Rozdział 8

21.1K 537 417
                                    

- Narazie jest lepiej niż myślałem, nie musisz się tyle zamartwiać. Kontynuował mój ojciec opierając się o blat drewnianego biurka.
- Co masz na myśli? Zapytałam nerwowo poprawiając swoją spódniczkę.
- Czarny pan narazie nie jest na tyle silny żeby wrócić. A zależy mu na chłopaku.
- Na chłopaku? O kim mówisz?
- Walka toczy się o Harrego Pottera, nie wiedziałaś o tym? Zapytał trochę zdziwiony.
- A skąd ja miałam o tym wiedzieć? Odparłam podnosząc głos. Dobrze, że siedziałam bo zaczęło kręcić mi się w głowie.
- Layla, podejdź do mnie. Powiedział przerywając chwilę ciszy nawołując mnie gestem ręki. Zachwiałam się lekko, ale wstałam.
Snape szybkim ruchem ręki odsłonił mój sweter zasłaniający szyję.
- Kto ci to zrobił? Zapytał podejrzliwie, a na mojej twarzy pojawiły się wypieki.
- Nikt. Odparłam zirytowana.
- Chyba mam prawo wiedzieć z kim spotyka się moja córka? Powiedział podnosząc głos.
- Nie odzywaj się tak do mnie. Odparłam zabierając jego rękę.
- Jesteś za młoda na takie rzeczy.
Odwróciłam się na jego słowa i miałam zamiar wyjść, kiedy ojciec złapał mnie za ramię i obrócił.
- Co jest pomiędzy tobą, a Draco? Spytał spoglądając w moje zaszklone zielone oczy.
- Nie twój interes. Odwarknęłam i tym razem opuściłam biuro.
______________
Zmierzałam korytarzem do skrzydła szpitalnego. Musiałam koniecznie zobaczyć się z Harrym. Tak bardzo się o niego martwiłam, do tego ten wczorajszy wypadek. Miałam nadzieję, że jak najszybciej z tego wyjdzie, w końcu za tydzień kolejny mecz Quidditcha. Musiał z tego wyjść.
- Cześć. Powiedziałam siadając na łóżku chłopaka.
- Layla, nawet nie wiesz jak się cieszę że cię widzę. Odparł chłopak z niewinnym uśmiechem.
- Jak się czujesz? Zapytałam rumieniąc się od jego słów.
- Mogło być lepiej, słyszałem że dzisiaj mają mnie wypuścić. A powiedz, co u ciebie?
- Nic szczególnego. Odparłam uśmiechając się sztucznie. Nie miała ochoty na takie słodkie pogadanki.
- Muszę cię o coś spytać. Powiedziałam po chwili ciszy.
- O co chodzi?
- Nie boisz się czarnego pana?
- Wiem, że Doumbledor mi pomoże.
- A co jeśli ci nie pomoże?
- Co masz na myśli?
- Poprostu okropnie się o ciebie martwię.
Powiedziałam wstając i wpatrując się w oczy chłopaka.
- Spokojnie, jestem tutaj. Odparł Harry stojąc teraz naprzeciwko mnie.
Uśmiechnął się i zbliżył chcąc mnie pocałować. Wiedziałam, że nie powinnam mu na to pozwolić ale nie chciałam go też odpychać. Odwzajemniłam pocałunek.
- Bardzo mi się podobasz Layla. Powiedział chłopak dalej trzymając mnie za twarz.
- Harry, ja nie mogę. Odparłam z wyrzutami sumienia. Trzeba było mu na to nie pozwolić, po co ja mu ciągle robię nadzieję.
- Jesteś z Draco. Tak myślałem. Odparł siadając spowrotem na łóżku.
- Nie jestem, to skomplikowane.
- Co w tym jest skomplikowanego?
- Naprawdę dużo rzeczy.
Spojrzałam znowu na chłopaka, jego twarz wyrażała rozczarowanie i smutek.
- Przepraszam cię Harry. Powiedziałam i szybkim krokiem wyszłam z sali pozostawiając go samego.

Oparłam się o drzwi i chwilę zastanawiałam. Znowu zaczęłam podejmować złe decyzję, nie chce żeby ludzie przeze mnie cierpieli. Obiecałam sobie, że zacznę myśleć, ale jak widać to nie była moja mocna strona. Z zamyśleń wyrwały mnie szybkie kroki z prawej strony korytarza.
- Draco. Powiedziałam do siebie. Odwróciłam się i zaczęłam zmierzać w przeciwną stronę. Kroki za mną stały się jeszcze głośniejsze, już po chwili poczułam uścisk silnej męskiej dłoni na nadgarstku. Chłopak odwrócił mnie sprawiając, że mój wzrok spotkał się z jego szarymi ze złości oczami.
- Widziałem gdzie byłaś. Powiedział dosyć spokojnie.
- Nie będę ci się z niczego tłumaczyć. Powiedziałam chcąc się odwrócić, chłopak jednak przyciągnął mnie spowrotem do siebie.
- Owszem będziesz. Ale nie tutaj. Dodał spoglądając na dwójkę krukonów idących w naszym kierunku.
Umocnił uścisk na moim nadgarstku zmierzając teraz w mniej uczęszczaną część Hogwartu. Potykałam się o własnie stopy nie nadążając za jego szybkim krokiem. Dosłownie wepchnął mnie do jednej z klas i zamknął z hukiem drzwi.
- Znowu masz jakiś napad zazdrości? Zapytałam zirytowana.
- Jak ja mam się zachowywać, kiedy ciągle do niego przychodzisz?
- No tak, bo my się całujemy gdy tylko nie widzisz. Odparłam sarkastycznie przewracając oczami.
Chłopak zbliżył się do mnie i przycisnął do ściany.
- Jak widać wczoraj dostałaś za małą nauczkę. Szepnął mi do ucha.
Jego dłonie powędrowały z moich ud na pupę, lekko ścisnął moje pośladki na co cicho jęknęłam. Dotyk Draco był niezwykle kojący, rozpływałam się pod jego palcami. Chłopak zbliżył się i pocałował mnie szorsko, przerwałam jednak tą chwilę.
- Draco przestań. Sapnęłam.
- Twoje ciało mówi co innego. Napewno jesteś już wilgotna. Dodał nadal bez uśmiechu wpatrując się w moje oczy.
- Mam to sprawdzić? Zapytał po chwili, a ja poczułam jego dłoń pomiędzy moimi udami.
- Przestań. Powiedziałam ale brakowało mi tchu, to było zbyt cholernie przyjemne.
- Może Potter już cię zaspokoił?
Na te słowa odzyskałam zdrowy rozsądek i szybkim ruchem zabrałam jego rękę.
- Przestań go we wszystko wplątywać! Odparłam podnosząc głos. Oczy chłopaka jednak pochłaniały mnie w całości.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić? Powiedział, a po chwili znowu uderzyłam plecami o ścianę. Tym razem mocniej niż kiedykolwiek, łzy mimowolnie napłynęły mi do oczu.
- Będę mówić tak jak mi się podoba. Odparłam próbując być silna.
- W takim razie na kolana.
- Co takiego?
- Dobrze słyszałaś, na kolana. Dodał odsuwając się odemnie.
- Nie Draco. Powiedziałam zdezorientowana, a chłopak zaczął odpinać pasek od spodni.
- Masz szansę naprawić swoje błędy więc z tego skorzystaj.
Jego twarz była pełna złość i pogardy.
- Zrozum, że nie chcę uczestniczyć w tych twoich gierkach kretynie.
Po tych słowach wymierzyłam mu liścia w policzek. W tym momencie moja cierpliwość się skończyła.
- Najpierw wylecz swoją chorą zazdrość, a później zabierz się za dziewczyny. Krzyknęłam na odchodne i wybiegłam z klasy nie czekając na jego reakcję.
______________
- Dlaczego on musi się tak zachowywać?
Spytałam Astorii siadając obok niej na łóżku.
- Nie przejmuj się, pogodzicie się.
- To nie ma sensu.
- Nawet tak nie mów, trafiło ci się najlepsze ciacho w szkole. Powiedziała dziewczyna mrugając do mnie.
- Ale jakie problematyczne to ciacho. Odparłam na co obie zachichotałyśmy.
- A robiliście to już? Spytała nadal rozbawiona szturchając mnie w ramię.
- A jak myślisz głupku.
- Myślę, że tak bo Blaise powiedział mi jaka byłaś w skowronkach, kiedy do niego przyszłaś.
- Ten jak zawsze się wygada.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Mam ochotę zawinąć się w koc i jeść lody. Dodałam po chwili kładąc się na łóżku.
- Lepiej wstawaj i chodź ze mną.
- Daj mi spokój. Odparłam przewracając się na bok.
- Idziemy, bo mam dla ciebie niespodziankę.
- No ciekawe jaką. Załatwiłaś mi normalnego chłopaka?
- To wstajesz sama czy mam cię zrzucić?
- Nie zrzucisz mnie, bo jestem za ciężka. Odparłam śmiejąc się.
- Założymy się?
W tym momencie Astoria złapała mnie za nogi i upadłam na podłogę.
- No teraz to już nie żyjesz. Powiedziałam podnosząc się.
- No już się tak nie dąsaj. Musiałam cię jakoś ściągnąć. Zaśmiała się na co tylko pokręciłam głową.
- To gdzie chcesz iść?
- Chodź to się przekonasz.
Dziewczyna złapała mnie za rękę. Szłyśmy pustymi korytarzami w znanym mi kierunku.
- Po co idziemy na wieżę astronomiczną?
- Stamtąd jest ładny widok na niebo, a dzisiaj jest ładna noc. Chyba wiesz kto lubi ładne noce?
- Żartujesz sobie, czy tam jest Malfoy?
W tym momencie zatrzymałam się na schodach. Astoria spojrzała na mnie wiedząc, że nie potrzebuje odpowiedzi.
- Spadam stąd. Powiedziałam zawracając.
- Blaise łap ją! Krzyknęła dziewczyna na co się odwróciłam.
Czarnoskóry schodził w moją stronę ze schodów, zapewne zwabił już tam Draco.
- Ja tam nie pójdę. Odparłam patrząc wymownie na chłopaka.
- Nie musisz iść, zaniosę cię.
Po tych słowach Blaise podniósł mnie i zaczął wnosić po schodach.
- Zabini puszczaj mnie! Krzyknęłam szarpiąc się.
Na nim nie zrobiło to jednak wrażenia. Był silniejszy odemnie.
- I po krzyku. Powiedział puszczając mnie na ostatnim schodku. - Pamiętaj, że złość piękności szkodzi. Dodał uśmiechając się głupkowato.
Czułam, że moja twarz dosłownie płonie, a moje oczy spotkały się z Draco który stał kawałek dalej z rękami w kieszeni.
- Nie mam zamiaru tu zostawać. Odwróciłam się na pięcie jednak czarnoskóry mnie nie przepuścił.
- Zabini ostrzegam cię. Powiedziałam sfrustrowana.
- Zostajesz bez dyskusji. Będę przy wyjściu więc nie uciekniesz. Dodał schodząc na dół.
- Nie do wiary. Sapnęłam patrząc jak Blaise znikał w ciemności.

- Aż tak nie chcesz tu ze mną być? Zaczął blondyn podchodząc do mnie.
Skrzyżowałam tylko ręce nadal nie odwracając się. Moje wypieki na twarzy stawały się coraz intensywniejsze.
- A dziwisz się?
Chłopak podszedł powolnym krokiem do mnie i złapał mnie od tyłu w talii przytulając.
- Nic tym nie osiągniesz. Nadal jestem na ciebie zła.
Draco przysunął mnie jeszcze bliżej przez co czułam na pupie jego erekcję. Naprawdę wystarczyło mu tyle, że na mnie spojrzał?
Zaraz potem poczułam jak jego usta całują mój kark i szyję. Musiałam przyznać, że było to naprawdę przyjemne. W tym momencie odwróciłam się do chłopaka i spojrzałam w jego oczy.
- Może najpierw porozmawiamy?
- O czym chcesz rozmawiać. Odparł a jego ziemne dłonie przeniosły się z mojej talii na pośladki. - O tym, że nazwałaś mnie kretynem i przywaliłaś z liścia?
- O twoim zachowaniu debilu.
- Co w nim nie tak. Zapytał unosząc jeden kącik ust. Znowu cała złość z niego wyparowała.
- Musisz przestać być taki zazdrosny.
- Jesteś wyjątkowa, poprostu nie chce cię stracić. Do tego tak słodko się rumienisz jak do ciebie mówię.
Moja twarz dosłownie płonęła od moich czerwonych policzków.
- Co we mnie wyjątkowego? Zapytałam lekko zszokowana tym co słyszę.
- Wszystko. Odparł i pocałował mnie.
- Nie chcę żeby sytuacja z dzisiaj się powtórzyła. Bo już nigdy nie tkniesz tych ust.
- Dobrze? Zapytałam kiedy chłopak nie odpowiadał.
- To będzie cholernie ciężkie. Odparł uśmiechając się.
Draco podniósł mnie, oplotłam nogi wokół jego talii i pocałowałam w czoło.
- Chyba nie trafiłaś, miało być trochę niżej. Powiedział chłopak utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, tak było idealnie. Odparłam uśmiechając się lekko.
Draco poluźnił swój uścisk przez co znowu przed nim stałam.
- Astoria i Blaise to zaplanowali. Powiedziałam podchodząc do okna i spoglądając na księżyc.
- Nasze spotkanie?
- Tak.
- To chyba mamy szczęście, nie uważasz?
- Gdyby nie oni prędzej skopałabym ci dupę jutro na śniadaniu, więc w sumie tak.
- Chyba i tak spotkalibyśmy się wcześniej.
- Znowu wlazłbyś bez zapowiedzi?
- Tak, bo wiem co jest najlepsze na pogodzenie się.
Pokręciłam głową na jego słowa śmiejąc się pod nosem.
_______________
W następnym rozdziale polecimy od razu z grubej rury więc zapnijcie pasy😩✌️
Mam do was pytanie, jak myślicie ile mam lat? hahha czekam na komentarze ptysie moje 🐍❤️
Jakby ktos sie chcial ze mną skontaktować to piszcie na ig: eonaven3
bede tam informowac o nowych updatach ksiazki

Córka Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz