0.1/4 - Nikt nie zna dnia ani godziny.

951 47 22
                                    

▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀Listopad 2011, Niemcy, Tajna baza Hydry▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀
Listopad 2011, Niemcy, Tajna baza Hydry
▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄

Dwie młode kobiety, a może i nawet dzieci, stały wyprostowane przed masywnym biurkiem.

— Ilu naszych? — Zapytał posiwiały agent gasząc w popielniczce stojącej na biurku swojego papierosa.
— Trzech. — Odpowiedziała wyższa kobieta z włosami o kolorze brązu z przejściem w blond.
— Spieprzyłyście robotę.
— Z całym szacunkiem, numer dwadzieścia dziewięć złożył zły raport. — Doniosła z dumą.

Dziewczyna stojąca obok szerzej otworzyła swoje niebieskie oczy. Jej żołądek boleśnie się zacisnął.

— Gdyby właściwie oceniła ilość celów. — Kontynuowała.
— STOP! — Krzyknął uderzając ręką w blat biurka. — Agentko jedenaście, jakie było twoje zadanie? — Rozsiadł się wygodniej w fotelu.
— Umożliwić agentce dwadzieścia dziewięć dotarcie do sterowni. — Wyrecytowała.
— Więc dlaczego to ją wysłałaś na rozeznanie? Kto tu wydaje rozkazy?! — Mężczyzna poderwał się ponownie uderzając w blat biurka.

Agentka dwadzieścia dziewięć położyła na biurku coś małego. To był pendrive. Grigory Ivanov były dyrektor KGB dziś pracował jako głównodowodzący Hydry. Traktował wszystkich jak psy, nie szanował nikogo.

— Dziękuję Agentko dwadzieścia dziewięć. Dużo o tobie słyszałem. — Grigory otworzył białą teczkę z aktami. — Program wdrażania cywili. — Wypuścił głośniej powietrze. — Mój poprzednik sądził, że tak pozyskamy ludzi z wyjątkowymi zdolnościami. Na szczęście już nie żyje. — Przewrócił kolejną kartkę z teczki. — Wyrwali cię z podstawówki w Polsce, zaczęłaś trening miesiąc później. Przyśpieszony program treningowy, rok w Polsce, potem dwa tutaj. Zdolna jesteś jak na swój wiek. — Spojrzał na piętnastolatkę oczekując jakichkolwiek pytań.
— Dziękuję. — Wyprostowała się bardziej.

Była jedynie numerem z teczki, niewiele znaczyła dla Hydry, która dokładnie kilka lat temu zwerbowała całe szkoły z okolicznych państw. Morderczy trening przetrwały pojedyncze jednostki, a pierwsze zadania zweryfikowały resztę. Byli różnej płci, wieku, narodowości, ale wszyscy przechodzili podobne testy.

— Sławna jedenastka. — Otworzył kolejną teczkę. — Dziewiętnastoletnia Rosjanka, rodzice to byli oficerowie KGB. Osierocona przez Amerykanów.
— Złapali ich zaraz po rozpadzie. — Wspomniała.
— Wiem. Byłem wtedy przewodniczącym wywiadu. — Odrzekł z dumą. — Półkownik Wagner zachwalał sobie między innymi waszą dwójkę. Dlatego was tu sprowadziłem i wysłałem na najprostszą z możliwych misji. — Ivanov pokręcił wyraźnie zdegustowany głową.

W mgnieniu oka wyciągnął przed biurko rękę. Coś w niej trzymał, dwadzieścia dziewięć zdążyła odskoczyć na lewo, kiedy jej starsza partnerka nawet nie drgnęła. Szkarłatna krew chlapnęła obryzgując zieloną tapetę przy drzwiach, drewnianą podłogę i kawałek twarzy drugiej dziewczyny. Jedenastka z dziurą w czole upadła martwa, a szatynka wstrzymała oddech patrząc na koleżankę.

Grigory Ivanov odłożył mały, niepozorny pistolet na blat biurka. Ze stoickim spokojem popatrzył na spłoszoną dwudziestkę dziewiątkę. Zastukał palcami w blat, następnie przyłożył słuchawkę telefonu wewnętrznego do ucha.

— Ekipa sprzątająca do mnie i zadzwoń na poziom minus trzeci, daj im znać, że zaraz będą mieli ciało.

Odłożył telefon i sięgnął do jednej z szuflad biurka. Wyciągnął z niej kolejną teczkę i bez żadnej refleksji powiedział:

— Udowodniłaś swoją wartość. Mamy dla ciebie kolejne zadanie. Ukradniesz z amerykańskiego lotniskowca pewien samolot. To prototyp z nową technologią, jak donoszą nasi szpiedzy.
— Nie umiem pilotować.
— To nie problem. Nie będziesz tam sama, jeden z naszych pracuje tam jako pilot i już miał okazję nim latać. Tylko nie daj go zabić. Resztę masz w papierach. — Ręką przysunął papiery na koniec biurka zachęcając dziewczynę do wzięcia ich.

Dwudziestka dziewiątką zachowała kamienną twarz, choć jej wnętrze chciało krzyczeć, już nie pierwszy raz tak miała.

— I zabierz stąd ciało jedenastki. To tyle. — Skwitował biorąc do ręki słuchawkę niebieskiego telefonu stacjonarnego.

Ivanov zanim wykonał połączenie zaczekał, aż ocalała dziewczyna opuści jego gabinet.

Agentka dwadzieścia dziewięć w jednej ręce mocno trzymała teczkę ze szczegółami misji, a w drugiej zaciskała materiał kołnierza od stroju martwej towarzyszki.

Wszyscy na korytarzu przystawali popatrując jak piętnastolatka z dwoma splecionymi warkoczami ciągnie za sobą zwłoki dziewiętnastoletniej agentki jedenaście. Na pewno w ich głowach krążyło kilka pytań, które tylko przeszeptywali między sobą wysuwając na szybko prawdopodobne teorie.

⁂⁂⁂

Dwudziestka dziewiątką w końcu wróciła do swojej kwatery - pomieszczenie trzy metry na trzy, bardziej przypominał klaustrofobiczny schowek na miotły niż faktyczny pokój. Na szczęście nie miała klaustrofobii. Było w nim dużo szafek, szaf, półek i schowków. Brak okien jej nie przeszkadzał. Na dwóch, białych, matalowych szafkach sięgających jej wysokością do połowy uda, leżał materac nakryty cienką, wzorzystą kołderką, jedna duża poduszka, a w nogach leżał złożony w kostkę koc. Posłanie było zabudowane pod sam sufit. Kiedy była tu na szkoleniu miała wspólny pokój z innymi i musiał wystarczyć jej materac rozłożony na podłodze i brak łazienki, którą tu miała za plastikową zasłonką. W prawdzie była jeszcze mniejsza, bo musiała zmieścić się w kwadracie coś około metra kwadratowego, ale toaleta i wąż prysznicowy w ścianie zupełnie jej wystarczał. Jeżeli nie miała siły stać to mogła usiąść na porcelanowym tronie i dokończyć kąpiel bez obawy, że coś zachlapie.

Szatynka podeszła do umywalki, która nie znajdowała się w jej kompaktowej łazience. Przemyła twarz i spojrzała w lustro. Miała niezaprzeczalnego pecha. Usłyszała skrzypnięcie metalowych, obdrapanych drzwi jej kwatery. Stał w nich umięśniony brunet starszy od niej o trzy lata.

— Jesteś cała? — Zapytał z niepokojem patrząc na bladą dziewczynę.
— Tak. — Spuściła głowę opierając ręce o kant umywalki.
— Co z jedenastką?
— Nie słyszałeś? Nie żyje.
— Nie martw się... Zdradziła.

Szatynka faktycznie podczas misji czuła, że ktoś stoi za ich niepowodzeniem. Ale nie podejrzewała jedenastki. Ona od zawsze nie znosiła Amerykanów i powtarzała, że wolałaby zginąć, niż nawiązać z nimi jakąkolwiek współpracę.

— Ona? — Zmarszczyła nos próbując to jakoś rozwikłać w głowie. — Przecież nie była tu z przymusu. Była tak wychowana, wyszkolona do walki jeszcze przez rodziców. Dlaczego miałaby...
— Wiedziałaś, że Lewiatan odrzucił jej papiery?
— Nie! — Dwudziestka dziewiątką odwróciła się i oparła plecy o umywalkę.
— Tarcza ją zrekrutowała. Nie ją pierwszą. To jedenastka doniosła, dlatego byli przygotowani i to ona podmieniła twoją broń na zepsutą. Niestety nie sądziła, że uda ci się dostać do sterowni, wypełnić zadanie i zarządzić odwrót.
— Upierała się żeby walczyć dalej. Bo podobno dostała taki rozkaz.
— Bo dostała, tyle że nie od Hydry. Ivanov dostał informacje, że jedenastka jest podejrzana, a ta misja tylko potwierdziła jego przypuszczenia. — Podszedł bliżej dziewczyny, która wcale nie robiła się spokojniejsza.
— Posłał mnie tam chociaż mogłam zginąć!
— Jesteś agentką, możesz zginąć dziś, albo jutro. Nikt nie zna dnia ani godziny. — Dłońmi ujął jej ramiona.
— Dostałam nowe zadanie. — Wysunęła się z jego uchwytu i podeszła do szuflad gdzie trzymała akta misji. — Chcesz zobaczyć? — Zapytała wyciągając białą teczkę.

Chłopak często przeglądał teczki z zadaniami dla agentki dwadzieścia dziewięć. Robił to żeby upewnić się, że nie dostała zadania, które doprowadzi ją do śmierci. Lubił ją, nawet bardziej niż przyjaciółkę, co było zakazane.

Collaboration: Chosen × ᴮᵘᶜᵏʸ ᴮᵃʳⁿᵉˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz