Rozdział 13

1.6K 138 23
                                    


Zerknąłem przelotnie na liska, który zadowolony dreptał tuż obok mnie, wesoło machając swoim puszystym ogonkiem. Większość uczniów chodziła w towarzystwie swoich Opiekunów, toteż na korytarzu było wiele, różnych zwierząt. Widziałem fretkę, koalę, węża, świnkę morską oraz sporo psów, a także kotów.

Było to normą, dlatego nikt nie zwracał na to większej uwagi, po prostu akceptując stan rzeczy. Opiekunowie zdecydowanie bardziej woleli być w swoich zwierzęcych formach, a ich podopieczni nie naciskali. W końcu dla wszystkich liczył się komfort.

- Cześć, Channie hyung! Cześć, Felix! - usłyszałem za sobą wesoły krzyk, a gdy odwróciłem się, ujrzałem Jisunga z czarnym kocurem na rękach.

- Oh, cześć wam - uśmiechnąłem się szeroko do Hana i niepewnie podrapałem Minho za uchem, bojąc się, że ten odgryzie mi rękę, jednak nic takiego się nie stało. Kocur leżał w ramionach chłopaka i pomrukiwał sobie w najlepsze - Jak leci? - przeniosłem wzrok na blondyna, który tulił do siebie swoją czarną bestię.

- A jakoś leci, a tam? Dawno nie rozmawialiśmy - zauważył młodszy, a ja posłałem mu skruszony wzrok, po czym obaj wraz z Opiekunami ruszyliśmy przed siebie.

- Wybacz, byłem dość zajęty - przyznałem cicho, zerkając na liska, który owinął swój ogon wokół mojej kostki - Jak się czujesz? Ostatnio byłem chory z tego, co pamiętam - zauważyłem z lekkim uśmiechem.

- Hm? Już dobrze, Minho się mną zaopiekował - zaśmiał się delikatnie, a ja przeniosłem wzrok na kota, który ocierał się swoim łebkiem o ramię chłopaka - Straszna przylepa z niego - przyznał rozczulony, jednak zaraz pisnął, gdy ten wbił mu pazury w rękę.

- Niektóre rzeczy się nie zmieniają - parsknąłem rozbawiony, a po chwili po szkole rozniósł się dźwięk dzwonka - No nic, spiszemy się potem, okay? Do zobaczenie - machnąłem blondynowi, by skręcił w Felixem w stronę schodów i wejść na piętro.

Są uroczą parą...

- Też tak myślę - zachichotałem, po czym kucnąłem i zacząłem gładzić jego grzbiet, kompletnie ignorując lekcję, która się zaczęła.

Channie, masz lekcje!

Mimo jego słów, nie zamierzałem się ruszyć z miejsca, a tym bardziej przestawać go głaskać, ponieważ on sam naprężał się, prosząc o więcej pieszczot. Felix również był przylepą oraz pieszczochem, może nawet w większym stopniu niż Minho. Sama jego reakcja wiele mówiła, a zwłaszcza, gdy wywrócił się na grzbiet, bym podrapał go po brzuszku.

- Jesteś rozkoszny, wiesz? - westchnąłem zachwycony, serwując mu kolejne pieszczoty, aż wreszcie podniosłem się, ale wcześniej cmoknąłem go w jego mokry nosek - Muszę iść na lekcję - wytłumaczyłem miękko zdezorientowanemu liskowi.

Fakt, chodź!

Poszedłem za nim, śmiejąc się w duszy. Nie musiałem widzieć jego twarzy, by wiedzieć, że udało mi się go zawstydzić. Na pewno szaleńczo by się rumienił, gdyby był w swojej ludzkiej formie. Szkoda tylko, że nie mogłem tego zobaczyć.

Just Perfect || ChanlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz