8.

106 7 17
                                    

Rozdział zapowiada się na naprawdę długi (ponad 3000 słów) więc no ŻYCZE POWODZENIA xdd
Ah i trzeba czytać zdecydowanie ze zrozumieniem, bo inaczej się nie zrozumie, a to naprawdę ważny rozdział i dlatego nie podzieliłam go na dwa lub trzy, aby nie było "Co jest?" Tylko wszystko w jedym
O i to taki malutki prezent odemnie dla was z okazji moich urodzin hah
Zapraszam was również do mojej nowej książki!!

Lua (po wybiegnięciu z domu)

Przedzierałam się przez drzewa, praktycznie na oślep, bo łzy ograniczały mi widoczność. Już sama nie wiem jakie uczucie przezemnie przemawia; gniew, smutek czy nadzieja. Po kilku minutach chodu, bo nie śpieszyło mi się na to spotkanie, dotarłam nad mały wodospad i jeziorko. Mało kto z zewnątrz wie o tym miejscu, a jest na prawdę przepiękne. Gdyby nie to w jakiej sprawie tu przybyłam, na pewno bym sie uśmiechneła.

Szybko otarłam łzy i rozejrzałam się dostrzegając sylwetke mężczyzny. Pewna siebie i zdenerwowana ruszyłam w jego kierunku, teraz nie miałam wątpliwości co do tego, że kierowała mną złość.

-Oh, już jesteś.- uśmiechnął się tylko jak mnie zobaczył, ale mi jakoś do śmiechu nie było.

-Za kogo ty się uważasz, żeby podzywać się pod osoby, które są pod opieką bogini? Takie to śmieszne?- zapytałam z wyrzutem i słyszalnym zdenerowaniem.

-Ale o co ci chodzi Lua?- zmarszczył brwi i zrobił krok w moją stronę, na co warknełam i zrobiłam krok do tyłu.

-O co mi chodzi? O co tobie chodzi człowieku, czy jakiej rasy ty tam jesteś?! Śledziłeś i patrzyłeś z jakiejś kryjówki na mnie i dziewczynki! Jesteś jakiś psychiczny czy jak? Może uciekłeś z psychiatryka? Kojarzę, że gdzieś niedaleko od tego lasu jest jeden.- stwierdziłam, na co on weschnął zirytowany.

-Dziewczyno co jest z tobą? Nie poznajesz mnie czy jak?- zapytał zirytowany i zrobił kilka kroków w moją stronę, na co ja zrobiłam kilka kroków do tyłu wchodząc na mini molo.- Możesz przestać sie cofać?

-Możesz przestać podchodzić?- zapytałam na co on zrobił kilka kroków w moją stronę, a ja kilka do tyłu i warknełam na niego, przez co mój medalion zaświecił się na niebiesko a oczy na złoto. Było to złym pomysłem, bo po chwili kolor medalionu zmienił się na zielony, a ja zaczełam kaszleć.

-Co sie dzieje?- zapytał zmarwiony i zrobił krok w moją stronę, na co sie cofnełam nadal kaszląc. Czując coraz większy ból w klatce piersiowej opadłam na kolana nadal kaszląc.- Awoo.- zawył mężczyzna, co miało oznaczać, że potrzebna jest pomoc.

Może i nie widziałam jego miny, bo zbyt byłam zajęta próbą większego oddechu i opanowania kaszlu, ale byłam pewna, że zdecydowanie jest zmartwiony i chociałby podejść, ale nie jest głupi. Wie, że gdyby tylko podszedł cofnełabym się, a jakieś 2 metry za mną jest już koniec molo. Po jakimś czasie przybiegła grupka wilkołaków, to chyba ci co byli w szkole, ale tylko trójka z nich.

-Co jej jest?- zapytał jakiś męski głos.

-Nie wiem, zdenerwowała się, przez co użyła medalionu i zaczeła kaszleć.- odpowiedział.- Nie, nie ruszajcie sie. Jeśli tylko podejdziecie, ona się będzie cofać, a tego nie chcemy.

-To jak mamy jej pomóc?- zapytała jakaś dziewczyna.

-Co tu sie... Lua!- usłyszałam pisk, na co podniosłam głowę i z rozmazanego obrazu zauważyłam białą czuprynę, mojej bliźniaczki, która od razu przybiegła do mnie z kimś jeszcze.

-Hej, hej.. Śnieżynko.. tutaj patrz.- usłyszałam głos Scott'a i jak kieruje moją głowę w swoją stronę, co nie przyniosło rezultatów, bo moja głowa cały czas opadała przez kaszel. Już miałam gdzieś, że kaptur odsłaniał moje naturalne włosy.- Luna?- zapytał niepewnie i usłyszałam kolejny kaszel.

One for All ~ Willa Lykensen ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz