Harry Potter, otworzył oczy, po czym ziewnął, krótko. Jego wzrok, padł na nagłówek starego wydania Proroka Codziennego, który nadrukowany wielkim, grubym pismem, głosił:
TEN, KTÓREGO IMIENIA NIE WOLNO WYMAWIAĆ, POWRÓCIŁ.W jakimś stopniu, Harry'ego to satysfakcjonowało. W końcu przez prawie trzy lata, próbował udowodnić, że naprawdę widział jego powrót. - Voldemort powrócił z no kto by pomyślał - wypowiedział swoje myśli, na głos, jednak szybko wyrzucił z głowy ten temat.
Był to już kolejny dzień, który spędzał bez przyjaciół, przez co czuł narastające poczucie winy. Zostawił ich na pastwę losu, a jednak...
Czy z nim byli by bezpieczniejsi?
To pytanie zadawał sobie od dawna, jednak nie znał na nie odpowiedzi. Próbował sobie wmówić, że zrobił dobrze, zrobił tak jak powinien, ale w głębi duszy... Czuł, że ich zawiódł. Czuł, że ich okłamał.
Powoli wstał z koców, rozłożonych na ziemi i rzucił, krótkie spojrzenie na wnętrze namiotu, które było nienaturalnie duże, jak na jego rozmiary zewnętrzne. Pamiętał, jak spał w nim kilka lat temu, na Mistrzostwach Quidditcha. Wtedy też ścigali go Śmierciożercy, chociaż nie na taką skalę, no i o tym nie wiedział.
Narzucił na siebie bluzę i wyszedł na dwór. Pod jego butami, skrzypnął śnieg, a jego twarz owiał szczypiący skórę wiatr. Wyglądało na to, że w okolicy nikogo nie było. A wiedział bowiem, że garstka zaklęć, jaką obtoczył namiot, nie wystarczyłaby w ukryciu się przed sługami Voldemorta.
Gdyby tylko była tu Hermiona, na pewno lepiej niż on, zabezpieczyła by ich tymczasowa kryjówkę przed niechcianymi gośćmi... Gdyby był tu Ron, na pewno lepiej niż on, wiedział by co robić.
Harry nigdy nie wiedział. Nie wiedział co robić, gdy wplatano go w Turniej Trójmagiczny, nie wiedział co robić, gdy nikt mu nie wierzył, w powrót Voldemorta, nie wiedział co robić, gdy Ten, którego Imienia nie wolno wymawiać wykorzystywał jego umysł!
Chłopak zacisnął pięści i powieki, tak mocno, jak tylko umiał. Pomyślał o kimś jeszcze. Wiedział, że Rona na pewno by to nie zadowoliło, ale jednak. Nie mógł przestać o niej myśleć, bo gdyby była z nim Ginny, nie pozwoliła mu się poddawać, ani załamywać, tak jak to robił teraz.
Usłyszał skrzek, jakiegoś ptaka. Rozluźnił się trochę i opadł na ziemię, opierając się o pień drzewa.
Wyjął z kieszeni, małej wielkości kalendarz, żeby sprawdzić dzisiejszą datę. - Pierwszy grudnia - mruknął. Tego dnia, zaczynał się adwent. Uśmiechnął się do siebie pod nosem i spojrzał w niebo. A co gdyby tak...
Przez głowę Harry'ego przeszła myśl, która choć wydawała mu się dość dziecinna i tak lepsza od siedzenie bezczynnie i zastanawiania się, gdzie ma szukać kolejnych Horkroksów.
Wrócił do namiotu i usiadł przy małym biurku, po czym wyjął kawałek pergaminu, z torby zawieszonej na oparciu krzesła.
Zamyślił się chwilę.
- Ron... Tak, najpierw do Rona.
CZYTASZ
kalendarz adwentowy Harry'ego Pottera ─── Harry Potter fanfiction
Fanfiction❝ Kalendarz adwentowy Harry'ego Pottera, czyli gdy tytułowy wybraniec, zaczyna poszukiwania horkroksów, tyle, że bez swoich najbliższych, wierząc, że w ten sposób zapewni im bezpieczeństwo. Ach, no i idą święta. ❞ · Opowiadanie powstało na podstawie...