Rozdział 4

22.9K 504 662
                                    

- Wtedy Harry założył tiarę przydziału i okazało się, że nadal ma wątpliwości do którego domu należy. Powiedział podekscytowany Ron opowiadając mi kolejną ich szaloną historię.
- Tyle razem przeżyliście, zazdroszczę wam. Odparłam lekko uśmiechając się do Harrego który się zarumienił i nerwowo odwrócił wzrok.
- To nawet nie połowa historii! Książkę by można było o tym napisać.
- Uważaj bo ktoś by to chciał czytać. Dodała rozbawiona Hermiona. - Przygody dwóch głupków i dziewczyny ratującej im tyłki. Zadrwiła.
- Wiesz co, bardziej by mi pasowało przygody niesamowitego Rona, co wy na to? Rudowłosy chłopak spojrzał na nas szukając poparcia na co my wybuchliśmy śmiechem.
Siedzieliśmy zajadając się owocami, Hermiona oparta była o Rona który teraz ją obejmował.
- Wiecie co, my chyba już pójdziemy. Powiedział rudowłosy. - Mamy coś do załatwienia.
- Bawcie się dobrze gołąbki. Odparłam mrugając do Hermiony.
- Może chciałabyś się przejść? Zapytał po chwili Harry kiedyś zostaliśmy sami. Wstał i podał mi rękę.
- Chętnie.
Szliśmy wzdłuż jeziora podziwiając teraz piękne niebo.
- Piękny dzisiaj wieczór.
- Uwielbiam spacerować w taką pogodę. Odparłam spoglądając w gwiazdy. - Um, a może pójdziemy do gabinetu Dumbledore'a? Słyszałam, że go nie ma. Palnęłam szybko. To zdanie krążyło po mojej głowie przez całe spotkanie.
- Kusi cię ta tiara przydziału, co?
- Nawet nie wiesz jak! Odparłam uśmiechając się do niego.
- Chodź. Powiedział łapiąc mnie za rękę i przyspieszając kroku.
- Harry, nie musisz tak pędzić. Dodałam ledwo za nim nadążając.
- Chyba nie chcesz żeby ktoś nas przyłapał?
- Racja. Odparłam z dalej wymalowanym uśmiechem.

- Jego gabinet jest niesamowity. Zaczęłam spoglądając na książki na regałach i podziwiając klimat. W powietrzu unosił się zapach pergaminu.
- Layla, tutaj. Powiedział chłopak nawołując mnie ręką. - Oto legendarna tiara. Zdjął ją z półki i nałożył mi na głowę.
Kapelusz był za duży i spadał mi na oczy, naprawdę musiał długo być w Hogwarcie, ledwo trzymał się kupy.
- Ah tak, widzę tutaj... widzę inteligencję, tak tak, widzę również spryt, ten zapał do pracy i hojność...
Serce prawie podskoczyło mi do gardła. Szczerze bałam się jaki będzie ostateczny wyrok.
- No tak, to trudny wybór, bardzo trudny. Przeciągał kapelusz. Matka gryfonka, ojciec ślizgon, a więc... gryffindor! Krzyknął po czym natychmiast go zdjęłam. Byłam zszokowana tym co powiedział.
- Wszystko dobrze Layla? Zapytał Harry odkładając tiarę na miejsce. - Zbladłaś.
- Słyszałeś to samo co ja? Moja matka gryfonką? Ja w gryffindorze? To musi być pomyłka! Zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
- Spokojnie, to nie koniec świata. Nie tak źle być gryfonem. Dodał lekko uśmiechający się. Nie poprawił mi jednak tym humoru.
- Harry, nie o to chodzi. Powiedziałam stając naprzeciw niego. Mój ojciec mnie okłamał. Mówił, że moja mama była czystej krwi i pochodziła ze slytherinu. To dlatego nie chciał żebym szła na ceremonię przydziału, wstydzi się tym kim jestem. Poza tym nie chce zmieniać domu. Dodałam i poczułam łzy w oczach.
- Layla, to tylko stary kapelusz, nie przejmuj się tym co mówi. Pamiętaj, że to zostanie między nami. Nikomu nic nie powiem, dalej możesz być ślizgonką. Powiedział chłopak łapiąc mnie za dłonie. Nie wytrzymałam i rzuciłam się w jego objęcia, tego właśnie teraz potrzebowałam. Odsunęłam się po dłużej chwili i przetarłam oczy.
- Już dobrze?
- Tak.
- To wracajmy zanim ktoś tu przyjdzie.
Harry odprowadził mnie przed lochy, przytuliłam go jeszcze raz na pożegnanie i weszłam do pokoju wspólnego który był całkowicie pusty kierując się do dormitorium.

Zdjęłam zakolanówki które przez cały wieczór mnie uciskały. To było najlepsze uczucie po całym dniu męczarni. Przebrałam się w luźne spodenki z logiem slytherinu i krótki top. Byłam okropnie zmęczona, spojrzałam na zegarek który wskazywał 22.30. Szybko zapadłam w sen. Po północy obudził mnie dźwięk dochodzący zza drzwi, myślałam że to Pansy i już miałam do niej krzyknąć, kiedy w drzwiach pojawił się Draco.
- Człowieku, nauczysz się pukać? Powiedziałam rumieniąc się i zakrywając kocem. Zapomniałam o tym co mówił mi dzisiaj na eliksirach, wypadło mi kompletnje z głowy, że ma do mnie przyjść. Akurat dzisiaj musiałam się tak ubrać. Przeklinałam się w myślach za moją głupotę.
Draco jak zawsze nie fatygując się odpowiedzią zaczął się zbliżać w moją stronę. Znowu był ubrany cały na czarno, wyglądał jak zawsze niesamowicie.
- Tęskniłaś za mną? Zapytał siadając na krawędzi łóżka i odsłaniając koc który zakrywał top ciasno obejmujący moje piersi.
- Pytam się czy tęskniłaś. Powtórzył gładząc mnie po policzku i muskając dłonią moje piersi. Wzdrygnęłam się na ten ruch.
- T-tak. Wyjąkałam.
- Musisz ubierać takie cholerne koszulki i mnie kusić? Usłyszałam frustrację w jego głosie. Wpatrywałam się teraz w jego oczy które w sztucznymi świetle wydawały się szare.
Jego kolejne ruchy były bardzo chaotyczne. Złożył mi pocałunek w usta który sprawił, że zrobiło mi się gorąco. Lekko je rozchyliłam pozwalając jego językowi spotkać się z moim. Intensywność naszego pocałunku wzrosła. Poczułam jego usta na szczęce, zaczął schodzić niżej zasysając moją skórę co sprawiło, że głośno jeknęłam na co Draco zakrył mi usta swoją dłonią przez co poczułam zimno jego pierścieni. Przebiegły uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Złapał za moje spodenki, a ja lekko się podniosłam żeby mógł je zdjąć, to samo zrobił z majtkami które były już wilgotne. Kolejne ruchy coraz bardziej podsycały moją rządzę. Składał pocałunki na moim brzuchu w końcu dochodząc do mojego słabego punktu. Polizał moją łechtaczkę. Ledwo powstrzymałam się od jęku zaciskając dłoń na kocu.
- Podoba ci się Laylo? Powiedział spoglądając na mnie. Byłam w takim stanie, że nie potrafiłam mu odpowiedzieć. - Tak myślałem, rozpływasz się pod moimi palcami. Dodał i zaczął masować moją łechtaczkę dwoma palcami, gdy mój oddech zaczął coraz bardziej przyspieszać poczułam jego palec w sobie a intensywność jego ruchów stała się większa. Już czułam że prawie dochodzę kiedy on go wyjął idealnie wyczuwając moment.
- Co ty robisz? Wyjąkałam zdyszana.
Ja będę decydował kiedy będziesz dochodzić, powiedział znowu wkładając we mnie palce sprawiając, że wydostał się ze mnie głośny jęk. Zakręciło mi się w głowie od orgazmu. Draco założył mi spowrotem spodenki, delikatnie pocałował w usta i wyszedł pozostawiając mnie dosłownie sparaliżowaną. Ciekawe czy byłby taki szczęśliwy jakby dowiedział się, że migdali się z gryfonką. Zachichotałam w głowie na tą myśl.
___________________
AZKABAN I KNOW☠️
Błagam ludzie przestańcie się rzucać o tą ostatnia scene, napisałam że to nie dla każdego, jak was tak bardzo to przeraża to możecie pomijać takie fragmenty, ciao

Córka Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz