Poranek mijał leniwie. Z ogrodu dochodził jej uszu ptasi trel, a wrześniowe słońce nieśmiało zaglądało przez okna, dając życie kilkunastu rozdygotanym refleksom, gdy promienie opierały sie na ozdobnych wazach i srebrnych ramkach ze zdjeciami.
Kobieta idąc za propozycją swojego pracodawcy faktycznie skusiła się na filiżankę kawy. Musiała przyznać, że stojący na lśniącym czystością blacie ekspres robił wrażenie. Już na pierwszy rzut oka można było poznać, że to sprzęt ze zdecydowanie wyższej półki. Postawiła kubek pod dyszę i z westchnieniem, nieco niepewnie uruchomiła dotykowy panel. Miała nadzieję, że da sobie radę z obsługą tego sprzętu. W domu owszem miała ekspres, ale taki maleńki na kapsułki, a ten tutaj to był istny potwór, którego spodziewałaby się w ekskluzywnej kawiarni, obsługiwanego przez wykwalifikowanego baristę. Na szczęście okazało się, że maszyna była bardzo intuicyjna i już po chwili kubek napełniał się pachnącym kusząco płynem.
W czasie, kiedy urządzenie syczało i parskało ona wróciła do salonu. Z zainteresowaniem przyglądała się biblioteczce i zastawiającym ją rzeczom. Były tam zdjęcia przedstawiające rozwój Scorpiusa od rumianego noworodka niemal gubiącego się w zabawkach ustawionych w łóżeczku, przez pyzatego niemowlaka, aż do uśmiechniętego pięciolatka. Na większości zdjęć pozował sam, na kilku widać było Draco, na żadnym jednak nie pojawiała się matka chłopca, o której kobieta nie wiedziała nic poza tym, że ewidentnie jest nieobecna.
Poza zdjęciami na szafkach poustawiano też kilka ozdobnych waz i półmisków, świeczek i świeczników, oraz kilka nagród, wyróżnień i dyplomów. Kręcąc głową z niedowierzaniem dokładnie przyjrzała się oprawionemu w szkło, pamiątkowemu dyplomowi Cambridge. Ciągle ciężko było
jej uwierzyć, że Malfoy tak po prostu studiował z mugolami, nie mniej jednak właśnie patrzyła na dowód tego, że w istocie tak właśnie było. Pozostałe wyróżnienia, dyplomy i nagrody również z resztą należały do niego. Wyglądało wiec na to, że blondyn był naprawdę oddany swojej pracy i, że wykonywał ją dobrze.W końcu jej wzrok skierował się na to, co od zawsze kochała najbardziej, w oprawione w ozdobne okładki, ustawione w schludnym szyku książki. Większość woluminów była związana z pracą Malfoya. Dostrzegła opracowania na temat prawa karnego oraz cywilnego i kilka kodeksów zarówno czarodziejskich, jak i mugolskich. Były tam też publikacje dokumentalne o znanych przestępcach i czarnoksiężnikach. Widziała biografię Gindelwalda, oraz kilka książek o Voldemorcie, a między nimi opracowania o Kubie rozpruwaczu, Biblijnym Johnie, czy mordercy z wrzosowisk. Nie zabrakło też tytułów dotyczących ostatniej wojny czarodziejów (w której sami przecież uczestniczyli), a także, co zdziwiło ją najbardziej Nowej Historii Hogwartu.
Nie byłaby Hermioną Granger, gdyby nie sięgnęła właśnie po to grube tomiszcze. Kiedyś, bardzo dawno temu- jeszcze w innym życiu, uwielbiała zagłębiać się w kartkach tego tytułu. I choć życie się zmieniło, ba, ona sama nie była już taka sama, to w tym akurat temacie żadna zmiana nie zaszła- Historia Hogwartu ciągle była jej ulubioną lekturą. Zdziwiła się nieco na widok przedrostka "Nowa" przed właściwym tytułem, jednak wystarczył rzut oka na indeks i już widziała, co on oznacza. Miała w dłoniach księgę uzupełnioną o wydarzenia sprzed dekady. Nie miała pojęcia, że coś takiego zostało wydane, choć po pewnym zastanowieniu uznała to jednak za naturalną kolej rzeczy.
Zabierając ze sobą książkę wróciła do kuchni po swoją gotową już kawę, a potem z powrotem do salonu, gdzie z błogą miną opadła na zieloną sofę. Tak bardzo zagłębiła się w lekturze, że nie usłyszała nawet dźwięku otwieranych drzwi wejściowych. Do rzeczywistości sprowadził ją dopiero kpiący głos Malfoya.
- Widzę, że już się rozgościłaś - rzucił na widok kobiety siedzącej z nogami podkulonymi pod pośladki i zaczytanej tak, że zatraciła kontakt ze światem zewnętrznym. Niektóre rzeczy pozostają niezmienne, zaśmiał się w duchu. - I czemu mnie nie dziwi akurat ta książka w twoich rękach - zaśmiał się, ale jakoś tak... bez drwiny. A kiedy tylko zorientował się w tym fakcie niemal od razu odezwał się znowu, już bardziej w swoim szyderczym stylu. - Fajnie poczytać o swoich chlubnych czynach, co? A mówią, że to ja jestem próżny - zironizował, po czym nie spoglądając nawet na jej reakcję ruszył do biblioteczki ewidentnie czegoś szukając.

CZYTASZ
Dramione- Zaopiekuj się mną.
FanfictionCzy mały chłopiec i jego pragnienie matczynej miłości będzie w stanie stopić lód i przełamać mur nienawiści? Czy dwa poranione serca mogą jeszcze kochać? I czy mogą kochać siebie?