11 - "Odjeb się Shawn."

1.1K 54 11
                                    

O osiemnastej byłem już gotowy. Musiałem nałożyć połowę opakowania żelu na włosy, żeby utrzymały się w jednej pozycji. Spsikałen się perfumami i spojrzałem w lustro. Do boga seksu niewiele mi brakowało. Biała koszulka opinała się na ciele, a czarne rurki podkreślały nogi i tyłek. Schowałem telefon do kieszeni, ubrałem buty, a nawet zamknąłem dom na klucz.

Zapukałem do drzwi Harry'ego, a on po chwili mi otworzył.

Cofam to co mówiłem o Bogu seksu. Przy nim wyglądam jak aniołek kochania.

Czerwona, lekko prześwitująca koszula miała niezapięte trzy górne guziki, a granatowe spodnie wyglądały nieziemsko. Długie włosy zebrał w niechlujnego kucyka na karku. Wyglądał tak gorąco, że miałem ochotę się z nim pieprzyć tu i teraz.

Wpuścił mnie do środka, a ja udałem się do salonu. Usiadłem wygodnie i czekałem, aż Harry łaskawie przyjdzie.

- Hazz. Chooooodź tuuuuuuuuu. - marudziłem, aż on w końcu przyszedł. Usiadł obok, a ja rozsiadłem się na jego kolanach. Mężczyzna zaczął gładzić palcami moje udo, a mnie przeszły przyjemne dreszcze. Spojrzałem na godzinę.

- Chodź Harry. Musimy już jechać jeśli nie chcemy się spóźnić.

Wyszliśmy z jego domu, a ja stanąłem przy jego samochodzie do których otworzył mi drzwi.

Ruszył spod domu, a ja mu tylko mówiłem gdzie ma skręcić. W pewnym momencie złapał mnie za rękę i przyłożył ją do ust, aby złożyć tam pocałunek.

- Bo się poczuję jak księżniczka disneya. - powiedziałem ze śmiechem i spojrzałem na Harry'ego.

- Może nie jesteś księżniczką disneya, ale moim księciem napewno. - Dlaczego on musi być uroczy i gorący we wszystkim co robi?

Kilka minut po dziewiętnastej zatrzymał się pod domem. Wziąłem dwa głebokie wdechy i wysiadłem. Hazz zamknął auto i objął mnie ramieniem. Weszliśmy do domu Shawna, w którym było już trochę osób. Wzrokiem odszukałem trójkąta miłosnego.

Podszedłem do nich z Harry'm, który zanim podeszliśmy zabrał rękę, w miejsce której poczułem dziwny chłód, niemający nic wspólnego z pogodą. Rozmawialiśmy cicho o wszystkim i o niczym, aż w końcu naszła mnie ochota na alkohol.

W kuchni spotkałem Shawna, który opierał się o blat. Przeklnąłem pod nosem, ale podszedłem i nalałem do kubka piwa, starałem się go ignorować. Nawet mi się to udawało do czasu kiedy chciałem wyjść z kuchni. Chłopak złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.

- Louis? Myślałem, że nie przyjdziesz. - uśmiechnął się cwaniacko.

- No widzisz, a jednak przyszedłem. - spojrzałem na niego krzywo.

- Jak tam twój nowy chłopak? - zrobił cudzysłów w powietrzu przy ostatnim słowie.

- Kto? - spytałem zdziwiony.

- No ten brunet, z którym tu przyszedłeś. - wskazał na Harry'ego. - Muszę przyznać Louis, niezłą sztukę wyrwałeś. Może mam u niego jakieś szansę jak już zerwiecie, a wiadomo, że u ciebie nie potrwa to długo. - prychnął.

- Nie sądzę, że miałbyś u niego jakąkolwiek szansę - dogryzłem.

- To może się przekonamy co? Zerwałaby z tobą od razu, jakbym zaczął go podrywać. - parsknąłem śmiechem na jego słowa.

- Jesteś żałosny. - powiedziałem, a dosłownie po chwili obok mnie znalazł się Harry.

Brunet objął mnie w talii, na co Shawn prychnął i odszedł, znikając z zasięgu mojego wzroku.

Two hearts in one homeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz