Kolejnego dnia, gdy się obudziłam zobaczyłam, że łóżko Pansy jest puste. Najwyraźniej nie zaprzątała sobie mną głowy i poszła sama na śniadanie. A czego ja się wogóle po niej spodziewałam. Szybko się ogarnęłam, założyłam szaty slytherinu i udałam się w stronę wielkiej sali.
- Cholera w którą to było stronę. Powiedziałam do siebie.
Nie miałam kogo zapytać, bo korytarz był dziwnie pusty. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- W czymś pomóc?
Obróciłam się słysząc dobrze znajomy głos.
- No w sumie to tak, wiem że to głupio brzmi, ale zapomniałam drogę do wielkiej sali, a nie chciałabym się spóźnić na śniadanie.
- Po co ten pośpiech? Odparł Draco podchodząc bliżej.
Był naprawdę blisko mnie, dosłownie zatopiłam się w jego pięknych błękitnych oczach.
- Gdybym wiedział, że córka Snape'a tak wygląda już dawno błagałbym ojca żebyś się tu przeniosła.
Stałam i niedowierzałam w to co słyszę, o co mu chodziło? Spytałam się tylko o drogę, a on ze mną flirtuje.
Speszona patrzyłam teraz na swoje buty modląc się żeby to się skończyło, czułam się bardzo niezręcznie.
- Spójrz na mnie. Powiedział podnosząc mój podbródek do góry.
Nasze oczy znowu się spotkały, czułam motyle trzepoczące w brzuchu.
Tę dosyć niezręczna chwilę przerwał mój ojciec, który wyszedł z jednego z gabinetu. Blondyn automatycznie się odsunął.
- Layla co tu robisz? Szybko na śniadanie. Draco, świetnie że jesteś, zaprowadź ją.
Jeszcze tego mi brakowało żeby z nim iść. Na szczęście przez drogę nic się nie odzywał, ale miałam wrażenie że ciągle się na mnie patrzy. W wielkiej sali usiadłam koło Blaise'a, tak jak się spodziewałam gdy tylko Draco usiadł obok Parkinson, ta zaczęła się do niego przytulać. Jego twarz jednak ciągle była poważna, nie zdradzał żadnych uczuć. Zastanawiałam się co było pomiędzy nimi?
Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Zabinim, był bardzo zabawny, szybko minął nam czas i poszliśmy razem na pierwszą lekcję jaką była transmutacja.
Myślałam, że usiądziemy razem jednak on poszedł do Malfoya. Chciałam poznać kogoś nowego, więc usiadłam obok dziewczyny w przedostatniej ławce, na swojej szacie miała wyszyte logo Gryffindoru.
- Layla. Powiedziałam podając rękę długowłosej.
- Hermiona. Odparła z lekkim zmieszaniem, widziałam że przygląda się moim szatą, jednak nic więcej nie powiedziała.
Lekcja przebiegła bardzo szybko, trochę się pośmialiśmy gdy chłopak z hufflepuff'u pomylił zaklęcia a Hermiona zdobyła dziesięciu punktów dla swojego domu kiedy bezbłędnie zamieniła kruka w kielich. Gdy dobiegł koniec lekcji szłam z Hermioną w kierunku wyjścia, atmosfera między nami się trochę poluźniła. Pożegnałam się z nią i przyspieszyłam kroku doganiając Pansy.
- Czemu się z nią zadajesz? Zaczęła z pogardą na twarzy.
- A co to jakiś zakaz jest? Odparłam z sarkazmem.
- Słuchaj, ślizgoni zadają się ze ślizgonami.
- Kto wprowadził taki nakaz?
- Tak było od zawsze i proszę cię, nie przynoś wstydu naszemu domowi i więcej się do niej nie odzywaj. Widać po twoim zachowaniu, że nie ma w ciebie grama slytherinu.
Wbiło mnie w ziemię. Ona mi będzie mówić z kim mam się zadawać i podważa moje pochodzenie? Zatrzymałam się pod klasą, a ona nie czekając na mnie weszła do środka.
Co za podła jędza. Muszę się dowiedzieć, czy to co mówi to rzeczywiście prawda.Po skończonych lekcjach siedziałam w pokoju wspólnym i czytałam księge o eliksirach. Usłyszałam śmiechy dochodzące z korytarza. Tak irytujący śmiech mogła mieć tylko Pansy. Wparowała do środka z Draco przytulona do niego, usiadła z nim na kanapie kątem oka na mnie spoglądając.
- Chodź ze mną do toalety, ulże ci. Powiedziała głośno rozbawiona.
Zachowywała się jakby była na dosłownie na haju.
Wstała i złapała go za rękę. - Ostatnio jakoś nie protestowałeś.
Rozmowa jakiej byłam świadkiem była żałosna, przewróciłam oczami, zamknęłam księgę i skierowałam się do mojego dormitorium.
- Layla, nie uciekaj, my już sobie idziemy.
- Zamknij pysk Parkinson. Odwarknęłam i trzasnęłam drzwiami.
- Ta dziewczyna to ogień. Powiedział Zabini wchodząc do pokoju wspólnego. Draco tylko zaśmiał się pod nosem.
- Weź cicho bądź. Pansy zirytowana nieudaną pokazówką wyszła z pokoju wspólnego zostawiając chłopaka samego.
Na brodę Merlina, gdybym wiedziała że ona taka będzie wolałabym zostać w Beauxbatons. Chociaż czego ja się spodziewałam, nigdzie nie ma idealnych ludzi i atmosfery. Czy ona chciała żebym była o niego zazdrosna czy co? Skoro oni są razem to czemu się do mnie przystawia?Leżałam na łóżku dobre kilka godzin rozmyślając o dosłownie wszystkim. Pansy nadal nie wróciła do pokoju z czego się cieszyłam. Wolałam być sama, niż z tym przydupasem. Postanowiłam poczytać trochę o historii magii żeby zabić czas, poszłam do pokoju wspólnego w którym siedziała jakaś dziewczyna. Nie minęło dużo czasu, aż do mnie podeszła.
- Jestem Astoria. Astoria Greengrass. Powiedziała podając mi rękę. - A ty jesteś Layla Snape, dobrze myślę?
- Tak, dokładnie. Odparłam odwzajemniając uścisk.
- Jak ci się podoba w Hogwarcie?
- Wszyscy mnie o to pytają, może jakieś inne pytania? Dodałam śmiejąc się pod nosem.
- Słyszałam że jesteś w pokoju z Pansy.
- Niestety.
- Podła z niej gnida, współczuję ci.
- Już się o tym przekonałam. Wiesz może czy ona jest z Draco?
- Co ty, on się nią tylko bawi, zresztą jak każdą laską. A co, podoba ci się?
Draco był naprawdę przystojnym chłopakiem, ale ledwo się znaliśmy. Nawet jeśli tak sądziłam to lepiej nie powinnam klepać o tym na prawo i lewo.
- Nie, tak się pytam z ciekawości, bo on wygląda jakby nie był szczęśliwym z jej towarzystwa.
- To w końcu Pansy, ona irytuje wszystkim co robi.
Roześmiałyśmy się obie, fajnie nam się obgadywało ludzi. Gadałyśmy o różnych sprawach, aż zeszło na temat który nie dawał mi spokoju.
- Słuchaj, chciałabyś może pójść ze mną do gabinetu Dumbledore'a? Chciałabym przymierzyć tiarę przydziału.
- Ale wiesz że to trochę nielegalne? Nie boisz się córeczko Snape'a? Powiedziała sarkastycznie.
- Pamiętaj że ślizgoni się niczego nie boją. Odparłam i znowu wybuchłyśmy śmiechem.
CZYTASZ
Córka Snape'a
Hayran Kurgu"Draco usiadł na mnie okrakiem i wpatrywał mi się w oczy. - Złaź ze mnie. Powiedziałam wreszcie szarpiąc się. On jakby wcale nie wzruszony złapał mnie za nadgarstki i trzymał je mocno nad moją głową. - To nie jest zabawne, puść mnie! W tym momencie...