6.

84 7 14
                                    


Lua

Kiedy ciocia wróciła do kuchni w obawie o mięsno, ja zaczełam moją wieczorną rutynę. Miałam wziąć kąpiel, ale stwierdziłam, że prysznic to lepszy pomysł, bo nie miałam na nią siły. Po umyciu włosów nałożyłam na nie odżywkę, którą po kilku minutach spłukałam, po czym czysta wyszłam z pod prysznica i wytarłam się do sucha ręcznikiem oraz owinełam się nim. Włosy troche wysuszyłam suszarką, ale tak, żeby nadal były wilgotne, aby same wyschły w swoim czasie. Nałożyłam też na włosy opaskę, żeby nic mi nie wpadało na twarz.

Weszłam do pokoju i podeszłam do szafy. Zdecydowałam się na krótkie dresowe spodenki biodrówki, które są w kolorze szarym i sięgają mi troche przed połowę uda oraz bluzę z kapturem, ktora jest w kolorze czarnym i ma namalowane fazy księżyca, moją ulubioną. Do tego szara bielizna oraz szare skarpetki i z wybranym zestawem weszłam do łazienki. Czerwone miejsce po medalionie wysmarowałam jakimiś maściami, które wcześniej przyniosła mi ciocia i przyłożyłam na to gazę oraz zawinełam bandarzem, nawet nie wiem po co, ale ciocia kazała mi to zrobić. Wziełam również jakieś leki, również przyniesione przez ciocie. Ubrałam się w wybrany przez siebie zestaw ubrań i nałożyłam medalion, który zdjełam w obawie o to, że przez wodę zepsuje się jeszcze bardziej, co było mało prawdopodobne, ale lepiej uważać na zapas.

Nałożyłam na twarz czarną, zasychającą maseczkę i zabierając laptopa wyszłam z pomieszczenia oraz oczywiście zgasiłam światło.

Usiadłam na łóżku po turecku i oparłam się o poduszki, kładąc sobie na uda laptop razem ze specjalną podkładką, żeby sie nie przegrzewał. Włączyłam film, który chciałam obejrzeć już od dłuższego czasu, czyli "Rodzina Adamsów" w wersji animowanej. Miałam obejrzeć go już dawno temu, ale jakoś brakowało mi czasu.

Ułożyłam się wygodniej i zagłębiłam się w fabułę filmu.

*jakiś czas później*

Kiedy film się już skończył weschnełam zrezygnowana. Zdecydowanie jeszcze kiedyś obejrze ten film, bo był wspaniały i aż szkoda, że tak krótko trwał. No dobra, nie tak krótko, ale nadal za krótko jak dla mnie. Odłożyłam na biurko wyłączonego już laptopa i podłączyłam go do ładowarki. Gdzieś w połowie oglądania filmu, słyszałam piski Luny, czyli wtedy przyszli i są już u nas od jakiegoś czasu i to też sygnalizowało, że zdecydowanie za długo spędzam czas w łazience.

Weszłam do łazienki zapalając światło i podeszłam do blatu. Oderwałam od skóry czarną maseczkę i wyrzuciłam ją do kosza na śmieci. Poodrywałam też resztki maseczki, po czym umyłam twarz i po wtarciu jej ręcznikiem nałożyłam krem na twarz. Zdjełam opaskę i rozczesałam włosy, o czym zapomniałam wcześniej.

Słysząc pukanie do drzwi zmarszczyłam brwi i wyszłam z łazienki zakładając kaptur na głowę tak, aby zakrywał moje włosy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam za nimi Sierrę oraz Zoey, siostrę Zed'a, którą lubię w przeciwieństwie do jej brata.

-Lua!- przytuliła się do mnie Zoey, na co zniżyłam się do ich poziomu i przytuliłam też do siebie Sierrę.

-Hejka- zaśmiałam się delikatnie.

-Pobawisz się z nami?- zapytała Sierra, kiedy mnie puściły, na co uśmiechnełam się. Nie rozumiem czemu tak mało mówi, ale mam nadzieję, że to niedługo jej przejdzie.

-A co powiecie na spacer lub plac zabaw?- zapytałam, bo wydawało mi się to lepszym pomysłem niż znowu bawienie się lalkami, których połowa wygląda jak o spotkaniu z huraganem.

-Tak!- powiedziała Zoey a Sierra pokiwała energetyczne głową.

-To idziemy- uśmiechnełam się i z dziewczynkami zeszłyśmy na dół. Zajrzałam do salonu i tak jak myślałam, wszyscy tam byli.- Dobry wieczór- kiwnełam głową w kierunku taty Zoey i Zed'a, nawet nie patrząc w kierunku tego drugiego, na co ich tata odpowiedział mi identyczne.- Zabieram dziewczyny na spacer, w razie czego odprowadzę Zoey do domu- oznajmiłam.

One for All ~ Willa Lykensen ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz