„When you were mine"

52 3 1
                                    


Tied up somewhere, somewhere that we went
When you were mine
When you were mine"

Po skończonej pracy wybieram się w miejsce, gdzie umówiłam się z Judy. Jest to pobliska, ładna kawiarenka, w której kiedyś często spotykałam się z moimi przyjaciółkami. W międzyczasie dostałam kilka sms-ów od Raphaela dotyczących wczorajszego zajścia, ale postanawiam, że muszę porozmawiać z nim w cztery oczy, a rozmowa przez telefon lub wiadomości - nie przyniesie takich samych efektów.

Siadam przy stoliku i czekam na Judy, która spóźnia się już dziesięć minut. Dobrze wie, że nie lubię tego, gdy jest niepunktualna, ale mimo tego, nic z tym nie robi - chyba już to zaakceptowałam. Mniejsza, nie będę robić jej o to awantury, bo nie na tym to wszystko polega.

- Hej! - mówi z dość naburmuszoną miną - przepraszam za spóźnienie - wypowiada te słowa patrząc na mnie z uśmiechem, ale i tak wątpię w ich wiarygodność, nie brzmi zbyt przekonująco.

- Cześć - odwzajemniam uśmiech, żeby nie wyjść na zgreda - O czym chciałaś ze mną porozmawiać?

- Chciałam po prostu się z tobą spotkać, a twoja wczorajsza paranoja po prostu mi to ułatwiła - puszcza do mnie oczko i woła kelnerkę.

- Paranoja? - pytam z niedowierzaniem - Czy ty naprawdę nie widzisz w tym nic złego?

- W czym? - macha na mnie ręką - Oh Cynthia, nie przesadzaj. Daj chłopakowi się wyszaleć! Raz spróbował czegoś mocniejszego, przecież nie zrobił tym nikomu krzywdy - wzrusza ramionami, a ja patrzę na nią zaskoczona siedząc w milczeniu - Co tak zamilkłaś?

- Po prostu mnie zamurowało... - zaczynam, ale nagle i przerywa.

- Przestań Cynthia! - zaczyna się śmiać - Za bardzo wszystko przeżywasz, naprawdę. Jesteś strasznie drętwą nudziarą, dziwię się, że taki chłopak jak Raphael zwrócił na ciebie uwagę - kończy zdanie składając zamówienie.

- Co? - patrzę na nią z ogłupieniem.

- No jak to co - wzdycha głęboko - Błagam cię Cynthia, przecież on jest ideałem! Pracuje jako sędzia, zarabia kupę forsy, ma dzianych starych, wypasione mieszkanie - zaczyna się rozmarzać - jest cholernie przystojny i w dodatku jak umięśniony. Jezu dziewczyno naprawdę nie mam pojęcia, co go przy tobie trzyma - mówi wciąż się śmiejąc.

- Żartujesz sobie teraz, prawda? - zwracam się do niej, a w mojej głowie panuje ogromny zamęt.

- Z czego mam niby żartować? - prycha nonszalancko - Po prostu uważam, że powinien być z kimś bardziej rozrywkowym.

- Gdy byłam z Paulem uważałaś tak samo, prawda? - kontynuuję osłupiona - Zawsze uważałaś, że nie jestem warta jego atencji, do cholery - że nie jestem warta niczego, co było z nim związane.

- A byłaś? Błagam cię Cynthia, zostawił cię, czyli - było tak, jak się spodziewałam.

- Do cholery Judy! - zaczynam wrzeszczeć przez napływ duszonych w sobie emocji - Niczego o nas nie wiesz.

Dziewczyna prycha bez ukazania jakichkolwiek emocji - A co mam o was niby wiedzieć? Byliście zwykłymi gówniarzami, którzy spędzili ze sobą trochę czasu i twierdzili, że są wielce w sobie zakochani.

- Trochę czasu? Czy ty do cholery siebie słyszysz?

- No a nie? - zaczyna się we mnie wpatrywać - Weź mi tylko nie wyskakuj z tymi swoimi psychologicznymi poradnikami i tekstami, że ten czas był dla ciebie naprawdę wyjątkowy, bo to gówno prawda. Byliście razem - potem już nie i koniec historii - patrzy na mnie z niedowierzaniem - Czy ty naprawdę spodziewałaś się jakiegoś romantycznego zakończenia - zaczyna się głośno śmiać - Proszę cię Cynthia, życie to nie bajka, a Paula już nie ma - kończy zdanie wzdychając - I nie będzie, tak samo jak Raphaela, on też zostawi cię z biegiem czasu.

Dzisiaj, jutro, zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz