Niedawno odbyłam najtrudniejszą rozmowę w moim życiu. Naprawdę było mi ciężko pogodzić się z tym faktem, ale musiałam uszanować wolę mojego ojca. Voldemort ostatecznie powrócił. Powrócił ze zdwojoną siłą. Bardzo boje się co z tego wyniknie. Nigdy nie pogodzę się z tym, że spiskuje ze śmierciożercami przeciwko Harremu, który był dla mnie kimś naprawdę bliskim. Wiem, że go zraniłam i nigdy sobie tego nie wybaczę. Będę miała do końca nadzieję, że plan czarnego pana nie dojdzie do skutku. Oby Doumbledor go powstrzymał.
Byłam dopiero na jednym spotkaniu z nimi, było to dla mnie okropnie ciężkie, ale na szczęście Draco przy mnie był. Jego obecność podnosiła mnie na duchu. Pomimo tego bardzo się tego bałam, nie pasowałam do tych ludzi. Miałam szczerą nadzieję, że nie dowiedzą się kim tak naprawdę jestem.- Harry Potter musi zginąć. Ale jeszcze nie teraz. Powiedział Voldemort.
W tym momencie przeszedł mnie dreszcz, nie mogłam tego słuchać. Najchętniej wybiegłabym stamtąd i nigdy nie wróciła. Musiałam być jednak silna. Po chwili poczułam jak ktoś pod stołem łapie mnie za rękę. To był Draco. Właśnie tego w tej chwili potrzebowałam. Uśmiechnęłam się pod nosem i ścisnęłam mocno jego zimną dłoń.
- Ależ panie, ja mogę zająć się śmiercią chłopaka. To zajmie chwilę. Odezwała się nagle Bellatrix.
- To ja będę musiał go zabić.
- Panie, ale po co się tak męczyć.
- Milczeć! Krzyknął na co Lestrange spuściła głowę.
Tak cholernie się bałam kiedy podnosił głos. Mój ojciec kazał mi tu być, a sam się nie pojawił. Z nim czułabym się jeszcze bezpieczniej. Na szczęście miałam chociaż Draco. Nadal kurczowo trzymałam jego dłoń, miałam nadzieję że nikt jednak tego nie widział.
- Potrzebna mi będzie jednak czyjaś różdżka. Zaczął Voldemort idąc powolnym krokiem wzdłuż zebranych.
Spoglądał na każdego z osobna. Modliłam się w duchu, żeby nie zatrzymał się przy nas.
W końcu przystanął przy Lucjuszu. Moje serce nagle przyśpieszyło.
- Lucjuszu. Powiedział czarny pan wystawiając dłoń.
Ten drżącą ręką wyjął swoją różdżkę.
- Jaki rdzeń? Spytał spoglądając na nią.
- Włókno smoczego serca. Odparł zdenerwowany.
Widziałam, że też był wystraszony.
- Włókno smoczego serca... Powtórzył Voldemort przyglądając się jej. - A więc zabiorę ją.
W tym momencie dosłownie wyrwał ją z ręki Lucjusza. Widać było, że nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale na szczęście nie sprzeciwił się. Nie skończyło by to się dobrze.- Nie ufaj im. Powiedziała moja matka klękając przy mnie i łapiąc za ręce.
- Dlaczego? Co z nimi jest nie tak?
- To są źli ludzie. Jesteś zbyt dobrą dziewczyną, powinnaś być po drugiej stronie. Dodała wpatrując się w moje zielone oczy.
- Mamo, ja nie mogę. Muszę robić to o co prosi mnie ojciec. Odparłam ze łzami w oczach.
- Nie ufaj im Laylo. Powtórzyła wstając i wychodząc z pokoju.
W tym momencie obudziłam się zlana potem podnosząc się do pozycji siedzącej. Próbowałam wyrównać oddech jednak bezskutecznie. Znowu ten koszmar spędził mi sen z powiek. Kolejny dzień z rzędu.
W pokoju panował półmrok, zbliżał się wschód słońca. Spojrzałam na łóżko Eric'y, nadal spała odwrócona do ściany.
Wiedziałam, że nie ma szans abym ponownie zapadła w sen. Narzuciłam na siebie bluzę i udałam się do dormitorium Draco. Zapewniał mnie, że mogę do niego przyjść kiedy nie będę mogła spać, nadeszła więc okazja żeby z tego skorzystać.
Weszłam najciszej jak potrafiłam. Jednak ciche skrzypnięcie drzwi wystarczyło aby Draco się obudził. Podeszłam do niego i usiadłam na skraju łóżka. Chłopak podniósł się i spojrzał na mnie zaspanymi czami. Był bez koszulki i miał lekko rozczochrane platynowe włosy. Ten człowiek wyglądał niesamowicie dobrze o każdej porze dnia i nocy.
- Coś się stało?
- Nic takiego, poprostu znowu ten koszmar. Odparłam szeptając, aby nie obudzić Blaise'a.
- Chodź do mnie.
Położyłam się koło chłopaka opierając o jego klatkę piersiową, spokojne bicie jego serca działało na mnie tak kojąco. Cały strach przeminął.
Draco pocałował mnie w czoło i objął.
- Nie zasnę już. Zaczęłam po chwili ciszy.
- Ja też. Miałem koszmary.
- Jakie?
- Nie ważne. Odparł lekko zmieszany.
Nie chciałam naciskać. Wiedziałam, że jak będzie chciał to mi powie.
- Chodźmy.
- Gdzie?
- Oboje już dzisiaj nie zaśniemy, chce zobaczyć z tobą wschód słońca. Powiedziałam podnosząc się i wpatrując w jasne oczy chłopaka. Na jego twarzy zawitał uroczy uśmiech.
CZYTASZ
Córka Snape'a
Фанфик"Draco usiadł na mnie okrakiem i wpatrywał mi się w oczy. - Złaź ze mnie. Powiedziałam wreszcie szarpiąc się. On jakby wcale nie wzruszony złapał mnie za nadgarstki i trzymał je mocno nad moją głową. - To nie jest zabawne, puść mnie! W tym momencie...