Dzisiaj rano jadąc metrem do Castoramy po parówki drobiowe z szynki wieprzowej wspominałem sobie moje dzieciństwo na patologicznymi osiedlu w Łowiczu. Wszyscy tam ruchali wszystkich i to była najlepsza zabawa a nie jakieś tam bicie pokrzywy patykiem. Już wtedy miałem słabość do nielegalnych dzieci i często dawałem im gumy kulki za danie mi dupy. Później zaprowadzalem do piwnicy i podpalalem im pizdy i siuraki świeczka zapachową z wylewni szamba. Miałem przy tym niezły ubaw zwłaszcza że pomagał mi przy tym mój znajomy Janek, który rznal mnie ostro w dupe co dodawalo mocnych wrażeń. Z Jankiem często bawiliśmy się w nazistów i robiliśmy komory gazowe dla pluskiew spod mojego materaca. Później dołączyła też do nas nasza koleżanka Alicja. Alicja miała 45 lat i mówiła po Hebrajsku ale nam to nie przeszkadzało. Często urzadzalismy sobie orgie a ona w zamian za to dawała nam leczniczy aloes, który jak się okazało później tak naprawdę był sokiem z jej pizdy zmieszany z żelem na komary. To były wspaniałe czasy i kocham je bardziej niż moją mamusie dziadusie babusie cmok cmok.
CZYTASZ
Życie biskupa od jego strony biernej czasownika
Humorsutanna, ministranci, wino mszalne, przelotne romanse, ciało Chrystusa i amen