*12*

1K 67 25
                                    

Na wstępie dziękuję za wszyyyyystkie komentarze :D to bardzo motywuje (^^)
A błędy w całej książce poprawie jak ją skończę. Wiem, że się ich nazbierało i to troszkę denerwujące.

Te rozdziały to rollercoaster mojego nieśmiesznego humoru i jakiś depresyjnych opisów/przeżyć.

———

Od tej pamiętnej nocy minęły dwa miesiące, a ze mną jest... okey. Nie czuje się źle, ale nie czuje się też dobrze. Jestem wyprany, nie tylko z emocji ale też z jakiejkolwiek energii. Myślałem, że nasza mała tajemnica będzie słodka, że będziemy wymykać się niepostrzeżenie z dormu, jechać jak gdyby nigdy nic na salkę, a na niej oprócz moich ćwiczeń będziemy beztrosko rozmawiać, jak dwaj przyjaciele (albo coś więcej niż przyjaciele). Niestety tak nie było i wciąż tak nie jest. We dwójkę o wiele trudniej jest wyjść w miarę zgrabnie i cicho z mieszkania, a co dopiero funkcjonować bite dwie godziny z NIM.

Hyunjin w roli mojego osobistego trenera spisuje się naprawdę dobrze. Widać profesjonalizm w jego słowach i czynach lecz... oprócz tego, że jest typem seksownego trenera, to zachowuje się jak gdyby był w wojsku. Nie wiem czy on naprawdę taki jest czy tylko tak gra. A jeśli tylko udaje, to co ja mu takiego zrobiłem. Moja wizja sielankowych pogaduszek z bratnią duszą legła w gruzach, już jakiś tydzień po treningach. Hwang był nie ugięty co do swoich postanowień.

Co do reszty, jest jak było na początku. Nikt nie podejrzewa, tym razem nas, że gdzieś wybywamy w nocy. Co do Changbina i Seungmina to powiem, że nieźle się dobrali. Nie są parą ani nic z tych rzeczy. Zbliżyli się do siebie, tworzą naprawdę piękny przykład frendshipu. W sumie to nawet im zazdroszczę.

———

Następna noc.

Znowu jadę z Hyunjinem na salę by ćwiczyć nowy układ do ALL IN, piosenki z naszego Japońskiego albumu.

Znowu Hwang załamuje się, ponieważ nie potrafię idealnie odtworzyć jednego kroku.

Znowu czuję, że ze mną coraz gorzej. Ale muszę być idealny...jak reszta Stray Kids.

Co się stało z tamtym mną, tym co miał siłę ćwiczyć do upadłego a rano wstać bez cienia zmęczenia i uśmiechem na ustach. Tym, co był zawsze uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do świata. Tym, co pomagał przyjaciołom w trudnych sytuacjach, nawet gdy sam miał fatalny dzień.

Tym, co wiedział co to...miłość?

—Felix! Co ty robisz, wyszedłem tylko na pięć minut a ty już odpoczywasz? - mój jakże interesujący i chwytający za serce monolog przerwał Hyunjin wchodzący do salki. Spojrzałem na niego z lekkim przerażeniem.

—Ja... przepraszam, po prostu musiałem, nie mogę złap-

—Słucham? po tylu treningach powinieneś być już wprawiony i nie męczyć się tak szybko. - przerwał mi.

—Hyunjin ja naprawdę nie mogę jest-

— Nie obchodzi mnie to, zrób łyka wody i jedziemy dalej z tym układem. - popatrzył się na mnie wzrokiem nie wnoszącym sprzeciwu. Zwróciłem swój wzrok na butelkę wody, która stała na parapecie. Siedziałem po turecku, w mojej głowie szumiało, a przed oczami pojawiły je mroczki. Potrząsnąłem głową i podniosłem się. Mój oddech zrobił się dziwnie ciężki, czułem się jakby brakowało mi tlenu. Moje nogi były jak z waty a pole widzenia zmniejszało się z każdą sekundą. Popatrzyłem na Hyunjina, który sprawdzał coś na telefonie.

Jak we śnie, moje słowa były głuche, choć wiedziałem, że je wypowiadam. Czułem tylko ciężkie bicie mojego serca, nieprzyjemny pisk w uszach spowodował, że skrzywiłem się lekko zamykając na sekundę oczy. Gdy je otworzyłem ciemność znowu powróciła, widziałem Jina jak coś do mnie mówi i podbiega w moim kierunku.

A potem cisza otuliła moje uszy. Cały ból zniknął jak za sprawą magicznego dotyku. Z tej ponurej ciemności mogłem uchwycić małe światełko, lecz czy nadal chciałem biec w jego kierunku? Czy nie lepiej zostać w tej błogiej ciszy, bez bólu, bez nadziei.

Lecz Nie mogłem się nią nacieszyć, pisk w uszach powrócił a to białe światło zaczęło razić mnie w oczy. Słyszałem zdenerwowany głos Hyunjina i...czy to Seojoon?

Uchyliłem powieki wpuszczając światło z sali. Moja klatka piersiowa (od autorki, autokorekta podpowiedziała mi klatka schodowa i skisłam na 5 minut chyba) poruszała się lekko bez większego oporu. Otworzyłem oczy całkowicie i ujrzałem twarz Jina. Uśmiechnął się do mnie z ulgą a gdy dostrzegłem ten uroczy widok sam uniosłem kąciki ust. Nagle pojawiła się głowa Seojoona, wyciągnął do mnie rękę. Ledwo podniosłem tą swoją w jego kierunku, złapał mnie i lekko podniósł do pozycji siedzącej.

— Jak dobrze, że już wróciłeś do żywych. Bałem się, że będę musiał wzywać karetkę.- powiedział Joon.

— Ja bym wezwał nawet dwie aby nic mu się nie stało - odezwał się nagle Hyunjin. Odwróciłem głowę w jego kierunku.

— Nie martw się Jin, przecież to nie pierwszy raz, co nie - powiedziałem drżącym głosem.

— Lecz bałem się tak samo, jak za tym pierwszym - popatrzył się na mnie z lekko zaczerwienionymi oczami. W nich faktycznie dostrzegłem cień strachu i...troski?

— Przepraszam, chciałem żebyś był że mnie dumny-

Nie dokończyłem ponieważ Hyunjin szybkim ruchem przybliżył się do mnie i zamknął w swoich ramionach. Otworzyłem szerzej oczy, siedziałem sztywno, nie wiedziałem co zrobić. Jin położył głowę w zagłębieniu mojej szyi, usłyszałem lekkie pociągnięcie nosem. Moje ręce automatycznie otuliły Hyunjina.

— Albo...dzisiaj bałem się jeszcze bardziej.- szepnął, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

———

Zakończenie trochę banalne.

Praktycznie nic się nie dzieje ale będzie ciekawiej obiecuje 😓

Lecz mam nadzieję, że rozdział się chociaż trochę podobał. Przepraszam za błędyy

Miłego dnia/nocy !

Miłego dnia/nocy !

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Lie || Hyunlix ₪    [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz