❝ rozdział czternasty - okienko czternaste ❞

36 12 0
                                    

Następnego dnia, Harry'ego obudził pomruk Stworka, za drzwiami. Wstał i założył okulary, po czym założył buty . Przez okno, wpadało jasne światło, co sprawiało, że dawny dom Black'ów, stawał się mniej ponury. Chłopak ruszył w stronę kuchni, po drodze witając Stworka.

Na miejscu, zostawił wcześniej torbę z jedzeniem, którą od razu się zajął. Na śniadanie zjadł tosta i napił się wody. Niedługo potem, wrócił do góry i usiadł przy biurku, gdzie leżały już tusz i pióro. Harry rozłożył pergamin i zaczął pisać, do kolejnej osoby.

❝ Profesorze Moody!
Ten list, piszę do pana, z prostego powodu. Chciałbym podziękować. Podziękować, chociaż pewnie pan i tak tego nigdy nie przeczyta.

A za co podziękować? Za wszystko, co pan dla mnie zrobił. Za bezpieczne przelot do kwatery głównej, Zakonu Feniksa, za ratunek w Departamencie Tajemnic... Bez pana i reszty Zakonu, pewnie byśmy tam poginęli...

I za najbliższe wydarzenia, których niestety nie było ci dane dokończyć. Tak czy siak, uczestniczył w nich pan i z całą pewnością mogę stwierdzić, że był pan kluczową postacią, w tym wszystkim.

Nie zdołał pan dolecieć na miejsce, ale z całą pewnością pomógł to zrobić innym. Pana poświęcenie, dało możliwość dożycia tego dnia innym. I to właśnie to ma znaczenie. Nie to, że nie udało się panu dotrzeć do końca, jakby mógł ktoś uznać, ale to, że zrobił pan to, co wziął za słuszne. Pomógł pan innym.

Bo by wykazać się odwagą, nie trzeba wytrwać najdłużej. Odwagę, okazać można wtedy, gdy się z tego zrezygnuję, żeby dotrzeć do końca mogła reszta.

Dziękuję panu.
Za wszystko.
Harry Potter. ❞

Zakończył list. Temat Szalonookiego Moody'ego, był bez wątpienia, jednym z najważniejszych, dla Harry'ego. Bo, chociaż nie był to ten sam człowiek, którego wydawało by się, że znał, po czwartym roku nauki w Hogwarcie, przez te kolejne lata, wystarczająco się to zmieniło, by mógł napisać ten list. Chwilę później, spojrzał na park za oknem, chociaż jego uwaga skupiła się na czym innym.

Przed domem, stał mężczyzna, w czarnej pelerynie. Harry nie miał wątpliwości, kim on jest. Śmierciożercy, namierzyli go nawet tutaj. I wtedy, zrozumiał on jedną, z rzeczy, które powinien zrozumieć już dawno.

Już nigdzie, nie jest bezpiecznie.

kalendarz adwentowy Harry'ego Pottera ─── Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz