Jechaliśmy w ciszy. Jestem tak cholernie wdzięczny Harry'emu. Nie wiem jak mu za to dziękować. Gdyby nie on... nawet nie chce o tym myśleć.
Znowu poczułem łzy pod powiekami.
- Lou - szepnął brunet
- Przepraszam. Jestem taki słaby.
- Nie mów tak. To, że ukazujesz uczucia, nie oznacza, że jesteś słaby. - zacisnął ręce na kierownicy - Jak się czujesz? - spytał, a ja postanowiłem chociaż raz być szczery, gdy rozmawiałem z kimś o uczuciach.
- Do dupy się czuję. Ciągle czuje na sobie jego dotyk mimo, że tak właściwie to nic mi nie zrobił. Nigdy nie chciało mi się płakać tak bardzo jak teraz. Czuje teraz strach? Nie wiem jak nazwać to uczucie. Jestem zły i smutny w tym samym momencie.
Palce Harry'ego jeszcze mocniej zacisnęły się na kierownicy tak mocno, że pobielały.
- Nic ci przy mnie nie grozi, mogę zostać u ciebie jeśli dzięki temu będziesz się czuł lepiej. - mówił spokojnie, jednak czułem, że wkładał w ten spokojny ton więcej starań niż w prowadzenie.
- Tak zostań. - powiedziałem od razu. - Harry mam jedno pytanie...
- Hmm?
- Bo um, gdy rzuciłeś się na niego to powiedziałeś jego imię. Znałeś go prawda? - brunet natychmiast się spiął.
- Tak. Znam go. - zaczął. - Słyszałem co do ciebie krzyczał. Nie spodziewałem się tego po nim. Może nie byliśmy jakimiś bliskimi kolegami, ale znajomymi. Lou... ja nie wiem co mu odbiło. Poza tym, ty masz tylko siedemnaście lat. Boże jak go spotkam jeszcze raz to go zabije. Nie bój się dobrze? - zatrzymał samochód pod moim domem, gdy już dojechaliśmy. - Już nigdy go nie zobaczysz. - pokiwałem lekko głową.
Wysiedliśmy razem z auta, otworzyłem szybko drzwi i weszliśmy do środka.
- Dasz mi jakąś poduszkę? Nie, żebym narzekał na spanie na oparciu kanapy, no ale wiesz. - ten uśmiech z dołeczkami. Nie mam pojęcia od kiedy się tak rozczulam, ale to nie był dobry moment na takie rozmyślania.
- Pewnie. Poczekaj chwilkę. Już ci przynoszę. Chcesz jeszcze jakieś ciuchy? Nie będziesz musiał wtedy iść do domu, pada deszcz.
- Okej, jak masz jakieś spodnie, w które się zmieszczę, to jasne. Pójdę z tobą. - całe szczęście, że to powiedział. Nie chciałem iść sam na górę.
Uśmiechnąłem się do bruneta i wskazałem mu ręką, żeby szedł za mną.
- Mogę wejść? - spytał widząc uchylone drzwi.
- Jasne, chodź.
Gdy dałem brunetowi jedyne dużo za duże na mnie spodnie z mojej szafy, poduszkę i kołdrę zszedł na dół, żeby przygotować nam coś do jedzenia i picia. W tym czasie ja się wykąpałem, przebrałem w spodnie dresowe i dużą bluzę. Wiadomo, że później zostanę w samych bokserkach, ale nie będę tak paradował przy Harrym. I to po kąpieli. Nie ma opcji. Szybko przesuszyłem włosy i zszedłem na dół.
Harry stał przy blacie, a na stole leżało mnóstwo różnorodnych kanapek.
- Raczej nie zjemy tego wszystkiego. - powiedziałem i usiadłem przy stole.
- To chyba jeszcze nie znasz moich możliwości. - zaśmiał się i podszedł do mnie siadając na krzesło obok mnie.
- Wiesz. Przyjaźnię się z Niallem. Jestem przyzwyczajony do pustej lodówki i tego, że jak zamawiam z nim pizzę na pół, to żeby coś zjeść muszę zamówić jeszcze conajmniej jedną.
- W takim razie smacznego.
I mimo wszystkich wydarzeń dzisiejszego wieczoru spędziłem z Harrym bardzo miło czas.
Leżałem już w łóżku wsłuchując się w szelest wody, gdy brunet się kąpał. Jakoś nie mogłem spać, mimo że było późno. Gdy tylko zamykałem oczy widziałem obrzydliwą twarz Nicka. Przynajmniej nie czułem już jego łap na swoim ciele. Chociaż na samą tą myśl przeszły mnie dreszcze.
Usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Wchodź - krzyknąłem bo nie chciało mi się iść do tych drzwi
- Hej. Przyszedłem tylko powiedzieć dobranoc. - mówił wchodząc do pokoju na tyle, żeby mnie widzieć.
- Dobranoc. - brunet spojrzał na mnie uważnie. Chyba szukał u mnie oznak strachu.
- Jakby się coś działo to od razu przychodź i mnie budź. - uśmiechnął się lekko i wycofał się chcąc wyjść.
- Hazz. - zatrzymał się i spojrzał kolejny raz na mnie. - Um... możesz zostać? Proszę.
- Jasne Lou. - powiedział.
Przesunąłem się tak, aby brunet mógł się położyć koło mnie. Po chwili poczułem ugięcie materaca, na co mimowolnie się uśmiechnąłem. Zgasiłem lampkę i jeszcze raz mruknąłem szybko dobranoc, po czym zasnąłem.
***
- Pomocy! - krzyczałem. Głośno krzyczałem, lecz to nic nie dawało.
Nick dotykał mnie po całym ciele. Wyrywałem się, lecz to nic nie dawało. Powtórka z rozrywki. Tylko teraz jest gorzej. Nie mogę uciec, nie daje rady. Rozpiął mój rozporek, łzy leciały z moich oczu niekontrolowanie szybko. Ściągnął swoją koszulkę i spodnie. Ciągle powtarzałem, aby mnie zostawił. Błagałem o to, lecz on był jakby nieobecny. Nie odzywał się tylko wykonywał czynności.
Zamachnął się, aby mnie uderzyć i nagle zerwałem się z łóżka do siadu, cały w łzach.
- Lou? - usłyszałem zachrypnięty głos. - jejku skarbie. - Harry wstał mimo, że chyba nie za bardzo wiedział co się dzieje. Przytulił mnie i pogłaskał lekko po głowie. - już wszystko dobrze. - poczułem lekki chłód, gdy brunet wstał zapalić lampkę, lecz po chwili znowu poczułem jego uścisk na sobie. - Co się stało?
- Miałem zły sen. Nie chciałem cię budzić, przepraszam. - mówiłem cicho.
- Nie przepraszaj. Połóż się i spróbuj zasnąć, dobrze? - pokiwałem głową i znowu opadłem na materac, co również zrobił Harry.
- Możesz mnie przytulić? - powiedziałem szybciej niż ugryzłem się w język.
- Chodź tutaj. - uśmiechnął się i wystawił ręce w moją stronę, przybliżając się do mnie. Wtuliłem się w pierś bruneta i muszę przyznać, że Harry jest kochany. Bardzo.
CZYTASZ
Two hearts in one home
FanfictionMama i ojczym Louisa muszą wyjechać więc proszą ich sąsiada o pomoc w pilnowaniu nastolatka, który nie jest dobrze nastawiony na to, aby ktoś go musiał pilnować. Sąsiadem jednak okazał się być mężczyzna, który naprawdę zawrócił Louisowi w głowie, c...