Rozdział 10

2.2K 110 11
                                    

Zakazany owoc smakuje najlepiej, spróbuj, Granger.

Nie mogłam spać. Nękały mnie koszmary. Obrazy torturowanej Malii, płonących Huncwotów i grobu Rona zlewały się ze sobą, tworząc przerażającą mieszankę bólu i cierpienia. Do tego wydawało mi się, że słyszę donośne wycie wilka. Czy pochodziło z moich wspomnień ze starszym Remusem w roli głównej, czy teraźniejszości - do dziś nie mam pojęcia. Nawet pojedyncze dźwięki uniemożliwiały mi spokojny odpoczynek. Promienie wschodzącego słońca przelały czarę goryczy.

Powolnie zsunęłam się łóżka. Czułam się tak, jakbym właśnie zakończyła kilkugodzinne okrążanie Hogwartu, a nie wróciła z Krainy Morfeusza, do której dotarłam jedynie w połowie. Ziewając i przeciągając leniwie obolałe ramiona, weszłam do salonu spowitego mrokiem w odcieniu ciężkiego, czerwonego wina. Zamiast odsłonić okna, minęłam niewielki stolik, ujęłam butelkę wody i oparłam się o filar ogradzający pomieszczenie od prowizorycznej kuchni. Skupiwszy wzrok na uroczym widoku, upiłam spory łyk.

Nieprzytomny Draco sprawiał wrażenie bezbronnego młodzieńca. Miał przymknięte powieki, oddech delikatny i równomierny, dłonie spoczywały pod głową. Jasne, pociemniałe przez brak światła włosy były idealnie ułożone. Najwidoczniej blondyn sypiał spokojnie lub po prostu ruchy na kanapie podlegały sporym ograniczeniom. Koc w dużej mierze zsunął się z mężczyzny, odsłaniając klatkę piersiową i skrawek niebieskich spodenek. Sypiał jedynie w nich.

Nie potrafiłam się powstrzymać. Po prostu musiałam podejść do niego i zakryć obnażoną, dobrze prezentującą się część jego ciała. Kiedy to zrobiłam, usta Malfoya lekko się rozwarły, a jedna dłoń bezwiednie zsunęła z poduszki. Wyciągnęłam rękę ku twarzy byłego Ślizgona, ale w porę się powstrzymałam przed przejechaniem palcami po gładkiej skórze. Z lekkim obrzydzeniem do samej siebie, przeklinając własną głupotę, cofnęłam się i skupiłam uwagę na uciążliwym głodzie.

Ku mojemu zdziwieniu, znalazłam w lodówce kilka przekąsek, które przy odrobinie fantazji można było połączyć w celu otworzenia smakowitego, zdrowego, lecz mało sytego śniadania. Na talerzu poukładałam plasterki szynki i otoczyłam je kawałkami rzodkiewek. Do niewielkiej miseczki wsypałam płatki kukurydziane oraz pokrojone truskawki. Otworzyłam paczkę małych rogalików z marmoladą. Postawiłam przed sobą dwa kubki i zagotowałam wodę na kawę. Cukru niestety nie znalazłam.

-Wiedziałem, że moje zakupy nie pójdą na marne. - Prawie podskoczyłam na dźwięk chrapliwego głosu. - Uh, Granger, zajebista piżama. A ten kociak na pośladku jest naprawdę seksowny. Jak się spało?

Silne dłonie sięgnęły po przygotowane jedzenie. Malfoy stał tuż za mną, czułam jego oddech na karku i nagą skórę ocierającą się o moje plecy. Niespiesznie podniósł przysmaki i postawił na stole. Przyglądałam mu się z rosnącą irytacją, próbując uspokoić serce, które wyrywało mi się z piersi. Nie dość, że się przestraszyłam, to jeszcze ton, z jakim blondyn wypowiedział te słowa, i jego dotyk podziałały odwrotnie, niż według grzecznej Hermiony powinny.

-Nie najlepiej - odpowiedziałam krótko na zadane pytanie. - Po twoim drażniącym uśmieszku wnioskuję, że tobie spało się wręcz doskonale. - Usiadłam na kanapie i sięgnęłam po rogalika. - Przydałoby się kupić bardziej pożywne produkty, jeżeli chcemy przeżyć. Hmm, co zamierzasz dzisiaj robić? Jest niedziela.

Draco oblizał usta w denerwujący i, niech go szlag trafi, kusicielski sposób.

-To wstęp do zaprosin na randkę czy może próbujesz się mnie pozbyć? - Wrzucił do ust kilka płatków. - Co prawda zamierzałem poobserwować trochę mojego ojca, a potem upić się w pierwszym lepszym barze i zaciągnąć jakąś panienkę do łóżka, aczkolwiek dla ciebie mogę zrezygnować z moich kreatywnych planów. Powiedz tylko słówko. - Puścił mi oczko.

ZapomnianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz