❝ rozdział dwudziesty drugi - okienko dwudzieste drugie ❞

29 8 0
                                    

Kiedy słońce dostało się do salonu, przez stare firany, zawieszone na oknach, Harry otworzył oczy, sięgając po okulary. Wstał i od razu skierował się w stronę stołu, na którym leżał tusz, pióro i pergaminy.

Usiadł i westchnął cicho. Ten list, powinien napisać już dawno... Ale czy ja pewno? Czy to nie dobrze, że zostawił go na pewie sam koniec? Harry, choć nie znał na to pytanie odpowiedzi, po prostu zaczął myśleć nad początkiem wiadomości.

A myślał o tym długo. Naprawdę długo, tak, że słońce oświetlało już całe miasto, aż w końcu się namyślił. Chwycił za pióro i szybkim ruchem napisał pierwsze słowo.

❝ Profesorze Dumbledorere!
Chociaż dobrze wiem, że nigdy pan tego listu nie zobaczy, jednak zdecydowanie należy się on panu. A czym będzie ten list? Podziękowaniem. Podziękowaniem, którego nie zdążyłem panu złożyć.

A więc, może zacznę tak, jak zaczynać się powinno — od początku. Miałem sen. Nie wiem, czy prawdziwy, jednak na pewno bardzo realistyczny. Zostawił mnie pan na Privet Drive i chociaż były to najgorsze lata mojego życia, jednak teraz mogę panu być za to z pewnością wdzięczny. Wiem, że tak naprawdę, zawsze byłem tam bezpieczny.

Dziękuję, że już na drugim roku, zaufał mi pan na tyle, że opowiedział o Tomie Riddle'u. Wytłumaczył mi pan, że kiedy Voldemort zaatakował mnie w Dolinie Godryka, umieścił we mnie swoją cząstkę. Nie czekał pan, bym się dorosnął i zrozumiał, a powiedział mi to pan już o wiele wcześniej.

Na czwartym roku, kiedy dementorzy sprawili, że zemdlałem na miotle, uratował mnie pan przed śmiercią. Gdy Czara Ognia, wybrała mnie na czwartego reprezentanta.

Na następnym roku, nie mogłem pana zrozumieć. Nie odzywał się pan do mnie. Nie wiedziałem wtedy, że obawiał się, Voldemorta, filtrującego mój umysł — tak też z resztą było. Później jednej wziął pan na siebie winę, za stworzenie GD, choć nie miał pan z nim nic wspólnego...

Później, przybył pan do Departamentu Tajemnic i zawalczył z Voldemortem, by nas chronić. I wreszcie, ostatni dla pana rok w Hogwarcie. W tym roku, nie dość, że odebrał mnie pan z Privet Drive osobiście, to jeszcze pokazywał mi pan historię Voldemorta i uczył oklumencji. Kiedy jednak wróciliśmy z naszej pierwszej wyprawy... Zginął pan.

Nie miałem kiedy, za to wszystko podziękować, nie miałem kiedy zapytać o wszystko co chciałem... Dlatego właśnie piszę ten list.
Nie zmieściłbym w nim jednak wszystkiego, co pan zrobił dla mnie i dla Hogwartu, jednak... Ostatnio, dociera do mnie coraz więcej informacji. Coraz więcej historii i opini o panu.

Nie wiem już w co mam wierzyć. Chciałbym móc pana zapytać, o cokolwiek jeszcze jeden raz... jedyny.
Harry Potter. ❞

Chłopak ściskając powieki, odłożył pergamin na bok, wzdychając powoli. Ten list, co z resztą w ogóle nie było dziwne, znów przypomniał Harry'emu o tym wszystkim, co ostatnimi czasy słyszał o Dumbledorerze.

Wstał od stołu i wyszedł z salonu, przechadzając się po domu. Wolał jednak nie wchodzić do pokojów Syriusza i Regulusa, bo wiedział, że pewnie znów skończyło by się to, na siedzenie tam kilka następnych godzin... znowu.

kalendarz adwentowy Harry'ego Pottera ─── Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz