~8~

3.2K 303 67
                                    

Nie wiedziałem już co jest prawdą, a co nie. Przez to, sam zaczynałem bardzo chcieć odzyskać wspomnienia, aby w końcu dowiedzieć się o co tu chodzi.

Zayden był nadal wkurzony. Wyszedł z pokoju, a kiedy znów do niego wrócił, nie miał już krwi na policzku, a jego włosy były mokre. Patrzył się na mnie wściekłym wzrokiem, przez co ściskało mnie w żołądku.

- I co? - zapytał po chwili ostrym tonem. - Będziesz tak siedział, kiedy moi ludzie tam giną?

Bałem się cokolwiek powiedzieć. Z jednej strony rozumiałem czemu jest zły. Jasna strona mocno naciska na granice i Zayden nie ma dużo czasu, ale z drugiej strony mógłby zrozumieć, że czuję się przytłoczony, zagubiony i jest mi naprawdę ciężko. Jeszcze wczoraj rano siedziałem na wykładach, myśląc, że jestem zwykłym człowiekiem, choć miałem wrażenie, że minął już dobry tydzień, bo tyle się działo i mój mózg nie nadążał za wszystkim.

Bez słowa zająłem miejsce na podłodze wśród świeczek. Był tylko jeden problem, bo byłem przerażony. Musiałem się wyciszyć, a morderczy wzrok zielonookiego nie pomagał.
Odkrząknąłem cicho, by odzyskać głos.

- Jeżeli mam sobie coś przypomnieć, to mógłbyś mi pomóc i przestać zabijać mnie wzrokiem, bo nie mogę się skupić - powiedziałem niepewnie.

Chłopak burknął coś pod nosem i rozłożył się na fotelu jak wcześniej, ale nie wziął do ręki żadnej książki, tylko zaczął patrzeć się w sufit.

Zachowywał się teraz jak obrażone dziecko, ale czułem, że martwi się swoimi ludźmi, którzy giną w obronie granicy i dlatego jest tak wściekły. Albo martwi się tylko o to, że przegra tę wojnę. Z dwóch jedno.

Postanowiłem przestać już rozmyślać i wziąć się do roboty, więc zamknąłem oczy, próbując się wyciszyć.

Tym razem zajęło mi to dużo dłużej, bo naprawdę byłem przerażony, lecz w końcu udało mi się uspokoić galopujące serce, a niepokojące myśli odsunąć na bok.
Zupełnie jak wcześniej, poczułem dziwne uczucie i na nim się skupiłem. Zacząłem dążyć do niego, ale jakaś siła jak zwykle zaczęła mnie odpychać i musiałem z tym walczyć. Czułem jednocześnie jak ciało zaczyna mi drżeć lekko.

Nagle przestałem prób dostania się do wyznaczonego punktu, bo obok pojawiło się coś zupełnie innego. Coś jeszcze bardziej dziwnego.
Skupiłem się więc na tym i ku mojemu zaskoczeniu, odkryłem, że nic mnie nie odpycha.
Dałem się otulić ciepłemu uczuciu i ponieść spokojnymi falami w głąb siebie.

Zrobiło mi się tak cieplutko i przyjemnie. Jakbym odzyskał zagubioną część siebie i mógł w końcu być bezpieczny.
Po chwili wyczułem coś na kształt dźwigni i nie myśląc długo, złapałem za nią i zacząłem przesuwać. Naruszyłem ją tylko trochę, bo zaraz obok zaczęły się pojawiać inne dźwignie. Każda z nich miała różne kolory. Nagle zalała mnie fala niesamowitego gorąca, co tak mnie przestraszyło, że otworzyłem oczy, oddychając głośno.

Wzrok od razu utkwiłem w zielonookim, aby spytać się, co się ze mną dzieje, lecz chłopak najzwyczajniej w świecie sobie spał i musiałem przyznać, że wygląda jak aniołek, kiedy jest taki spokojny i nie morduje mnie spojrzeniem.

Gdybym był dziewczyną, to bym podszedł i go przytulił, bo tak słodko wyglądał w tej chwili.

Ale dziewczyną nie byłem, więc wstałem i opuściłem pokój, wchodząc na mały korytarz. Było mi coraz gorzej i wręcz normalnie czułem jak skóra mnie parzy.

Potrzebuję powietrza!

Ruszyłem ku drzwiom wyjściowym. Chciałem poczuć chłodny wiatr. Ale gdy tylko otworzyłem drewnianą powłokę, zostałem do niej natychmiast przyciśnięty.

- A ty co kombinujesz? Wracaj do środka - nakazał mi barczysty mężczyzna, patrząc się na mnie karcąco wraz z innymi strażnikami, stojącymi za nim.

- Ja chciałem tylko zaczerpnąć świeżego powietrza - wyjaśniłem ze strachem.

- A co na to Zay? - spytał.

- On śpi - wyznałem, po czym zrobiłem smutną minę. - Chcę tylko posiedzieć chwilę na dworze - poprosiłem błagalnie.

- Wracaj do środka - mężczyzna był nie ugięty.

Nie miałem wyjścia i musiałem wejść z powrotem do małego korytarza. Coraz ciężej mi się oddychało z gorąca i zacząłem się dusić.
Wpadłem więc do pierwszego, lepszego pokoju po lewej, który zaraz potem okazał się być tym pustym pomieszczeniem w którym mnie trzymano na początku.
Podbiegłem do jednego z okien, lecz zdałem sobie sprawę, że nie ma klamki. Rozejrzałem się i to samo zauważyłem w pozostałych oknach.
Przez chwilę walczyłem, próbując jakoś chociaż uchylić jedno z nich, ale ani drgnęły, a ja ledwo już oddychałem.

- Macie się otworzyć! - tupnąłem ze złością nogą, a szyby w tej samej chwili rozleciały się na wszystkie strony, raniąc mnie boleśnie.

Upadłem na podłogę wśród szkieł. Byłem przerażony i nie wiedziałem co się stało. Łzy zaczęły płynąć mi po policzkach, ale nie tylko ze strachu, a także z bólu, bo w niektórych miejscach miałem poprzecinaną skórę.

- Co żeś tu odpierdolił?! - usłyszałem głośny wrzask Zaydena, więc spojrzałem na niego zapłakanym wzrokiem.

Okazało się, że stał w progu razem z barczystym mężczyzną i innymi strażnikami.

Nie byłem zdolny, żeby nic powiedzieć. Wszystko mnie bolało, było mi gorąco i strasznie się bałem.

Zielonooki zaczął iść w moją stronę, szeleszcząc szkłem, gdy na nie nadeptywał, a następnie ukucnął przy mnie.
Zaraz potem poczułem jego dłoń na swojej. Zajrzałem mu w twarz, na której malowało się ogromne skupienie.

- Naruszyłeś barierę - powiadomił, także skanując uważnie moją buzię.

Nie zrozumiałem z jego słów niczego i zamiast spróbować spytać co ma na myśli, pozwoliłem mu się podnieść z podłogi i poprowadzić na mały korytarz.

- Ogarniecie tu? - rzucił do strażników i kątem oka zarejestrowałem jak kiwają twierdząco głowami.

Chwilę później Zayden posadził mnie na łóżku w swoim pokoju, a sam uklęknął przede mną, łapiąc mnie za nadgarstki. Patrzyłem jak zamyka oczy i mocno się skupia, a ja nagle przestałem czuć ból. Spuściłem więc głowę i oglądając dokładnie swoje ciało, spostrzegłem, że po ranach zostały tylko ślady krwi na skórze.

- Musisz się uspokoić, bo inaczej nie domknę bariery - nakazał mi cichym, delikatnym tonem i w tej chwili wcale nie przypominał zła wcielonego, a telewizja to chyba kłamie na jego temat.

- Jakiej bariery? - wyjąkałem zachrypłym od płaczu głosem.

- Odblokowałeś sobie częściowo moc - wytłumaczył mi, otwierając oczy i nadal trzymając moje nadgarstki, zielonymi tęczówkami zaczął nieświadomie robić mi dziurę w mózgu, choć powinienem już do tego przywyknąć, że ma takie hipnotyzujące spojrzenie. - Teraz wiesz dlaczego nie chciałem ci jej odblokować - ciągnął dalej. - Nie umiesz z niej w ogóle korzystać. Zrobisz krzywdę sobie, albo komuś. Musisz pozwolić mi zamknąć to, co żeś otworzył - oznajmił poważnym tonem.

Pokiwałem twierdząco głową. Miał rację i nie powinienem mieć narazie żadnej mocy.

Tym bardziej, że ta moc mnie przerażała.

🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤

On The Other Side (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz