9 - "To co się stało nigdy nie powinno się wydarzyć."

1.2K 67 9
                                    


- Wiesz, że musimy o tym w końcu porozmawiać? - zaczął Harry gdy zszedłem do salonu ubrany w jego koszulkę i jakieś dresy. Dopiero po chwili zrozumiałem o jaki temat mu chodzi.

- Um tak, wiem. - zarumieniłem się lekko i spuściłem wzrok na podłogę.

- To co się stało nigdy nie powinno się wydarzyć. - powiedział powoli. - I to nie dlatego, że mi się nie podobasz. - wytłumaczył szybko. - Tylko dlatego, że jesteś za młody.

- To ty mnie pierwszy pocałowałeś. - stwierdziłem. Teraz starałem się złapać kontakt wzrokowy z brunetem. Nie będzie mnie ignorował. - Żałujesz?

- Ja... nie. Nie żałuje. - mruknął cicho. Przynajmniej był ze mną szczery.

- To czemu twierdzisz, że to się nie powinno zdarzyć? - robiłem się zły. Ten człowiek jest bipolarny czy jak? Wczoraj mi mówił, że mnie pragnie, a dzisiaj, że to się nie powinno stać.

- Próbuję być odpowiedzialny. - westchnął - Jestem od ciebie starszy o osiem lat. Ty masz siedemnaście lat Louis. - przetarł twarz dłońmi jakby dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę.

- Ale mimo tego nie żałujesz i ja też nie. Więc?

- Więc... oh jebać to wszystko. - mówiąc to podszedł do mnie i lekko musnął moje wargi.

Było inaczej niż za pierwszym razem (tego po pijaku nie liczyłem). Wtedy kierowała nim chwila, było to w większości czyste podniecenie. Teraz całował mnie pewnie i jednocześnie delikatnie, jakby bał się, że mnie skrzywdzi. To urocze, że się przejął, ale nie tego w tej chwili potrzebowałem.

Przygryzłem jego wargę i lekko pociągnąłem, na co wydał z siebie niski warknięcie i wreszcie puściły mu hamulce. Nasze języki toczyły walkę o dominację (oczywiście poddałem się dosyć szybko), a po wcześniejszej delikatności i niepewności nie było już śladu. Po raz pierwszy w życiu czułem się tak bardzo zdominowanym nawet w głupim pocałunku.

Jakimś cudem dotarliśmy do kanapy, nie przewracając pocałunku.

- Hazz... - wydyszałem. Siedziałem okrakiem na kolanach bruneta, otarłem się o jego udo chcąc więcej.

- Lou jesteś taki kurwa piękny - powiedział tym swoim cholernie seksownym, zachrypniętym głosem, pozbywając się mojej koszulki.

Otarł o siebie nasze erekcje, przykładając do mojej szyi usta i mocno zasysając skórę, chcąc zostawić mi na szyi malinkę, a jego dłonie błądziły po moim torsie. Nie próbowałem hamować wychodzących ze mnie jęków, bo i tak by to nie wyszło. Nie miałem pojęcia na którym źródle przyjemności się skupić.

W tym momencie starszy złapał mnie za biodra i z łatwością ściągnął ze swoich kolan, sadzając obok siebie.

Mózg w tamtym momencie całkowicie odmówił mi posłuszeństwa. Cała krew już dawno odpłynęła... No wiadomo gdzie. Tępo patrzyłem na bruneta, który zszedł z kanapy klękając pomiędzy moimi nogami. Rozpiął szybko mój rozporek, ale zanim ściągnął moje bokserki lekko ścisnął dłoń na moim kroczu. Ma takie duże dłonie. Zaraz zwariuję.

- O Boże, Harry. Proszę.

- O co prosisz Lou? - powiedział z tym swoim głupim uśmieszkiem i ściągnął ze mnie moje bokserki

- Wiesz o c- nie dokończyłem bo poczułem jak brunet bierze delikatnie mojego członka do buzi. Jęknąłem głośno, odrzucając głowę do tyłu, a moja dłoń wylądowała w jego gęstych lokach. Brunet nieustannie lizał mojego penisa, z moich ust wylatywały coraz to głośniejsze jęki. - Kurwa, ja zaraz... - sapnąłem, gdy Harry mocno go zassał i dołączył do tego swoją rękę, którą zaczął jeździć w górę i w dół. Nagle moje ciało przeszył prąd i już więcej nie wytrzymałem. Doszedłem w dół jego gardła, a on przedłużał mój orgazm nadal pracując ręką na moim członku. Po czym, patrząc mi prosto w oczy połknął wszystko i oblizał usta.

Wyglądał tak cudownie. Połączenie wszystkich najpiękniejszych istot na świecie w jedną. Schyliłem się po pocałunek. Poczułem w nim swój smak co chyba nie powinno być dla mnie tak gorące jak było.

Błądziłem dłońmi po całym torsie bruneta, kilka razy zahaczając palcami o zapięcie jego spodni, albo ściskałem lekko jego penisa przez materiał dżinsów. Czułem jak jest podniecony i twardy, ale droczenie się z nim sprawiało mi jakąś chorą przyjemność.

- Kochanie. - warknął cicho, a moje serce roztopiło się na określenie którego użył. - Jeśli nie przestaniesz się ze mną droczyć to dojdę we własne bokserki jak cholerny nastolatek - zaśmiałem się niewinnie i kontynuowałem czynność. - Louis. - powiedział niskim głosem, a ja w końcu postanowiłem skończyć go męczyć.

Ściągnąłem szybko z niego spodnie wraz z bokserkami, zahaczając przy tym palcami jego członka. Jęknął cicho, na co się uśmiechnąłem. Wziąłem w dłoń jego penisa i zacząłem nim poruszać. W tym samym czasie zacząłem całować go po szczęce, zjeżdżając pocałunkami na szyje. Cały czas chciałem spróbować zrobić więcej. Nie miałem w tym wielkiego doświadczenia. Robiłem to może dwa razy, bo przyjemność partnera przeważnie miałem tam gdzie jego penisa, ale tym razem chciałem, aby to właśnie Harry poczuł się dobrze.

- Jesteś taki dobry. - wybełkotał, co sprawiło, że moja niepewność wyparowała. Zaprzestałem ruchów ręką, zszedłem z jego kolan i wziąłem szybko przyrodzenie Harry'ego do buzi.  Starszy wciągnął mocno powietrze, złapał moje włosy i pociągnął lekko. - Oh kurwa. - spojrzałem w jego oczy, chcąc wyglądać obscenicznie. - Taki piękny. - zassałem główkę, a on ostrzegł mnie, że zaraz dojdzie, na co przyspieszyłem. Po chwili poczułem jak ciało bruneta całe się spina. Lekko słonawa ciecz wytrysnęła z niego, a ja wszystko połknąłem. Przynajmniej próbowałem, lecz strużka spermy i tak wyleciała z kącika moich ust.

Obaj założyliśmy spodnie, po czym brunet wciągnął mnie na swoje kolana tak, że znowu siedziałem na nim okrakiem i oparł o siebie nasze czoła.

Wpatrywaliśmy się tak w swoje oczy starając się unormować oddechy. Nie wiem czy trwało to sekundy, minuty czy lata, ale wiem, że nigdy się tak nie czułem.

- No to co z tym teraz zrobimy?

Two hearts in one homeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz