17

52 4 13
                                    

Lua

Kiedy obie się ogarnęłyśmy i już nie śmiałyśmy się jak chore psychicznie, była następna przerwa. Wyszłyśmy z pomieszczenia i pociągnęłam ją w stronę mojej szafki.

-A jak ja tak robie to od razu krzyk.- wywróciłam oczami pokazując na rysy od pazurów na szafkach naprzeciwko mojej.

-Dziwisz się?- przemilczałam jej pytanie i wyjęłam potrzebne mi rzeczy, a plecak włożyłam na dno szafki, która z hukiem zamknęła się milimetr przed moim nosem.

-Czy ty też chcesz mnie pozbawić głowy Taylor?- zapytałam kuzyna, który z nikąd pojawił się obok nas razem z Wynter.- Czego dusza pragnie? Zabić kogoś? Pozbawić ręki, nogi? Pogrozić komuś? Pożyczyć to maleństwo?- przy ostatnim pytaniu wyjęłam mój nóż w kieszeni i pokręciłam nim na palcu.

-Uspokój swoją terrorystyczną część, nie będzie to potrzebne.- na jego słowa weschnęłam i już miałam chować moją broń, ale Scott coś dodał.- Tu chodzi o Lunę..

-Czyli idziemy ścinać głowy?- uśmiechnęłam się i znowu zakręciłam nożem, a on na moje słowa walnął głową w moją szafkę.- Uważaj bo będę mieć wgniecenie!

-Czemu moja kuzynka to terrorystka?- jęknął załamany.

-A czemu mój kuzyn to debil?- spojrzałam na niego kpiąco.

-Chodzi o Lunę i Wyatt'a!- przerwała nam Wynter.

-Nie można było tak od razu? Zaprowadźcie go do Bezpiecznego Pokoju Zombie, obok sali tej wiedźmy, a ja zajme się Luną.- wzruszyłam ramionami.

-Której wiedźmy?- zmarszczył brwi Scott.

-Nie tej wiedźmy wiedźmy, tylko wiedźmy człowieka i tak chodzi o wiedźme od historii.- wytłumaczyłam i chyba tylko mój kuzyn zrozumiał o co mi chodzi.- On ma być w środku, tylko on, bo ich tam zamkniemy i nie wypuścimy, aż sie nie pogodzą z przeznaczeniem. To jedyny Bezpieczny Pokój, który jak się zamknie od zewnątrz to od środka nie ma szans go otworzyć.

-Dobry plan.- przyznała Willa.

-Bo mój, a teraz ruchy nie ma czasu!- stwierdziłam i każdy ruszył w swoim kierunku.

Zaczełam szukać mojej bliźniaczki, co nie było trudne bo po chwili ją znalazłam w towarzystwie Elizy tuż obok jej sali. Po drodze do nich wpadłam na genialny pomysł.

-Luna musimy pilnie porozmawiać! I z tobą też Eliza!- powiedziałam lekko łamiącym się głosem, a w moich oczach pojawiły się łzy.

-Co się stało Lua?- zapytały zmartwione.

-Nie tutaj, na osobności.- stwierdziłam i pociągnęłam je obie do miejsca, w którym miał być już Wyatt.

Kiedy byłyśmy już obok pokoju zauważyłam jak Scott dyskretnie kiwnął mi głową. Spojrzałam porozumiewawczo na Elizę, która najwidoczniej chyba zrozumiała o co mi chodzi. Po chwili byłyśmy już w pomieszczeniu i zauważyłam, że Wyatt był przypięty kajdankami do piętrowego łóżka, a kluczyk był jakiś metr przed nim. Spojrzałam na niego dziwnie i tylko popchnęłam siostrę w jego stronę, a następnie razem z Elizą uciekłyśmy z pomieszczenia.

Szybko wpisałam kod, dzięki któremu drzwi się zamknęły. Zaraz po tym dołączyliśmy do Willi, Wynter, Scott'a i Bonzo, który również do nas dołączył.

-Dobry plan, zgaduje że jej.- pokazała na mnie Eliza, na co przytaknęłam.

-Skąd wiesz, że jej?- zmarszył brwi mój kuzyn.

-Przecież sama cie tak kiedyś załatwiłam, tylko ciebie wypuściłam wieczorem, zapomniałeś?- spojrzałam na niego zdziwiona.- Poza tym skąd ty wziełeś kajdanki?

-Z twojej szafki.- wzruszył ramionami.

-To ty masz kajdanki w szafce?- zdziwił się Bonzo.

-Tak mam, ale mniejsza o to. Skąd ty masz kod to mojej szafki?!- wydarłam się, na co on wzruszył ramionami.- Pokaż ręce.

-Po co?- spojrzał na mnie jak na idiotke, na co wywróciłam oczami. Chwyciłam jego dłonie i dokładnie je obejrzałam, to samo zrobiłam z dłońmi Wynter i Willi.

-Kto dotykał te kajdanki?- zmarszczyłam brwi, kiedy nie dostrzegłam żadnych śladów po oparzeniu.

-Ja, a co?- zmarszyła brwi Willa, na co jeszcze raz obejrzałam jej dłonie, ale nic na nich nie dostrzegłam.

-Ja miałam w szafce srebne kajdanki, a żadno z was nie ma oparzeń.- stwierdziłam zdziwina, a Scott zakrztusił się powietrzem.

-Na co ci srebne kajdanki i skąd ty je w ogóle wzięłaś?!- pisnęła Eliza.

-Mam je po tym incydencie na boisku z tamtego roku.- wzruszyłam ramionami.

-Ale tamte kajdanki były z metalu.- wtrąciła Wynter.

-Czekajcie... ja nie miałam takich kajdanek! Jesteś pewny, że to do mojej szafki sie włamałeś?

-Tylko ty trzymasz te swoje noże w szafce.- wywrócił oczami.

-To są karambity i bardzo ważna pamiątka.- oburzyłam się.- Ale skąd ty wogóle wiedziałeś, że mam kajdanki w szafce?

-Sama sie chwaliłaś, że w górnej części szafki masz zapasowe te swoje noże i kajdanki!- również sie oburzył.

-W górnej? O czym ty ter..- nie dane mi było dokończyć, bo Willa mi przerwała.

-Może zamiast się kłócić na środku korytarza, sprawdzimy kto ma rację?- zapytała zirytowana.

-Doskonały pomysł.- przyznałam i chwytając ją za ręke skierowałam się w stronę szafki, a za nami cała reszta.

Po niedługim czasie byliśmy już na miejscu i otworzyłam szafkę.

-Skąd to wziąłeś?- uniosłam brwi, a on pokazał na najwyższą półkę. Zaczęłam wygiągać rzeczy z tej półki, czyli z 4 karambity i jakiś zeszyt.- Ey szukałam ten zeszyt.

-Srebro szkodzi, więc baw się metalem.- powiedziała Wynter, a następnie pomachała karteczką, którą miała w dłoni.- Wypadło z zeszytu.

-Pokaż..- oddała mi karteczkę i jeszcze pare razy przeczytałam jej zawartość. Następnie szybko wyjęłam jedną z teczek i otworzyłam ją, ale nic w niej nie było, więc ponownie ją schowałam.

-Ktoś będzie mieć kłopoty?- zapytał Bonzo widząc moją minę.

-Nawet wiem kto.- prychnęłam, zaraz po tym jak ponownie przeczytałam napis na papierze i tym razem rozpoznałam pismo.

-Więc kogo zobaczymy w bandażach?- zapytała Eliza.

-Nie znacie, nawet Scott i Luna.- stwierdziłam i zamknęłam szafkę.- Więc wszystko się już ma sens i teraz tak myślę, że powiedziałam gdzie mam kajdanki dla zmyłki, bo były gdzie indziej.

Trochę krótszy niż zazwyczaj, no ale cóż
Nam wrażenie, że coraz nudniej sie tutaj robi :/

One for All ~ Willa Lykensen ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz