Harry, czuł, że na cmentarz w Dolinie Godryka, powinien zawitać już dawno temu. Dlaczego nigdy nie pomyślał, by tu przyjść. Dlaczego, nigdy nie poprosił o to Dumbledore'a, albo Weasley'ów? Nie wiedział. Po prostu nie wiedział.
A teraz, szedł w stronę właśnie tego miejsca. Śnieg skrzypiał pod jego nogami. Harry wpatrywał się w okna, w domach, w których słuchać było wesołe pieśni i rozmowy. Była Wigilia, czego Harry nie wiedział, z powodu zaginięcia jego kalendarza podczas któregoś z mocowań w lasach. Harry'emu to z resztą odpowiadało, no listów napisał równo dwadziescia trzy, co też oznaczało, że został mu tylko jeden do napisania. Harry odkąd tylko wpadł na pomysł pisania listów, wiedział do kogo będzie chciał tego dnia napisać.
Skręcił w uliczkę, na której końcu, znajdowały się kamienne nagrobki. Harry przyspieszył trochę kroku. Był w mieście, w którym prawie siedemnaście lat wcześniej, dostał znak, który nosił do dziś na czole. W mieście, w którym zdarzyła się tragedia. W końcu dotarł do celu. Pchnął małą bramkę i wszedł na teren cmentarza. Szukał na nagrobkach odpowiednich inicjałów, które tak bardzo pragnął zobaczyć.
Niedługo później, to też się stało. Przykucnął przy nagrobku z wyrtymi imionami jego rodziców:
James Potter i Lily Potter
Pod tymi słowami, było napisane jeszcze coś. Harry przetarł marmur od śniegu, by przeczytać ów słowa. W końcu się to udało i przebiegł po zdaniu oczami.
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie pokonany.
Harry położył dłoń na grobie jego rodziców, ocierając łzy, które spływały po jego bladym od zimna policzku. Niecierpliwie wyjął kartkę i pióro z torby i opierając się o latarnię, zaczął pisać, co jakiś czas, ocierając łzy i wpatrując się w grób swoich rodziców.
❝ Mamo i Tato.
Ten list, skierowany jest do was, chociaż nigdy nie mogłem was rzeczywiście poznać. Kocham was, najmocniej jak tylko się da. Nastały czasy, w których takie słowa są na wagę złota. A ja powtarzałem je sobie, zawsze gdy o was myślałem. Zawsze gdy ktoś mi o was opowiadał. Oddałbym wszystko, wszystko co mam, by was zobaczyć. By móc przytulić się do was, porozmawiać z wami. Ocaliliscie mnie, zamiast uciekać.Kocham was nad życie. Wien, że ten list jest chaotyczny... Nawet bardzo. Ale taki ma być. Ma być szczery. Nie chcę kłamać, czy pisać czegokolwiek po kolei. Będę pisał to co czuje. A czuję, że chociaż przez tyle lat, was nie widzialem, wy ciągle by liście ze mną. Byliście w moim sercu dając mi radość i pomogliście mi znaleźć w sobie resztki odwagi, kiedy tego potrzebowałem.
Kiedy ledwo udawało mi się ujść z życiem, byliście przy mnie. Obtaczaliście mnie miłością — magią, która dawała nadzieję. Która zawsze daję nadzieję. Bo nie ważne, jakich silnych zaklęć by się nauczyli, nie ważne jak potężne by one były, jak mogły by dawać potęgę... magia, jaką jest miłość, zawsze zwycięży. Bo to ona pomaga nam, kiedy tego potrzebujemy. To bliscy, którzy cię nią obtaczają, potrafią sprawić, byś poczuł się sobą. Byś stawił czoła nawet największemu strachowi.
Zawsze.
Nie ważne, w jakich okolicznościach, nie ważne, czy wygrasz czy przegrasz, bo jeśli ktoś cię kocha, dla niego zawsze będziesz wygranym. Dziękuję wam za to. Że we mnie wierzycie. Że obtaczacie mnie tym uczuciem, które dało mi przezywyciężyć tyle zła. Uczuciem, które sprawiło, że prawie siedemnaście lat temu, dało mi przeżyć.
Czytaliście nade mną, bym się nie poddawał. Bym szedł dalej, chociażby nie wiem co. Pokazaliście mi, że przyjaźń to najważniejsze, co może się znaleźć w życiu każdego człowieka. Bo to właśnie dzięki wam, jestem tu gdzie jestem. Wiem o tym. Czuję to, choć nigdy z wami nie rozmawiałem. Czuję to w głębi serca.
Dziękuję wam za wszystko.
Harry. ❞Po raz kolejny przetarł łzy. Wyczarował kilka kwiatów na grobie swoich rodziców i wstał powoli, zostawiając list na nagrobku, pośród roślin, które przed chwilą pojawiły się tam za pomocą jego różdżki.
Nagle usłyszał coś. Coś, co sprawiło, że stanął bez ruchu na kilka sekund. Wiedział, że się nie pomylił. Usłyszał to tak wyraźnie, jak nigdy dotąd. Stał tak jeszcze chwilę i znów to usłyszał. Obrócił się, patrząc na ulicę za siebie.
— Harry! — krzyknęła Hermiona z uśmiechem na twarzy, tak wielkim, jakiego Harry jeszcze nigdy nie widział. Za nią, w jego stronę biegł Ron, który wyglądał jakby zaraz miał zacząć śmiać się ze szczęścia. Harry również uśmiechnął się i wybiegł ze cmentarza, śmiejąc się głośno. Wszyscy razem rzucili się sobie w objęciu. Harry nie czuł łez, tym razem szczęścia, która spływały mu po szyi. Czuł się tak szczęśliwy, jak nie czuł się od kilku miesięcy. Wiedział, że właśnie tego mu brakowało przez tą całą samotną wędrówkę.
A teraz? Wiedział, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Wreszcie poczuł magię świąt, która panowała w tych wszystkich domach, w około. Wiedział już, że na tą Gwiazdkę dostał najlepszy prezent, o jakim nigdy nawet nie śmiał marzyć.
CZYTASZ
kalendarz adwentowy Harry'ego Pottera ─── Harry Potter fanfiction
Fanfiction❝ Kalendarz adwentowy Harry'ego Pottera, czyli gdy tytułowy wybraniec, zaczyna poszukiwania horkroksów, tyle, że bez swoich najbliższych, wierząc, że w ten sposób zapewni im bezpieczeństwo. Ach, no i idą święta. ❞ · Opowiadanie powstało na podstawie...