~●~
Ho ho ho, niczym Święty Mikołaj, przybywam do Was z nowym rozdziałem 😉🎅 Indżoj 😉😅
~●~Dochodziła druga popołudniu, kiedy z głośnym trzaśnięciem wylądowała przed domem Dracona. Ciągle miała na sobie sukienkę, w której odwiedzała Potterów, ponieważ będąc w domu nie chciała marnować czasu na przebieranie, a jedynie zabrać ze swojej apteczki kilka fiolek z eliksirami. Obcasy jej butów zagłębiały się w żwirze, kiedy szybko ruszyła w stronę drzwi, wyciągając przy okazji klucze, które kilka dni wcześniej otrzymała od Malfoya.
Wchodząc do domu miała nadzieję, że na jej spotkanie wybiegnie roześmiany Scorpio, jednak tuż za drzwiami natknęła się na blondyna, który chwiejnym krokiem opuszczał właśnie swój gabinet.
- Merlinie, jesteś zalany w trzy dupy, Malfoy - zauważyła, kiedy mężczyzna zachwiał się w jej stronę, głupkowato wymachując dłonią na przywitanie.
- A ty jesteś piękna, Granger - zripostował próbując chyba sugestywnie unieść brwi tuż po tym, jak dokładnie zlustrował ją wzrokiem.
- Nie kpij, bo w tym stanie ci to nie wychodzi - odgryzła obserwując jak blondyn zbliża się do niej coraz bardziej, przy okazji nie odrywając wzroku od jej wyeksponowanych w obcisłej sukience piersi.
- Kiedy to prawda! - zaperzył się będąc już na tyle blisko, że wyraźne czuła bijący od niego zapach whisky. - Może i jesteś kujonką, masz nieczystą krew i generalnie nieciekawy charakter - wyliczał ciągle zmniejszając odległość między nimi. - Ale laska z ciebie zajebista - wyznał biorąc jej twarz w swoje duże, nieco chłodne dłonie.A potem, zanim w ogóle zdąrzyła zareagować, pochylił się i po prostu ją pocałował.
Ale nie był to pocałunek z rodzaju namiętnych, takich od którego miękną nogi, a umysł zapomina, jak się tworzy myśli i zamiera. O nie, Draco Malfoy złożył na jej ustach głośnego, mokrego i cuchnącego alkoholem buziaka, a potem tak szybko, jak to zrobił odsunął się od niej na dwa kroki, jakby chcąc podziwiać jej reakcję.
- Czy ty wypaliłeś tym bimbrem ostatnie dwie szare komórki, które błąkały ci się pod czaszką?! - krzyknęła wycierając rękawem obślinione przez Malfoya usta. Gdyby nie to, że jest tak pijany, to pewnie dostałby w twarz i z całą pewnością starłoby mu to z buźki ten głupi uśmieszek. Uznała jednak, że szkoda jej dłoni na coś, czego ten przeklęty idiota nawet nie zapamięta. - Gdzie jest Scorpio? - zapytała już rzeczowo.
- Gdzieeeeśśśś taam - zaczął wymachiwać dłońmi bez żadnej koordynacji. - Poszukaj se - zarechotał.- Piłeś coś po tym, jak do mnie dzwoniłeś? - zapytała. Przez telefon nie wydawał się aż tak pijany.
- Może szklaneczkę, albo trzy- wyznał konspiracyjnym szeptem, łapiąc się ściany, żeby nie stracić równowagi. - Ale tylko na klina! - zaznaczył bełkotliwie.
- Zamiast klina to się pije eliksir głupku - warknęła na niego i zaczęła przetrząsać zawartość swojej torebki.- Masz - podała mu fiolkę z fioletowym płynem, którą zabrała z własnej apteczki. - Wypij to i idź spać - poleciła i ruszyła na poszukiwania chłopca.- Ale nie chcesz mnie otruć, co? - usłyszała za plecami, kiedy po upewnieniu się, że malca nie ma w salonie i kuchni, ruszyła schodami na górę. Miała ochotę powiedzieć mu, że o niczym innym tak nie marzy, ale nie wiedziała, jak jego zapity umysł mógłby na to zareagować.
- Idź spać Draco!- rzuciła zamiast tego, nawet się nie odwracając.
- Powiedziałaś Draco! - usłyszała jego śmiech gdzieś z tyłu. - Granger, powiedziałaś do mnie Draco, wiesz? - cieszył się jak przedszkolak.
- Tak masz chyba na imię, nie? - odpowiedziała silnąc się na spokój. Pijany Malfoy to zdecydowanie irytujący Malfoy.
- No tak, faktycznie.. - zgodził się z jej ostatnimi słowami, jakby nagle sam przypomniał sobie, że właśnie tak się nazywa. - To ja pójdę spać - zawołał, mimo że napewno już jej nie widział.

CZYTASZ
Dramione- Zaopiekuj się mną.
FanfictionCzy mały chłopiec i jego pragnienie matczynej miłości będzie w stanie stopić lód i przełamać mur nienawiści? Czy dwa poranione serca mogą jeszcze kochać? I czy mogą kochać siebie?