4. 3/3 - Spotkanie na cmentarzu.

347 21 19
                                    

▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀
25 Listopada 2016, Stany Zjednoczone, Nowy Jork, Long Island, Cmentarz
▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄

Jak co poniedziałek Buck udał się na cmentarz. Tam pochowali jego przyjaciółkę. Kupił kolejne kwiaty - wydawało mu się, że Stacy je lubiła chociaż nigdy o tym nie mówiła. Mijał kolejne groby.

Jane Doe, pochowali ją jako jedną z niezydentyfikowanych. Przy jej grobie stał jakiś mężczyzna w okularach i eleganckim garniturze. Buck rozpoznał Stark'a z daleka. Trochę podskoczyło mu ciśnienie na jego widok przez co zwolnił wchodząc we właściwą alejkę. Wziął głęboki oddech i bez słowa położył świerże kwiaty obok wieńca, który też leżał tu stosunkowo niedługo.

Stark i Barnes stali nad grobem dziewczyny i nic nie mówili. Tony w końcu spojrzał na niego.

— Przykro mi.
— Mi też. — Fuknął Buck zachowując pozorny spokój.
— Gdybyś czegoś potrzebował... — Mruknął Stark zgrywając dobrodusznego.
— Nie przychodź tu więcej. — Warknął wtrącając mu się w zdanie.
— Nie możesz mi tego zabronić. — Stark złapał się za dłonie splatając je przed sobą na wysokości podbrzusza.

Barnes spojrzał na niego. Miał spokojną twarz, ale miał ochotę mu przywalić.

— Jak się trzymacie? — Zapytał trzeci mężczyzna stając pomiędzy nimi.
— Nikt nie podpisze porozumienia z Sokovii. — Powiedział Stark patrząc na Kapitana.

Steve tylko przytaknął. Ta rozmowa nie była na miejscu.

— Powiedz reszcie, że mogą wrócić do bazy. — Kontynuował.
— Powiem im, ale nie wiem, czy po tym wszystkim będą chcieli. — Blondyn pochylil się i rzucił na grób jedną czerwoną różę.
— A co do Ruslanov. — Zaczął. — Nie chciałem żeby tak wyszło.
— Teraz już wiesz Stark jak to jest... Zabić kogoś i nie mieć nad tym żadnej kontroli. — Brunet nawiązał do zabójstwa rodziców Stark'a.

Kapitan martwił się, że ciężka i napięta atmosfera zaraz przerodzi się w walkę. Gdzie jak gdzie, ale na cmentarzu?!

— Przepraszam. — Przyznał Tony spuszczając głowę.
— To ją przeproś. — Syknął Buck.

Barnes odszedł. Nie chciał wdać się w pyskówkę ze Stark'iem. "Nie nad jej grobem" - powtarzał sobie. Wsiadł do srebrnego Nissana, Meg już na niego czekała.

— I jak? — Zapytała przekręcając kluczyk w stacyjce.
— Zamykam ten rozdział... Już więcej tu nie przyjdę. Pora zapomnieć... — Przyznał czując ulgę na sercu.

"Nie oglądaj się na przeszłość, bo potkniesz się o teraźniejszość" - tak mówiła mu Megan.

────────────────────────
Notatka Autora:

Przykro mi, ale został już tylko epilog i kończymy tę część.

ZARAZ, ZARAZ... CZĘŚĆ?!

Tak część. Chyba nie myślicie, że zakończę to tak szybko 😅

Chciałabym dowiedzieć się co sądzicie o Meg? Lubicie, czy nie? Wiem krótko ją znacie i nie wiecie o niej dużo.

To odpowiednie miejsce na dodanie komentarza odnośnie postaci Meg ▶

Chętnie sobie poczytam jakie zrobiła na was wrażenie (pozytywne/negatywne, może jakieś inne odczucia).

Adios!

Collaboration: Chosen × ᴮᵘᶜᵏʸ ᴮᵃʳⁿᵉˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz