Ten

360 11 19
                                    

Wyszłyśmy przed budynek lotniska. W Inglewood nie było o wiele lepszej pogody niż w Port Angeles. Po sekundzie stania na zewnątrz już byłam cała mokra. Na szczęście tuż przy nas zatrzymał się samochód mojej przyjaciółki. Dzisiaj postawiła na dość łagodny look, bez żadnych łańcuchów, ćwiek, skórzanych czokerów, czy innego ustrojstwa.

Wysiadła z samochodu, zarzucając kapucę na głowę i otworzyła nam bagażnik.

– Dzień dobry, proszę pani– przywitała się szybko z moją mamą, pomagając jej włożyć ogromną torbę do auta. Na prawdę była spora, bo mama zabrała ze sobą tyle rzeczy ile się dało.

– Ty pewnie jesteś Ricky– moja matka zmierzyła ją oceniającym spojrzeniem. – Miło mi ciebie poznać– powiedziała w końcu, gdy nadal stałyśmy w strugach deszczu.

– Mnie również– czarnowłosa skinęła głową i gestem zaprosiła nas do wozu.

Moja mama zajęła miejsce koło kierowcy, a ja z tyłu.

– Zrobiłam obiad. Lubi pani makaron z sosem szpinakowym? – zwróciła się do mojej rodzicielki. Na twarzy kobiety pojawił się niewymuszony uśmiech. Ricky trafiła w dziesiątkę z tym obiadem, bo moja mama uwielbiała szpinak.

– Oczywiście. Raven mówiła, że pracujesz. Gdzie?

Powstrzymałam cisnące mi się na usta jęknięcie. Moja mama postanowiła teraz zarzucić czarnowłosą tysiącem pytań.

– Pracuję jako kelnerka w knajpce w pobliżu centrum– odpowiedziała potulnie dziewczyna, a ja widziałam jak zerka na mnie w lusterku. – W najbliższym czasie chciałabym znaleźć lepiej płatną pracę– dodała.

– Och, tak. Też będę musiała coś sobie znaleźć– westchnęła mama. – Powinnam się spotkać z Ridem i mu podziękować za opiekę nad tobą– zwróciła się do mnie. – Może zaprosimy go na obiad?

Och, tak, mamo. To wspaniały pomysł żeby zaprosić na niedzielny obiadek mojego trenera, który wciągnął mnie do udziału w nielegalnych walkach. Bardzo wspaniałomyślne.

– Dlaczego nie– wzruszyłam ramionami.

– Na pewno będzie mu bardzo miło– kobieta odwróciła się do mnie w fotelu.

Taak. A przy okazji spali się że stresu albo dostanie zawału, gdy mama zapyta o moje oceny. Idealnie.

– Z pewnością– mruknęłam.

– Nie wydajesz się zachwycona. Był twoim opiekunem i powinnaś być mu wdzięczna.

Uwierz mi mamo, że jestem. Ale nie w ten sposób co myślisz.

– Wiem. Jestem nastolatką, nie lubię, gdy ktoś ma władzę– uśmiechnęłam się do niej lekko.

Ricky się nie odzywała, ale uśmiechała się pod nosem i zerkała na nas co chwilę. Znała moje zamiary. Nie zamierzałam rezygnować z walk nawet jeżeli potem musiałabym się gęsto tłumaczyć. Moja przyjaciółka widziała więc, że Ride nie przestał być moim opiekunem.

Resztę drogi przebyłyśmy w milczeniu. Gdy samochód zatrzymał się na podjeździe mama wyjrzała przez okno i przyjrzała się domowi.  Nie widziałam jej twarzy, ale nie zauważyłam żadnych innych oznak niezadowolenia.

– Witaj w domu, mamo– powiedziałam cicho.

Weszłyśmy do domu, wciągając za sobą dużą torbę mojej rodzicielki. W wejściu rzuciła się na nas Skarpeta, którą musiałam wygłaskać i wyprzytulać, a i tak wciąż skakała koło moich nóg. Kobieta szybko obeszła cały dom, a my wędrowałyśmy za nią, czekając na jakieś negatywne komentarze.

Darkness Awaits UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz