11.

5.8K 221 163
                                    

Nowe życie, nieodgadniona droga malująca się przed małym człowiekiem, będąca największą tajemnicą świata. Wedle starego powiedzenia ukazuje się ona noworodkowi podczas snu.

Jeśli w starym wierzeniu jest choć krztyna prawdy, przyszłe życie Albusa Severusa Pottera powinno być spokojne. Tak jak spokojny był właśnie jego sen.

Zacisnąwszy maleńkie piąski na niebieskim kocyku, ufnie wtulił się w ramiona swojej przyszłej matki chrzestnej i ukołysany jej krokami, kilka razy zamrugał powiekami i zasnął tak spokojnie, jak może tylko niemowlę.

     - Ginny, ja nie wiem, czy na całym świecie znalazłby się ktoś, lub coś idealniejsze od tego malucha - zagruchała Hermiona, spoglądając z czułością na nowego członka rodziny Potterów, którego odkąd przyszła nie wypuszczała z objęć.- Tylko napewno jesteście pewni, co do jego imienia?- zapytała kolejny już raz.

     - Mnie też to trochę dziwi - zaśmiała się ruda. - Ale sama dobrze wiesz, że jak Harry na coś się uprze, to nie ma zmiłuj.
     - No, niby tak... Ale Severus?

     - Severus Snape, chyba jak nikt inny, zasługuje na to wyróżnienie, Herm - czarnowłosy pojawił się w szpitalnej sali swojej małżonki właśnie w chwili, kiedy kobiety rozmawiały o imieniu jego synka.
     - Jestem pewna, że on sam obraca się właśnie w grobie. Ba, gotów z niego powstać na wieść, że nazwałeś syna jego imieniem - zaśmiała się całując przyjaciela w policzek i niechętnie oddając mu dziecko.

     - Severus Snape był najodważniejszym że znanych mi ludzi i posiadał naprawdę wiele dobrych cech, których na codzień nie pokazywał. Zasłużył na to, wierz mi - mężczyzna upierał się przy swoim.

Niby opowiedział przyjaciołom po wojnie niemal wszystko, czego i w jaki sposób dowiedział się po śmierci ich niegdyś znienawidzonego profesora. Pewne rzeczy jednak, zostawił tylko dla siebie. Nigdy nie wyjawił innym, co tak naprawdę kierowało Snapem i jak bardzo był gotów się dla tego poświęcić. Był jednak pewien, że gdyby żył, czuł by dumę z tego, że potomek Lilly Evans nosi wlaśnie jego imię. Nawet, jeśli zewnętrznie by tego nie okazywał.

     - James ma się świetnie - zapewnił już po chwili, podchodząc do swojej żony.- Jest zachwycony, ponieważ do rodziców przyjechali Bill z rodziną i George z Fredem. Na Godryka, niech skonam, jeśli ten dzieciak w pełni nie zasługuje na to imię- zaśmiał się.- Ma dopiero trzy lata, a już niemal nie otruł małej Victorie krwotoczką.

     - Jesteś pewny, że to nie będzie zbyt duże obciążenie dla mamy? - Ginny choć wymęczona porodem była zaniepokojona przede wszystkim zdrowiem swojej, starzejacej się już przecież, matki.
     - Daj spokój, jest w siódmym niebie - zapewnił jej mąż. - Kiedy wychodziłem właśnie próbowała wcisnąć w niego trzecią dokładkę gulaszu. Poza tym, są tam też Fleur i Angelina, wiec pewnie jej pomogą- wyjaśnił spokojnie. - Hermiono, a co w ogóle u ciebie? - uznawszy temat ich syna za wyczerpany, Harry zwrócił swoją uwagę na przyjaciółkę. - Dobrze wyglądasz.

     - Dziękuję, wszystko dobrze - odpowiedziała z uśmiechem i co najważniejsze, zgodnie z prawdą.
     - Dalej pracujesz u Malfoya? - dopytywał Wybraniec, a kiedy przytaknęła, sam pokręcił głową z rozbawieniem. - Kto by pomyślał, Hermiona Granger i Malfoy we współpracy. I obydwoje jeszcze się nie pozabijali...
     - Och, daj spokój, przecież już ci mówiłam, że Draco jest teraz zupełnie innym człowiekiem - żachnęła nieco urażonym tonem. Takiej uszczypliwości spodziewałaby się bardziej po blondynie.

     - Draco? - usłyszała rozbawiony głos Ginny i uświadomiła sobie, że właśnie użyła jego imienia zamiast zwyczajowo nazwiska, co nie umknęło uwadze jej przyjaciółki.- Mówicie już do siebie po imieniu? Cóż za postęp.
     - Nie, nie mówimy- zaprzeczyła. Bo co niby miała powiedzieć, że w jego obecności mianuje go po nazwisku, ale w myślach już dawno przestała robić to w ten sposób. - Uznaliśmy, że to byłoby dziwne...

Dramione- Zaopiekuj się mną.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz