Spokojnie można mnie zaliczyć do grupy osób, które nie mają w zwyczaju bluzgać na prawo i lewo. Niekulturalnych słów używam tylko wtedy, kiedy dana sytuacja mnie przerasta i żadne miłe stwierdzenie nie może jej trafnie podsumować. Za to zamieszkując pod dachem Weasleyów, nieformalnie zgodziłam się na wysłuchiwanie przekleństw co najmniej pięć razy dziennie. Oczywiście większość z nich, a czasem nawet wszystkie wypływały z ust mojego narzeczonego. Pamiętam jak kiedyś, kiedy źle wykonał zadanie zlecone mu przez Ministerstwo, powiedział, że jest w czarnej dupie, co akurat stanowiło barwne, wulgarne określenie. Nie rozumiałam sensu tego powiedzenia, dopóki sama w podobnej sytuacji się nie znalazłam.
Stojąc pomiędzy wściekłym Malfoyem i zdezorientowanym Ronem, moje kolejne chwile nie zapowiadały się kolorowo. Teraz to ja byłam w przysłowiowej czarnej dupie.
Dawny Ślizgon pozbierał się z podłogi chwilę po tym, jak od niego odskoczyłam. Ukradkiem wsunął do kieszeni Zmieniacz Czasu i zaczął otrzepywać spodnie, chociaż wcale nie były brudne. Może po prostu chciał zająć czymś ręce, bo inaczej by mnie nimi udusił lub sięgnął po różdżkę. Okazałam się szybsza, bo, w przeciwieństwie do niego, miałam dodatkowy problem w postaci wysokiego rudzielca, który był gotowy mi pomóc. Niestety, tamtą sprawę musiałam załatwić sama.
-Petrificus Totalus.
Odwróciłam się tyłem do skamieniałego blondyna, skupiając wzrok na coraz bardziej zdziwionej twarzy mojego narzeczonego.
-Wiem, że nic z tego nie rozumiesz, ale obiecuję, że wszystko ci wyjaśnię. Idź do domu, dołączę do ciebie za parę minut. Nic mi nie będzie - dodałam, widząc sprzeciw w jego oczach. - Ron, proszę cię. Muszę załatwić pewną sprawę z tym arystokratycznym dupkiem. Uwierz mi, nie pozwolę mu wyjść z tej konfrontacji zwycięsko.
Ostatnie dwa zdania zdołały go przekonać. Wybełkotał coś o tym, że jeśli długo mnie nie będzie, wróci tu i własnoręcznie zabije Malfoya, po czym wyszedł z zamku. Obserwowałam przez chwilę, jak mija bramę Hogwartu i od razu się deportuje. Dopiero po upływie dwóch minut zebrałam w sobie odwagę, przywołując wcześniejszy gniew. Zdjęłam zaklęcie z blondyna, który, lekko oszołomiony, dźwignął się na nogi.
Spojrzeniem prawie wywiercił mnie na wylot. Chłód, który zobaczyłam we wzburzonym błękicie jego oczu, był nieco przerażający, ale nie dałam po sobie niczego poznać. Musiałam być silna, inaczej nigdy tego nie zakończę.
-Co z tobą nie tak? - spytałam, nie pozwalając mu dojść do głosu. - Najpierw sprawiasz wrażenie urokliwego mężczyzny, który już nie jest egoistycznym dzieciakiem, a potem ni stąd, ni zowąd próbujesz wysłać Dumbledore'a w zaświaty. Czy tobie do końca odbiło? To wszystko nie ma sensu. Skoro pragniesz jego śmierci, to trzeba było nie tchórzyć wtedy, na Wieży Astronomicznej. Pozwoliłeś Snape'owi odwalić brudną robotę za ciebie, a teraz co, nagle chcesz naprawić swój błąd? Co ty sobie myślisz? Masz zamiar zniszczyć całą przyszłość? Naprawdę nie prościej było cofnąć się do tego feralnego dnia, kiedy twój opiekun potraktował Avadą osobę, którą to ty miałeś zabić?
-Przestań - wyszeptał, nagle jeszcze bledszy na twarzy niż zwykle. - Ty nic nie rozumiesz...
-To mi wyjaśnij! - krzyknęłam, ale po chwili mój głos znów stał się spokojny, lecz przesiąknięty targającymi mną emocjami. - Brałam udział w tej durnej podróży, a nawet nie znałam jej celu. Jak mam ci pomagać, skoro nie wiem, o co w ogóle chodzi? Jeżeli nie o śmierć Dumbledore'a, to o co? Czy to w jakimś stopniu może go skrzywdzić i znacznie wpłynąć na przyszłość?
Brak odpowiedzi mówił wystarczająco dużo. Wzrok Malfoya wciąż utkwiony był we mnie, ale stracił na swojej rażącej sile. Błękitne oczy odbijały teraz zmęczenie i bezsilność. Po niespełna kilku sekundach stały się na powrót puste. Blondyn umiejętnie zamaskował emocje, które udało mi się wcześniej wyczytać. Skoro ewidentnie nie chciał mnie dopuścić do tajemnicy, nie mogłam dłużej tego wszystkiego ciągnąć.
CZYTASZ
Zapomniana
FanfictionPodróże uczą i kształcą osobowość. Potrafią wywrócić życie do góry nogami. Kłamstwa, intrygi, życie u boku dawnego wroga i w końcu trudny wybór to tylko część tego, z czym musiała zmierzyć się Hermiona.