1. 5/5 - Nie boję się.

431 23 13
                                    

▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀
Październik 2016, Węgry, Budapeszt, kryjówka Barnes'a
▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄

Kolejny poranek Anastasia zaczęła od południa. Obudziła się w "jego" łóżku z suchością w ustach. Barnes za jej plecami cicho pochrapywał co jakiś czas. Dziewczynie wydało się to urocze. Jego prawa ręka spoczywała na jej biodrze, a dłoń zgięta w nadgarstku dotykała jej brzucha. Lewe, metalowe ramię znajdowało się pod poduszką na której trzymała głowę. Ostrożnie sięgnęła butelkę wody stojąca przy łóżku i wypiła trochę. Nieprzytomny Buck przyciągnął dziewczynę do siebie jakby to była poduszka. Anastasia nie protestowała, śpiący człowiek mówi więcej niż rozbudzony. Wywnioskowała, że zdobyła jego zaufanie, jeszcze trochę i będą się w tym łóżku pieprzyć.

⁂⁂⁂

Jakąś godzinę później Bucky się obudził. Anastasia jeszcze spała. Spod kołdry wystawało jej nagie ramię. Nie mógł się powstrzymać i pogłaskał je uśmiechając się przy tym. Nie wiedział dlaczego. Mózg po prostu kazał mu to zrobić, bo tak.

- Już nie śpisz? - Zapytała odwracając się do niego twarzą, na której malował się promienny uśmiech.
- Oszustka. - Fuknął udając obrazę żeby tylko ominąć temat, który na pewno, by poruszyła. - Jak tam kacyk?
- Jestem za młoda na kaca. - Zaśmiała się obracając na plecy.

Barnes pierwszy raz od... Długiego czasu, był rano w dobrym humorze. Zawsze wstawał zły, albo smutny przez dręczącą go nocami przeszłość w postaci koszmarów, które wydarzyły się na prawdę.

- Śniadanie z aspirynką? - Zapytała znając już jego zwyczaje.
- Nie trzeba.

Brunetka zmarszczyła swoje ciemne brwi.

- Znaczy śniadanie tak, ale aspiryna jest niepotrzebna. - Wyjaśnił próbując ukryć zadowolenie.
- Czyżby nie dręczyły cię koszmary? - Stacy przeciągnęła się wypinając piersi do przodu.
- Nie pamiętam co mi się śniło.
- Jasne. - Zaśmiała się uderzając stopą w jego kostkę.
- Jesteś okropna. - Oddał jej uderzając kolanem w udo dziewczyny.
- Nie uciekaj od tematu. - Ciągnęła oddając mu swoim kolanem.
- Nie chcę uciekać, idę coś zjeść. - Oznajmił zawisając nad Anastasią.

Chciał wstać nie wyganiając jej z ciepłego łóżka, ale tym razem ją wystraszył. Kiedy był nad nią widział szalejący strach w jej oczach, chociaż na twarzy tępo się uśmiechała.

- Wszystko dobrze? - Zapytał zachowując kilku centymetrowy odstęp między ich twarzami.
- Tak. - Wybąkneła z trudem przełykając ślinę.
- "Jestem za młoda na kaca." - Zacytował jej słowa patrząc na w pół pustą butelkę wody stojącą przy łóżku.

Roztarty tusz i czarny liner zdobił jej oczodoły. Nawet w rozmazanym makijażu wyglądała tak niecodziennie. Jak zaspany szop... Z cholernie niebieskimi oczami, które wgapione w ciebie potrafiły zmusić do mówienia rzeczy, których mówić nie chciałeś.

- Mógłbyś już? - Zapytała wypuszczając powietrze z trudem.
- Mógłbym. - Stwierdził z nieobecnym wyrazem twarzy. - Ale strasznie podoba mi się kolor twoich oczu. Są takie niebieskie. - Skomplementował.

Brunetka stopniowo poszerzyła uśmiech. Przestała uciekać wzrokiem i w końcu spojrzała prosto w jego oczy.

- Dzięki. Faceci, których znam zauważają to dopiero po seksie. - Skwitowała bez ogródek. - Jeżeli ze mnie nie zejdziesz odgryzę ci nos.
- Kusząca propozycja. - Spuścił jedną nogę na podłogę i podniósł ciężar ciała przekładając go z rąk na nogę po czym wstał. - Życzysz sobie śniadanie do łóżka, czy wstaniesz? - Zapytał zawiazując sznurek od dresów, w których sypiał.
- A umiesz zrobić coś innego niż spalone naleśniki?
- Jajecznica? - Uśmiechnął się patrząc na Stacy pytająco.
- Zjadłabym taką z papryką i kiełbasą. - Rozciągnęła ręce oblizując usta ze smakiem.
- A jest papryka?
- Chyba kupiłam. Planowałam zrobić potrawkę.
- W takim razie to twój szczęśliwy dzień.
- Buck! - Niepewnie podniosła głos zwracając jego uwagę zanim opuścił pokój.
- Tak? - Odwrócił się opierając plecy o futrynę.
- Dałbyś się wyciągnąć na spacer?

Collaboration: Chosen × ᴮᵘᶜᵏʸ ᴮᵃʳⁿᵉˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz