Twenty

308 10 15
                                    

Podczas następnych dni prawie codziennie spotykaliśmy się całą paczką. Raz umawialiśmy się w kawiarni, a następnym razem u kogoś w domu na wieczór filmowy. W ten sposób minął nam ściśle mówiąc tydzień. Jednak przez stres i niepokój wydawało mi się jakby minął co najmniej rok. Chodziłam napięta jak postrąka na każdym kroku gotowa na to, że ktoś wbije mi nóż w plecy. Zaczynałam popadać w paranoję. Wszyscy zachowywali się stosunkowo normalnie, na tyle na ile pozwalała sytuacja. Wyglądało na to, że wszyscy bardzo się ze sobą zżyli. Ale przecież to wszystko mogło być jedynie iluzją, a każdy z nich mógł kłamać. W każdym uśmiechu widziałam sztuczność, w każdym słowie kłamstwo. Zrobiłam się tak przeczulona na każdy podejrzany, w moim mniemaniu, komentarz, że wybuchałam niczym granat. W każdym momencie byłam w stanie na kogoś naskoczyć. Zdecydowanie nie powinno tak być, ale nie umiałam nad sobą zapanować. Raz czy dwa Zane niemal siłą mnie powstrzymywał, żebym nie palnęła czegoś podczas swoich długich wywodów. Nie raz zdarzyło mi się urwać w pół słowa.

Zapadłam się głębiej na kanapie w salonie Cass, gdzie dzisiaj się spotkaliśmy. Zane trzymał ramię za moją głową, a bijące od niego ciepło mnie rozpraszało. Podczas żadnego z naszych ostatnich spotkań do niczego między nami nie doszło. Było to wręcz frustrujące. Torturą było siedzenie zaraz obok niego i brak możliwości zbliżenia. Ale nie bawiliśmy się w żadne romantyczne gierki, bo inne rzeczy zajmowały nasze głowy.

Za każdym razem spotkanie było inicjatywą kogoś innego, ale na początku sądziłam, że Zane chce się ze wszystkimi regularnie spotykać, aby w razie jakiegoś potknięcia zdemaskować zdrajcę.

Moja mama nie bardzo zgadzała się na te wieczorne wypady, więc dwa razy byłam już wykluczona ze spotkania, a na kolejne dwa wymknęłam się frontowymi drzwiami cudem unikając przyłapania.

Podkuliłam jeszcze bardziej nogi, wlepiając spojrzenie w ekran i starając się nie zwracać uwagi na gorąco bijące z siedzącego obok mnie chłopaka. Oparłam wygodniej głowę, niechcący muskając jego ramię. Na chwilę zamarłam, aby nie ponawiać tego kontaktu. Moje staranie na nic się nie zdało, bo Zane zaczął się bawić moim kucykiem. Na chwilę wstrzymałam oddech i spięłam ramiona, kompletnie zaskoczona jego ruchem. Ale pod wpływem jego dotyku się rozluźniłam. Odkręcał pasma wokół palców i muskał moją szyję. Miałam dreszcze, ale zacisnęłam mocno szczękę uparcie starając się nie zadrżeć.

Po drugiej stronie kanapy siedział James z Crystal na kolanach i bardzo dobrze słyszałam ciche cmokanie, które cały czas dobiegało z tamtej strony. Ric i Clington siedzieli na ziemi bijąc się o kwaśne żelki, a John i Cass po prostu przysypiali w fotelach.

Nie pamiętałam już tytułu filmu, który wybrali, ale na całe szczęście nie był to romans tylko jakaś przygodówka. Szczerze to nawet nie wiedziałam kto jest głównym bohaterem, bo tak strasznie skupiłam się na osobniku obok.

Przeczesywał palcami moje włosy i gładził delikatną skórę na granicy szyi i włosów. Zrobiło mi się dziwnie ciepło. Czułam jak tętno mi przyspiesza, a przecież nie zrobił jeszcze nic takiego. Nawet na mnie nie patrzył, lecz w ciemnym salonie odbierałam go dwa razy mocniej.

Przechyliłam głowę trochę bardziej do tyłu, żeby lepiej poczuć jego palce. Kątem oka widziałam jak lekki uśmiech wykwita na jego twarzy. Naprawdę w ciągu ostatnich dni do niczego między nami nie doszło. Nawet na siebie nie patrzyliśmy. Cały czas rozważaliśmy kto kłamie. A teraz nagle zaczął bawić się moimi włosami i naprawdę chciałam więcej.

Rozkładałam nasze oba pocałunki na czynniki pierwsze i do tego musiałam się przyznać. Wspominałam każdy najmniejszy dotyk czy muśnięcie. I chociaż ciężko mi było to przyznać to chciałam to jak najszybciej powtórzyć, bo ostatnio w jego towarzystwie jedyne na co miałam ochotę to rzucić się na niego. Pragnęłam go, chociaż nasze kontakty ograniczały się do dwóch pocałunków.

Darkness Awaits UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz