Minęły dwa tygodnie naszego spotkania nad jeziorem. W myślach nazywałem to randką, ale sam nie wiem czy to miała być randka.
Od dwóch tygodni byłem beznadziejnie zauroczony w Harrym. Jego obecność była jednocześnie cudowna i wyniszczająca. Wymienialiśmy mniej lub bardziej niewinne pocałunki i wydawałoby się, że między nami wreszcie jest stabilnie i cudownie, ale mnie to bolało. Bolała mnie świadomość, że to wszystko do niczego nie prowadzi, bo nie możemy być razem. I nie będziemy.
Właśnie rozmawiałem przez telefon z Niallem, który starał się wyciągnąć mnie na imprezę.
- Ni. Kurwa nie chce mi się tam iść. Wolę posiedzieć z Harrym. - szepnąłem, sprawdzając czy bruneta nie ma gdzieś w okolicy.
- Miłość rośnie wokół nas. - zanucił blondyn.
- Oh zamknij się Niall. - westchnąłem, przekręcając oczami, chociaż blondyn tego nie widział, ale i tak zaśmiał się cicho.
- Dobra nie będę cię dzisiaj zmuszał, ale jutro do ciebie przychodzę.
- Z chłopakami? - spytałem, ponieważ chciałem być jutro sam na sam z Niallem, aby mu powiedzieć, że poczułem coś do Harry'ego. Musiałem po prostu zwierzyć się komuś, a temu blondynowi zawsze wszystko mówię i wiem, że mogę mu ufać.
- Jeszcze nie wiem myślę, że po imprezie nie za bardzo będą w stanie wstać z łóżka, a co dopiero wyjść na zewnątrz. - zaśmiał się, a po mieszkaniu rozległ się dzwonek od drzwi.
- Kończę, Harry przyszedł. - pożegnałem się z przyjacielem i szybko poszedłem otworzyć drzwi.
Ujrzałem uśmiechniętego Harry'ego z torbami zakupów, wszedł do środka, odkładając zakupy na bok, a ja zamknąłem drzwi.
- Hej Hazz. - mruknąłem muskając jego usta.
- Liczyłem na coś więcej. - powiedział po czym objął mnie w talii i mocno pocałował.
Jęknąłem cicho w jego usta, dając się przycisnąć do ściany. Objąłem go nogami w talii i dałem się całować po szyi, jednocześnie rozpinając guziki jego koszuli, w końcu pozbywając się jej.
Dokładnie badałem dłońmi tors, który znałem już prawie na pamięć, po czym zjechałem ręką na formujące się wybrzuszenie w spodniach mężczyzny.
- Nie chcesz chyba robić tego na korytarzu? - mruknął przy moim uchu, jednak nie odsunął się.
W odpowiedzi mocniej docisnąłem do siebie nasze krocza, na co brunet jęknął nisko.
- Wróci- usłyszeliśmy głos mojej mamy. - liśmy. - wyszeptała, a jej wzrok przeskakiwał ze mnie na Harry'ego i z powrotem.
Momentalnie wyplątałem się z uścisku Harry'ego, a w mojej głowie zapanowała pustka. Nie mialem pojęcia jak wytłumaczyć to, że właśnie znalazła mnie z dziewięć lat starszym chłopakiem bez koszulki, praktycznie pieprzącym mnie na ścianie. A i zapomniałem jeszcze o tym, że ten chłopak jest naszym sąsiadem, który miał mnie pilnować. Ciekawe pilnowanie.
- Mamo to nie tak jak myślisz. - zgrywałem głupiego, chociaż tak, to było to na co wyglądało. Brunet szybko chwycił swoją koszule i zaczął ją zapinać. - Mieliście wrócić później.
Mama tylko poruszała ustami jak ryba wyjętą z wody, nie wiedząc pewnie jak zareagować.
Gdy Harry z trudem zapinał ostatni guzik koszuli do domu wszedł Mark.
Spojrzał tylko na mnie, a później na Harry'ego, który zaprzestał próbom zapięcia guzika, przez trzęsące się palce. Twarz Marka w jednej chwili zrobiła się czerwona, a chwile później prawie purpurowa.
- To nie tak jak myślicie. - spróbowałem ponownie.
- Nie tak jak myślimy?! - wydarł się zaciskając pięści. - A jak kurwa? Chcesz mi powiedzieć, że nie jesteś pierdolonym pedałem, który właśnie prawie pieprzył się z naszym sąsiadem?!
- Okej, może jednak jest dokładnie tak jak myślicie. - warknąłem i po chwili poczułem dłoń Harry'ego na dole swoich pleców.
- Zabieraj z niego te brudne łapy. - warknął Mark, po czym odepchnął lekko Stylesa. Brunet tylko zacisnął szczękę i ponownie znalazł się obok mnie. - Wiedziałem, że tak to się skończy. Mówiłem żeby nie zostawiać gówniarza samego. - mówił do mamy, która nadal wpatrywała się w nas osłupiała. - Nic nie powiesz co? - zwrócił się do mnie. - Pieprzony pedał, zostawiliśmy cię na nie cały miesiąc, a ty już dajesz się pieprzyć jak jakaś dziwka. - splunął, a ja poczułem, jak Harry spina się obok mnie.
- Wiesz co? To moje życie i moja sprawa kto będzie mnie pieprzył. - rzuciłem i mocno chwyciłem dłoń Harry'ego. Brunet spojrzał na mnie zaskoczony, a ja zrobiłem pierwsze co mi przyszło na myśl. Przyciągnąłem mocno bruneta do siebie i złączyłem nasze usta.
Pocałunek był szybki, oderwałem się od chłopaka i niemal, że od razu poczułem mocne szarpnięcie za ramie i cios w szczękę. Zachwiałem się lekko na nogach i po chwili poczułem strużkę krwi z mojego nosa. Spojrzałem się na Harry'ego, który pod wpływem chwili zamachnął się i jego pięść wylądowała na policzku Marka. Pierwsze łzy wypłynęły z pod moich powiek.
Brunet od razu wybiegł z domu, a ja ruszyłem za nim, nie przejmując się tym, że prawdopodobnie będę miał przejebane. Harry był ważniejszy niż cokolwiek innego.
- Harry. - powiedziałem, cicho łkając. Chciał wsiąść do samochodu, lecz go zatrzymałem. - Proszę cię Hazz.
- Lou... ja przepraszam za wszystko naprawdę. To wszystko moja wina, mogłem wcześniej myśleć o konsekwencjach. - spojrzał na mnie i zobaczyłem w jego oczach w jakimś sensie cierpienie i ból.
- Nic nie jest twoją winą. Nie mów tak. - złapałem go mocno za rękę.
- Muszę jechać. - wyrwał się i otworzył swój samochód.
Wiedziałem, że albo teraz albo nigdy.
- Harry, kocham cię.
CZYTASZ
Two hearts in one home
FanfictionMama i ojczym Louisa muszą wyjechać więc proszą ich sąsiada o pomoc w pilnowaniu nastolatka, który nie jest dobrze nastawiony na to, aby ktoś go musiał pilnować. Sąsiadem jednak okazał się być mężczyzna, który naprawdę zawrócił Louisowi w głowie, c...