20.

4.9K 211 75
                                        

Kochani, jesteście wielcy!!!
Dzięki Wam i waszym głosom Zaopiekuj się mną w rankingu Dramione lokuje się dziś na #2 miejscu! DZIĘKUJĘ 😘😘😘😘😘

A w nagrodę nowy rozdział 😉

________________________

Wigilijny poranek przywitał Londyn niemal bajkową aurą. Dzięki świeżemu śniegowi, który spadł w nocy i przykrył ten nieco już przykurzony, miasto wyglądało jak z zimowej pocztówki. 

Było zimno, ale mróz ten nie był dojmujący. Może to dzięki brakowi wiatru, a może po prostu przez święta. Para z oddechów tworzyła finezyjne obłoczki, mieszając się z leniwie sypiącym śniegiem, który pokrywał bielą płaszcze i czapki przechodniów.

Zewsząd dało się słyszeć kolędy, dzwonki i wesołe pozdrowienia mijających się w pośpiechu ludzi. Dziś nie czuło się już rozleniwienia na ulicach, przynajmniej tych mugolskich. Przeciwnie wszyscy zdawali się spieszyć, aby dokończyć swoje sprawunki i wrócić do domu, aby w spokoju przygotowywać się do najważniejszej kolacji w roku. Pośpiech nie powodował jednak złości, przeciwnie wszyscy zdawali się jeszcze bardziej radośni, niż podczas minionych dni.

    - Tato, jesteś pewny, że musimy? - marudził jasnowłosy chłopczyk, kiedy drepcząc obok ojca raźno pokonywali zaśnieżone ulice. - Mówiłem ci, że nie chcę choinki! - upierał się niezadowoly, że tata zupełnie nie słuchał jego słów.

    - A ja ci mówiłem, że mimo wszystko spędzimy te święta razem przy tym drzewku - odgryzł ojciec spoglądając na syna z pobłażaniem. Mały czasem potrafił być strasznie uparty w swoim zacietrzewieniu, a on doskonale zdawał sobie sprawę z tego, po kim odziedziczył tą cechę.

    - Bez Hermiony - szepnęło dziecko, a ojciec dostrzegł, jak w jego małych oczkach szklą się łzy. W tej chwili był po prostu wściekły na kobietę. O ile on cierpiał z powodu jej nagłego odejścia, ale mógł jakoś sobie z tym radzić, o tyle jego dziecko nie umiało jeszcze pogodzić się z sytuacją, a jego dziecięce serduszko było po prostu zgruchotane. I za to właśnie w tej chwili nienawidził Hermiony Granger. Nie za swój ból, ale za krzywdę, jaką zrobiła jego synowi.

    - Bez niej - przyznał szczerze. - Ale hej, ja ci już nie wystarczam? - próbował żartem rozładować sytuację. - Zobaczysz będzie fajnie - zapewnił kucając przy chłopcu i zmuszając go, żeby spojrzał mu w oczu.- Dziś faktycznie będziemy sami, ale jutro odwiedzimy Blaisa i Pansy, a po jutrze mamy zaproszenie do Jeffa i Alicji. Anastazja podobno już od kilku dni cieszy się na spotkanie z tobą - zapewnił z uśmiechem, wspominając słowa swojego wspólnika, kiedy opowiadał mu, że jego córka wręcz szaleje za Scorpio. - Pamiętasz ją?

    - No tak, ale tato, wujek Jeff i Anastazja są przecież mugolami - przypomniał rezolutnie.

    - Tak wiem i co w związku z tym? - zapytał podejrzliwie.

   - Babcia Camilla i dziadek Amadeusz mówili, że nie powinienem bawić się z mugolami - odpowiedział szeptem, przypominając sobie niedawną rozmowę z dziadkami. - Dziadek mówił, że oni są gorsi - przyznał nieco zawstydzony, a w Draconie wręcz zawrzała krew. Mógł się domyślać, że jego byli teściowie będą próbowali tego typu numerów, kiedy tylko straci ich na chwilę z oczu zostawiając samych z wnukiem. Czasem zastanawiał się, skąd w Astorii było tyle tolerancji, wyrozumiałości, zrozumienia i przede wszystkim samozaparcia w obronie swoich racji i stawianiu na swoim, skoro wywodziła się z rodziny podobnej Malfoyom, a może nawet i gorszej, biorąc pod uwagę to, że Lucjusz przynajmniej nigdy nie krył się ze swoimi przekonaniami.

    - Posłuchaj, dziadek i babcia mają bardzo złe spojrzenie na sytuację i strasznie brzydkie poglądy. Takie same z resztą miał dziadek Lucjusz i trochę też babcia Narcyza i kiedyś ja - wyznał opanowując emocje. - Takie poglądy doprowadziły naszą rodzinę do bardzo, ale to bardzo dużych problemów i nieprzyjemności. Ja sam miałem przez to niezłe kłopoty - wyznał zastanawiając się, jak wiele może powiedzieć pięciolatkowi. - W każdym razie kiedyś, jak będziesz starszy na pewno ci o tym opowiem dokładniej. Dziś wystarczy ci wiedzieć, że takie same przekonania, jak twoi dziadkowie miał też tamten złol, którego pokonał Harry Potter. Takie, a nawet jeszcze gorsze - przyznał krzywiąc się na wspomnienie tamtego czasu. - Dość powiedzieć, że wtedy były to straszne czasy, a bardzo wielu czarodziejów wydawało się tego nie rozumieć.  Są tacy, jak na przykład ja, Blaise czy Pansy, którzy zrozumieli to po czasie, ale i tacy, jak dziadek i babcia, którzy nie zrobili tego wcale - wyznał spokojnie.

Dramione- Zaopiekuj się mną.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz