Fafik biegał wesoło po trawie, obsikując wszystko wokół. Nie wiedziałem jakim cudem wszystkie te siuśki mu się mieszczą w pęcherzu.
- Długo jeszcze? - spytałem szczeniaka, bo podszedł kolejny raz do płota i zaczął go oznaczać.
Chciałem wrócić jak najszybciej, bo musiałem wziąć prysznic, zjeść śniadanie i postanowiłem, że ogarnę trochę w naszym pokoju. Znaczy w pokoju Zaydena.
- Hej! - krzyknąłem, bo piesek zaczął gdzieś biec, nie zwracając na mnie uwagi. - Wracaj, ty mały gnojku! - wkurzyłem się, ruszając za nim.
Złapałem go dopiero przy małym targu, rozstawionym przy jednym z bloków mieszkalnych. A tak konkretniej przy blokach w których niegdyś mieszkałem, zanim Bill zabrał mnie do siebie.
- Nie miałeś gdzie przyjść, naprawdę - zirytowałem się na pieska, po czym wziąłem go na ręce.
Mimowolnie spojrzałem w stronę targu i serce lekko ścisnął mi strach. Przy jednym ze stoisk stała moja mama. Miała wielki koszyk w ręku i kupowała chyba marchewki. Wyglądało na to, że Harry postanowił ją wypuścić albo Zay mu tak rozkazał.
Szybko rozejrzałem się za ewentualną drogą ucieczki, ale taką, żeby mnie nie zauważyła.- Dylan! - usłyszałem i już było za późno.
Cholera jasna!
Przybrałem na twarz nieufną minę, kiedy do mnie podeszła.
- Znowu chcesz mnie uderzyć? - prychnąłem, czując w sobie złość i jednocześnie żal, smutek.
- Chciałam porozmawiać - oznajmiła.
- Nie mamy o czym - stwierdziłem, patrząc jak kobieta pokornieje i ze stresu zaczyna bezcelowo przekładać warzywa w koszyku.
- Gdybyś jednak chciał porozmawiać, zapraszam na herbatę - zaproponowała, a ja nie mogłem wyjść z podziwu, że jest aż tak bezczelna.
- Podobno mnie się wyrzekłaś - wytknąłem.
Nie wiem czemu po prostu nie odszedłem i ciągnąłem dalej tę rozmowę. Może dlatego, że to jednak była moja mama i będzie nią, czy tego chcę czy nie. Nadal kochałem ją mimo wszystko. Mam do niej ogromny żal, ale gdyby działa jej się krzywda, na pewno bym zareagował.
- Miałam bardzo długą pogawędkę z naszym nowym mistrzem - wyznała, na co spojrzałem na nią zaskoczony.
- Rozmawiałaś z Zaydenem? - wymamrotałem, teraz już ogarnięty przez ciekawość.
- Opowiedziałabym ci wszystko przy herbacie - uparła się na ten pomysł. - Jeśli chcesz - dodała niepewnie.
W sumie mogę z nią pójść bez żadnych obaw. Nie jest w stanie mi nic zrobić. Po tym jak Bill z zaskoczenia zabrał mi pamięć, teraz cały czas trzymam swoją magię w gotowości na atak. Czasami nawet przyłapuje się na tym, że sięgam już po którąś z dźwigni i tylko czekam, aby jej użyć w razie zagrożenia. Jestem przygotowany na wszystko.
- Ale tylko na chwilę - zgodziłem się, pamiętając, że muszę jeszcze nakarmić pieska i samemu się ogarnąć.
Mama uśmiechnęła się lekko, trochę tak jakby z zawstydzeniem. Zaczęliśmy iść w stronę jednego z bloków w którym niegdyś mieszkałem za dzieciaka.
- Przepraszam za to uderzenie, strasznie tego żałuję - zaczęła z mocno wyczuwalną skruchą w głosie. - Nie wiem co we mnie wstąpiło. Zobaczyłam martwego Billa i straciłam nad sobą kontrolę. Przez całe życie był naszym mistrzem i pasterzem. Był dla nas tym, kim dla ludzi jest Bóg - stwierdziła, po czym spojrzała krótko na mnie. - Sam wiesz - dodała.
CZYTASZ
On The Other Side (boyxboy)
FantasyPisane w roku: 2020 (...) Chwilę później, niezbyt delikatnie, popchnęto mnie na kolana. Nadal miałem materiał na głowie i nic nie widziałem, czułem tylko czyjąś rękę, zaciśniętą mocno na moim ramieniu. - Mamy go - usłyszałem od strony zaciśniętej rę...