Harry miał się zjawić w każdej chwili, a ja nie byłem ani trochę gotowy. Włosy postanowiły ze mną niewspółpracować, nie mogłem znaleźć żadnych spodni, które nie byłyby czymś ubrudzone. Pora zrobić pranie. Nawet wychodząc z łązienki po prysznicu musiałem się wywalić. Bóg czy tam cokolwiek nade mną czuwał rano. W każdym razie wyczerpało swój limit usług na dziś.
Dzwonek do drzwi.
Kurwa.
Przeklinając poszedłem otworzyć.
- Hej Lou. - przywitał się. - Rozłożę zakupy i przyjdę. - mówił wchodząc wgłąb domu.
- Nie jestem dzieckiem Hazz. Weź jakieś przekąski i picie, z resztą sobie poradzę później.
- Mhm, a ja nie widziałem pod twoim prysznicem tego szamponu dla maluchów, który nie szczypie w oczy.
- Nie używaj truskawkowego szamponu przeciw mnie Styles. - powiedziałem bojowniczo, wyglądając tylko trochę jak siedmiolatek z fochem.
- Dobrze, dobrze. - podniósł obie ręcę w geście poddania - Sam mam podobny, tylko wiśniowy.
- I kto tu jest dzieckiem. - prychnąłem. - Jeden jeden staruchu.
- Ej nie jestem, aż taki stary, żebyś nazywał mnie staruchem. - zaśmiałem się lekko. - i poza tym ja nie mam najmniejszego problemu z tym, że bywam dziecinny. Pamietaj, że we wszechświecie panuje równowaga. Odbijam sobie w innych strefach życia. - puścił mi oczko, szczerząc się pokazując oba piękne dołeczki.
Składam petycję o zdelegalizowanie dołeczków. Serio.
Uśmiechnąłem się i wziąłem od niego prawie wszystkie rzeczy, poszedłem odłożyć je do kuchni zostawiając Harry'emu popcorn i picie. Szybko wróciłem, brunet siedział na kanapie i próbował włączyć telewizor. Chyba mu coś nie wychodziło.
- Co jest? - spytałem i podszedłem bliżej bruneta.
- Chyba coś się zepsuło. - powiedział i zmarszczył czoło. - To jednak nic nie obejrzymy.
- Możemy iść do mojego pokoju, tam mam drugi telewizor.
- To chodźmy. - wstał i skierowaliśmy się do pokoju. Dobrze, że dzisiaj akurat zdążyłem posprzątać.
Szedłem za Harrym po schodach. Całą siłę swojej woli skupiłem na tym żeby patrzeć cały czas na swoje stopy. Każde spojrzenie wyżej wiązało się z widokiem na pośladki bruneta, idealnie opięte przez czarne rurki.
Udało się. Hazz otworzył przede mną drzwi mojego własnego pokoju.
- Dzięki - mruknąłem tylko ze wzrokiem nadal skupionym na podłodze. Odszukałem w odmętach szafki pilota, rzucając go na łóżko, podczas, gdy Harry wrócił z piciem, którego oczywiście zapomnieliśmy. Brunet wskoczył szybko na łóżko obok mnie, a ja włączyłem telewizor.
- To co oglądamy? - spytałem i spojrzałem na Harry'ego.
- Daj znajdę coś. - wyrwał mi pilot i zaczął przełączać kanały, aż w końcu zatrzymał się na jednym.
- Zmierzch? Serio?
- No co? Fajny film. Patrz to czwarta część, moja ulubiona! Dopiero się zaczyna.- powiedział podekscytowany, na co się zaśmiałem. Też kiedyś oglądałem pierwszą część z Niallem. Nie było najgorsze, może teraz będzie podobnie. Chociaż Bella niesamowicie mnie wkurzała.
I siedzieliśmy tak, w pewnej odległości od siebie, w lekko niezręcznej ciszy, patrząc jak Edward marnuje się z Bellą zamiast znaleźć sobie jakiegoś przystojniaka. W sumie Jacob i Edward byliby niezłą parą.
CZYTASZ
Two hearts in one home
FanfictionMama i ojczym Louisa muszą wyjechać więc proszą ich sąsiada o pomoc w pilnowaniu nastolatka, który nie jest dobrze nastawiony na to, aby ktoś go musiał pilnować. Sąsiadem jednak okazał się być mężczyzna, który naprawdę zawrócił Louisowi w głowie, c...