Five

495 15 48
                                    

Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że byłam zaskoczona. Raczej czułam się na to przygotowana, bo przecież zachowanie białowłosego już wcześniej wydawało mi się podejrzane. Wiedziałam, że nie był zwykłym pracownikiem sklepu samochodowego. Black wyglądał o wiele mroczniej niż wczoraj. Jako jedyny miał koszulkę z krótkim rękawem, która odsłaniała jego wytatuowane ramiona. Jasne włosy miał zmierzwione, w sposób jakby ktoś mu je potargał. Oparł się o maskę swojego wozu i z uśmiechem mierzył mnie wzrokiem. Kątem oka widziałam jak Zane zwęża oczy, patrząc to na mnie, to na Blacka. Ricky wyglądała na odrobinę zaskoczoną ich nagłym pojawieniem się, ale poza tym nawet nie drgnęła.

– Cześć, Moore– powiedziałam, przenosząc ciężar ciała na drugą nogę. Ta sytuacja wydała mi się dziwnie niezręczna. Wokół panowało napięcie, którego powodu wolałam się na razie nie domyślać. Reszta mężczyzn stała jak kamienne posągi przy samochodach, obserwując rozwój wydarzeń i rozmawiając cicho między sobą.

– O, witaj, Price– Black odwrócił się i powitał czarnowłosego jak dawno niewidzianego przyjaciela.

– Cześć, Moore– Price uśmiechnął się lekko. Zachowywali się jakby byli dobrymi znajomymi, ale skoro Black przyjechał z obstawą, wiedziałam, że nie jest to pokojowa relacja.

– Dawno nas nie odwiedzałeś– powiedział białowłosy z lekkim wyrzutem. – Zander cię zaprasza.

Zander? Kto to, do licha, jest?

Gdybym miała obstawiać to powiedziałabym, że to człowiek z pod ciemnej gwiazdy. Sama byłam wplątana w nielegal, ale nie zagłębiałam się w to bardziej niż to było konieczne. Dlatego też nie orientowałam się kto jest kim. Moja wiedza w tym względzie była ograniczona do minimum.

– Miałem dużo spraw do załatwienia– odparł czarnowłosy, podciągając rękawy bluzy. Zachowywał się jakby był całkowicie wyluzowany i zrelaksowany– jakby był w gronie przyjaciół. Jeden z mężczyzn stojących przy samochodach prychnął lekceważąco. – Przekaż mu, że wpadnę w najbliższym czasie– dodał, ignorując prychnięcie gościa, który wyglądał jak młodszy Dwayne Johnson.

– Szef jest niecierpliwy– wtrącił któryś z obecnych. Brzmiał bardziej jak młody chłopak, a nie dorosły facet.

A więc ten jakiś tam Zander to ich szef?

– Sądziłem, że po ostatniej akcji cię zdetronizowali, Milo– powiedział Price, zmieniając ton głosu na chłodny i pełen dystansu.

– Zrobili to. Gdyby było inaczej nie musiałbym się tu pojawiać. Teraz mogę popatrzeć jak to ty podupadasz.

Wyłapałam w grupie właściciela głosu. Faktycznie był to młody chłopak. Opierał się o drzwi jednego z samochodów i trzymał ręce w kieszeniach. Miał ciemną skórę i gładko zgoloną głowę. Prawie czarne oczy patrzyły na Price'a z niechęcią. Wyglądał na mniej– więcej szesnaście lat, ale szpecąca blizna na policzku sprawiała, że można było się go bać. Panował półmrok, więc może dlatego wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi.

– Nie liczyłbym na to. Upaść niżej niż ty się nie da– Zane wzruszył obojętnie ramionami. Black obserwował obydwoje z rozbawieniem. Wyglądało na to, że nie pozostają ze sobą w przyjacielskiej relacji, a spór trwa od dłuższego czasu. Właśnie byłyśmy świadkami kłótni dwóch podejrzanych typów, z czego jeden jest członkiem jakiejś większej grupy ludzi, na czele z jakimś Zanderem, a drugi przypieprzył się do mnie jak rzep do psiego ogona, bo powiedziałam o parę słów za dużo. Wyczuwałam tu jakąś grubszą sprawę i wcale mi się nie uśmiechało branie w niej udziału.

Chciałam już wrócić do domu i nie przejmować się jakimiś sprawami, które nie mają ze mną nic wspólnego. Stałam w tym miejscu, bo dzisiaj rano przy rozmowie z mamą okazało się, że ojciec znowu dostał szału. Potrzebowałam się zrelaksować, więc Ricky zaproponowała wizytę w barze. Od jakiegoś czasu polowałam na Clingtona, który ignorował wszystkie moje próby kontaktu od tamtej imprezy. To była idealna okazja żeby doprowadzić do konfrontacji. Wykorzystałam ją i masz babo placek.

Darkness Awaits UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz