejsza. Martwiłem się i może robiłem to niepotrzebnie, ale wolałem być pewny.

- Lixie... - szepnąłem, zaczynając delikatnie potrząsać drobnym ciałkiem lisa - Felix, obudź się - powiedziałem nieco głośniej, jednak on w ogóle nie reagował, przez co moje serce przyspieszyło.

Nie podobało mi się, dlatego starałem się go obudzić na kilka sposobów, ale żaden nie przyniósł pozytywnych efektów. Lis spał, jak zabity i przez chwilę wystraszyłem się, że może odszedł, ale przecież żyłem, a poza tym oddychał. Kompletnie nie rozumiałem, co mu się działo, przez co byłem bardziej przerażony.

- Felix, proszę, otwórz oczy - wziąłem go na ręce, by zmartwiony oglądać jego pyszczek, jednak ponownie nie uzyskałem odpowiedzi - Cholera, co ci się stało? - jęknąłem, po czym sięgnąłem po telefon.

Nie było wiele osób, do których mógłbym zadzwonić i szczerze było mi wstyd, że ponownie tego dnia zawracałem głowę Jisungowi, ale nie widziałem innego wyjścia. Sprawa była poważna i nie cierpiała zwłoki. Bałem się, że coś może się stać mojemu ukochanemu.

- Hm? O co chodzi? - spytał sennie Han, a ja wziąłem głęboki wdech.

- Przyjdziesz do mnie z Minho? Coś się stało z Felixem - wymamrotałem zażenowany i poddenerwowany jednocześnie, a w zamian dostałem twierdzące mruknięcie, po czym połączenie zostało zerwane.

Wysłałem chłopakowi swój adres, po czym odłożyłem urządzenie, by zająć się lisem śpiącym w moich ramionach. Kompletnie nie rozumiałem tego wszystkiego, przez co zaczynałem szczerze panikować. Był dla mnie zbyt cenny, by mogła mu się stać krzywda.Nie wyobrażałem sobie bez niego mojego życia.

Wtuliłem w siebie Felixa i zacząłem cmokać go po czubku głowy, mając cichą nadzieję, że jednak obudzi się. W końcu mógł mieć po prostu głęboki sen, prawda? Eh, niestety odpadało, ponieważ nieważne, co robiłem, on i tak się nie budził, a na ogól wybudzenie go było aż nazbyt łatwe. Nie mógł po prostu spać.

- Lixie, skarbie... - szepnąłem w jego sierść, prosząc go w myślach, by przestał przyprawiać mnie o zawał serca.

Niestety w dalszym ciągu nie budził się i miał tego nie robić przez jakiś czas, jak to miało się dopiero okazać.

Just Perfect || ChanlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz