~2~

4.7K 325 190
                                    

Starałem się bardzo dostosować do nakazu Aidena i siedzieć cicho, ale gdy tylko ujrzałem, że zbliżamy się do wielkiej, strzeżonej bramy, nie wytrzymałem.

- Zgłupiałeś? To teren czarodziejów, nie wpuszczą mnie tam - powiedziałem z przejęciem i strachem.

- Miałeś się zamknąć - upomniał mnie.

- Jestem człowiekiem! Co ty sobie wyobrażasz? Że przewieziesz mnie od tak przez granicę? - niedowierzałem.

W ogóle nie miałem pojęcia co się dzieje. Mózg mi się wyłączył już z tego wszystkiego i nie potrafiłem myśleć logicznie, żeby chociaż w połowie zrozumieć co tu się odkurwia.

Aiden mi nie odpowiedział. Podjechał do jednego ze strażników, na co ten spojrzał krótko na niego, a później na mnie i machnął ręką, abyśmy jechali dalej.

Obejrzałem się z szokiem w tył na znikające w oddali wielkie wrota od bramy.

Wpuszczają tu jednak ludzi?

- Masz jeszcze jakieś pytanie? - zaśmiał się cicho pod nosem mój współlokator.

- Tak...CO TU SIĘ, KURWA, ODPIERDALA?! - wybuchnąłem.

- Mogę tylko się domyślać jak się czujesz, ale wierz mi, niedługo wszystkiego się dowiesz - obiecał, po czym skupił z powrotem na drodze.

Oparłem się ponownie o siedzenie i wziąłem kilka głębokich wdechów, by się uspokoić.

Minęło gdzieś z dziesięć minut, może piętnaście, kiedy samochód w końcu się zatrzymał.

Uniosłem wzrok na szybę, za którą zobaczyłem wielkie schody do pięknego, białego domu i pełno strażników, stojących przy wejściu.

- Aiden? - zaczynałem panikować.

Chłopak bez słowa wysiadł z auta, po czym otworzył drzwi mi. Serce miałem przy samym gardle, ale wysiadłem niezdarnie z samochodu. Współlokator złapał mnie pod rękę i zaczął prowadzić po schodach. O dziwo, strażnicy wpuścili nas do środka bez żadnego problemu.

Zaraz po przekroczeniu progu, znaleźliśmy się w jasnym korytarzu. Jakiś chłopak stał przy drzwiach z lewej strony i gdy tylko na mnie spojrzał, uśmiechnął się szeroko.

- Dobrze cię znowu widzieć, Dylan - przywitał się jak ze starym przyjacielem, tyle że ja go za cholerę nie znałem.

Posłałem pytające spojrzenie Aidenowi, lecz ten tylko prowadził mnie dalej w głąb korytarza, a po chwili zatrzymał przy jednych z drzwi.

- Nie mogę z tobą tam wejść, ale będę czekał dokładnie tutaj gdzie stoję, także nie panikuj, okej? - poprosił, a następnie otworzył mi drzwi i wepchnął delikatnie do środka.

Rozejrzałem się po jasnym pomieszczeniu. Mój wzrok od razu przykuły białe piórka, latające sobie w kącie, jakby były zaczarowane. I pewnie były.

- Piękne, prawda? - podskoczyłem w miejscu na dźwięk czyjegoś głosu.

Okazało się, że za mną ktoś stał, a gdy odwróciłem się i przyjrzałem mężczyźnie, doznałem kolejnego już dziś szoku.

- Pasterz? - wyjąkałem z paniką.

- Ludzie tak na mnie mówią, ty nie musisz - podszedł do biurka na środku pokoju, a następnie zasiadł za nim. - Mów mi Bill - oznajmił łagodnie.

- Dowiem się w końcu, co ja tu robię? - zapytałem niepewnie, bo nadal bałem się i nie wiedziałem co się dzieje.

- Po to tu właśnie jesteś - posłał mi mały uśmiech. - Siadaj - wskazał na krzesło po drugiej stronie biurka. - To będzie ciężka rozmowa - zapowiedział.

On The Other Side (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz