6 - "I te pierdolone trzy kropki."

1.2K 58 27
                                    

Obudziłem się czując dziwną pustkę obok. W życiu bym się tego po sobie nie spodziewał, ale brakowało mi tego ciepła drugiej osoby. No dobra. Nie oszukujmy się. Brakowało mi Harry'ego.

Przed oczami stanął mi obraz z wczorajszego wieczora. Harry leżący na kanapie, wyglądający tak cholernie gorąco. Momentalnie mój umysł zalały obrazy bruneta z tych kilku dni. Harry wyglądający jak bóg grecki gdy spał. Harry bez koszulki siedzący razem ze mną na kanapie. Ta cholernie podniecająca chrypka gdy wstał.

Może niepotrzebnie dałem tym myślom rozprzestrzeniać się po mojej głowie. Teraz widziałem tylko bruneta bez koszulki.

POV HARRY

Siedziałem w kuchni czekając na Lou, już dwunasta. O tej godzinie zawsze schodził na dół. To dziwne, że nawet, gdy nie trzeba to się o niego martwię? Chyba zacząłem coś czuć do tego chłopaka... nie stop Harry. Odrzuciłem od siebie tą myśl. To nie moralne, on ma siedemnaście lat.

Postanowiłem sprawdzić czy u niego wszystko dobrze. Wszedłem szybko na górę i otworzyłem drzwi do pokoju młodszego chłopaka.

Louis leżał na łóżku, policzki miał zaróżowione, jego wzrok wyrażał aktualnie przerażenie. Włosy miał całe roztrzepane, spojrzałem w dół i teraz zrozumiałem, że kurwa powinienem pukać do tych jebanych drzwi. Dłoń chłopaka jeszcze sekundę temu owinięta była wokół jego przyrodzenia, teraz zasłaniając je w panice. Kurwa. Wycofałem się szybko z pokoju i krzyknąłem głośno „przepraszam".

POV LOUIS

Co mi padło na mózg żeby dać się ponieść obrazom bruneta w mojej głowie? Dobra, akurat wizja jego ust na moim penisie była całkiem podniecająca. Ale czemu kurwa nie zamknąłem tych jebanych drzwi?

Z jednej strony byłem cholernie zawstydzony. Z drugiej dziękowałem Bogu czy czemukolwiek co najwyraźniej nade mną czuwa, że brunet nie wszedł do pokoju kilkanaście sekund później. Gdy dochodziłbym prawdopodobnie krzycząc jego imię, bo cichy to ja nigdy nie byłem.

No cóż. Teraz pozostało mi jeszcze tylko znaleźć sobie jakieś rzeczy do roboty w pustym pokoju, dopóki nie zdechnę z głodu, bo nie mam zamiaru z niego wychodzić.

POV HARRY

Martwiłem się o Lou.

Nie wyszedł z pokoju nawet na sekundę przez ponad godzinę, nie jadł, może przynajmniej miał tamtą wodę, albo jakieś zapasy na wypadek apokalipsy.

I okej. Może to co zaszło było bardzo zawstydzające, ale kurwa no, takie rzeczy się zdarzają. Znaczy. To moja wina, mogłem zapukać. Nie chce, żeby przez ten incydent coś się popsuło w naszej relacji.

Może jednak powinienem wracać do siebie? W końcu Louis opuści pokój, a mnie nie powinno tu być. Sam się do mnie odezwie jak będzie gotów.

Prawda?

Zbierałem swoje rzeczy ociągając się jak tylko mogłem. Niestety szatyn nie zaszczycił mnie swoją obecnością. Napisałem więc szybko wiadomość, żeby Lou wiedział, że mnie nie ma.

***
Do: Louis

Jakbyś czegoś potrzebował będę u siebie w domu.

Odezwij się później...

Śniadanie masz na blacie x.
***

I wyszedłem zamykając za sobą drzwi.

POV LOUIS

Czytałem wiadomość od Harry'ego któryś raz. „Odezwij się później" i te pierdolone trzy kropki. No i co ja mam zrobić? Przecież nie napiszę do niego. Nie ma kurwa opcji. Wychodzę na tchórza. Ale nim jestem więc to nie nowość. Nie napisze i już. 

Przez czas spędzony w pokoju doszło do mnie, że w sumie to nic takiego się nie stało. Kurwa. Dobra stało się ale, może się zdarzyć to każdemu. Prawda? W końcu nie pierwszy raz jakiś chłopak jest nakrywamy na sprawianiu sobie przyjemności. Jakoś większość ludzi normalnie z tym żyje. Niall mi opowiadał, że jemu kiedyś weszła mama i jedyne co się zmieniło to to, że od tamtego czasu za każdym razem czeka na pozwolenie na wejście do jego pokoju. Jednak u niego to była mama. A nie chłopak, w którym się zadurzył. Zayn widział go tak pewnie wiele razy, ale nigdy przed związkiem.

Nawet mnie zdziwiło jak łatwo przyszło mi pomyślenie, że zadurzyłem się w Harrym.

Kurwa. Ja się w nim serio zadurzyłem.

Jak to odkręcić? Ja nie chcę. On mnie nie chce. No bo kto w jego wieku chce takiego małolata jak ja? Bądźmy szczerzy napewno nie on.

Z tymi myślami zszedłem na dół. Czekało na mnie całkiem niezłe śniadanie. Dzięki Hazz.

Tosty już wystygły, ale to tylko wina mojej własnej głupoty. I tak było pyszne. Harry jest naprawdę dobrym kucharzem.

Ponownie otworzyłem okienko czatu z brunetem. Od ostatniej wiadomości minęła godzina. Może to dobra chwila żeby się odezwać. Tylko jak zacząć? I wtedy to się stało. Przycisk „zadzwoń" jakoś sam się kliknął, a nie zdążyłem się nawet rozłączyć. Brunet odebrał po sekundzie jakby czekał z komórką w ręku na mój telefon.

- Um. Cześć Hazz.

- Hejka Lou. Smakowało śniadanie? - Jak on to robił, że jak tylko słyszałem jego głos to wszystko wydawało się takie proste.

- Tak, było pyszne. - to nie było normalne, że szczerzyłem się do siebie jak debil prawda?

- To czemu zadzwoniłeś? - kurwa. Przecież to ja dzwoniłem.

- Ja tylko... - urwałem nie wiedząc jak rozegrać tą rozmowę.

- Mhm - byłem pewny, że na twarzy bruneta widnieje teraz cwaniacki uśmieszek.

- Chciałem powiedzieć, że jakbyś chciał przyjść to nie mam żadnych planów na dzisiaj. - powiedziałem nie zastanawiając się nad wypowiadanymi słowami. Im mniej myślisz tym bardziej szczery jesteś. Co nie?

- Jasne, chciałem ci tylko dać chwile. Daj mi tylko jakieś czterdzieści minut. Wezmę prysznic i skoczę po zakupy, bo Zayn z Niallem uzupełnili barek, ale lodówka nadal daje wiele do życzenia. - wcale nie pomyślałem jak świetnie musi wyglądać Harry pod prysznicem. Nie. Wcale.




***
W końcu udało się nam coś napisać. Brawo my.

Two hearts in one homeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz