-Dziękuję ci jeszcze raz za odprowadzenie mnie. Naprawdę nie trzeba było. - uścisnęłam Kamila stojącego przede mną.
-Luzik, miłego wieczorku. Papa. - rzucił i zbiegł w dół schodami.
Weszłam dalej do środka próbując nie przewrócić się z moją pioruńsko ciężką walizką. Udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w wygodniejsze rzeczy. Podróż powrotna nie była zbyt przyjemna. Spędziliśmy praktycznie cały dzień na lotnisku czekając na nieźle opóźniony samolot. Całe szczęście wracam do pracy dopiero od poniedziałku, więc weekend spędzę na odsypianiu ostatnich dwóch mocno imprezowych tygodni. Usiadłam na sofie i sięgnęłam po okulary, a następnie po jedną z książek, które czekały w biblioteczce aż w końcu je otworzę. W tle puściłam składankę ze spokojną muzyką i oddałam się akcji. Po zaledwie piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewam się gości. Rzuciłam książkę na ławę i ociągałym krokiem podążyłam do drzwi.
-He.. co jest kurwa? - spojrzałam na stojącego przede mną Kacpra i Filipa, którzy podtrzymywali rękoma krwawiącego Janka.
-Wiem, że dopiero wróciłaś, ale byłaś najbliżej. - powiedział Kacper wchodząc do mojego mieszkania.
-Czy wy sobie żartujecie? - powiedziałam zszokowana i czym prędzej pognałam po apteczkę do kuchni i już po chwili siedziałam obok leżącego na sofie blondyna.
-Czuć od niego alkohol. - powiedziałam nachylając się nad ledwo przytomnym Jankiem, który bełkotał coś pod nosem, jednak nie dało się nic z tego zrozumieć.
-Byliśmy w klubie, ale w pewnym momencie po prostu zniknął nam z oczu, a później znaleźliśmy go w takim stanie pod wejściem. Kurwa naprawdę już nie wiem co mam z nim zrobić. - powiedział Kacper brzmiąc jakby miał zaraz wybuchnąć płaczem.
-Spokojnie Kacper. Ogarniemy to. - poklepał go po plecach Filip.
-idźcie do domu. Zajmę się nim. Odezwę się jutro. Macie mi dać znać jak wrócicie do domów, bo trochę zabalowaliście.
-Al..
-Poradzę sobie Kacper. Możecie iść. - uśmiechnęłam się do blondyna i zamknęłam go w ciepłym uścisku. Widać, że był już zmęczony. Zaraz po tym chłopcy wyszli z mieszkania, a ja wróciłam do blondyna, który teraz już spał. Usiadłam obok niego ostrożnie i wróciłam do książki. Moje plany o pójściu spać wcześniej chyba nie dojdą do skutku. Na zegarze dochodziła północ. Usłyszałam bełkot chłopaka i od razu się nad nim nachyliłam.
-Gdzie jestem? - wymamrotał.
-U mnie. - przetarłam jego czoło, z którego sączyła się jeszcze krew.
-Z..Zuza? Ja chyba muszę iść. - spanikował i od razu się podniósł sycząc przy tym z bólu.
-Chyba sobie żartujesz. - pchnęłam go delikatnie, by ponownie się położył, a chłopak schował swoją twarz w dłonie i zaczął cicho szlochać. Milczałam.
-Zuziu, ona.. ona mnie znowu zdradziła. - zamarłam na te słowa. - Ona lizała się w kiblu z jakimś typem i.. i ja. - mówił co chwile pociagając nosem. - Ja po prostu rzuciłęm się na tego gościa.- chłopak zaczął się cały trząść mimo, że okryty był ciepłym kocem.
-Janek, co jest, co się dzieję? - spytałam spanikowana.
-Jestem na głodzie. - wymamrotał trochę niezrozumiale, gdyż łapał go szczękościsk.
-Boże Janek. - oczy mi się zaszkliły patrząc na chłopaka, który okropnie zbladł, NIe wiedziałam co mam zrobić.
-Prze..przepr..aszam. - mówił ciągle się jąkając. Moje łzy zaczęły opadać na jego skórę. - N..ie..pł.a.acz proszę.- położył swoją chłodną dłoń na mojej próbując ją ścisnąć lecz nie miał na to siły. Położyłam obie dłonie na jego próbując je ocieplić. Ułożyłam się obok chłopaka próbując przytulić go i oddać mu chodź trochę ciepła. Jego drgawki napędzały moje łzy. bardzo się bałam.
-Czemu jesteś dla mnie taka dobra? Przecież ja..-próbował wymamrotać.
-Śpij Janek.
Obudziłam się około ósmej rano. Czułam się wykończona jednak zwlekłam się z łóżka i nastawiłam wodę na herbatę. Nie chciałam budzić chłopaka jednak do tego doszło.
-Jak się czujesz? - spytałam podchodząc do niego bliżej i wyciągając z apteczki świeży opatrunek.
-Trochę boli mnie głowa i jest mi niedobrze.
-Pokaż się. - powiedziałam ciszej lekko przechylając jego głowę, by mieć lepszy dostęp do rany na jego czole.
-Dziękuję.
-Nie masz za co. - rzuciłam i podałam mu paracetamol i kubek z ciepłym napojem, a następnie wstałam kierując się z powrotem do kuchni.
-Zuza poczekaj. - chłopak zatrzymał mnie łapiąc mnie za rękę. spojrzałam mu w oczy. - Moglibyśmy pogadać?
-Nie wiem Janek. naprawdę nie wiem. - westchnęłam.
-Proszę cię. - usiadłam obok blondyna na kanapie.-Zuza ty nawet nie wiesz jak mi jest głupio. Tak strasznie cię przepraszam. Potraktowałem cię okropnie po naszym przyjeździe. Ja byłem okropnie zazdrosny. Nie panowałem nad tym. Po wszystkim czułem się z tym tak chujowo. Tego dnia kiedy się pokłóciliśmy pierwszy raz od dawna coś wziąłem. Aktualnie próbuję przestać, dlatego wczoraj.. z resztą sama widziałaś. Zuza przepraszam cię naprawdę. Jestem jebanym idiotą... Dzień później zjawiła się u mnie Nadia. Ja.. Ja nie wiem kurwa co ja myślałem. Myślałem, że jak zobaczysz mnie z nią to się na tobie odegram. Kurwa ja wiem, że to brzmi idiotycznie. Kiedy zobaczyłem cię u Kacpra z Januszem to okropnie mnie zabolało i żeby o tym nie myśleć to po prostu się schlałem. A później..później kurwa Nadia powiedziała mi, że mnie kocha i jak największy idiota na świecie, uległem. Tak bardzo potrzebowałem jakiejkolwiek miłości. Ale to już nie było to samo. Przez cały ten czas zgrywałem przed wszystkimi i przed samym sobą, że ten rozdział z tobą jest zakończony, ale nie było tak. Gdy zobaczyłem Nadię liżąca się z jakimś typem wszystko do mnie dotarło. Kurwa Zuza. Byłem tak wściekły. Byłem w jakimś amoku. Rzuciłem się na tego gościa, ale dlatego, że kurwa wyobrażałem sobie, że będę bił sam siebie. Nie jest mi przykro, dlatego, że ona to znowu zrobiła. Jest mi przykro i czuję jebaną złość, bo zrozumiałem to za późno.- blondyn wybuchł płaczem, a ja bez zahamowań po prostu złączyłam nasze usta.
-Zuzia czemu? - zapytał lecz ja wciąż milczałam. Mocno go uścisnęłam.
-Pomogę ci.
-Al..
-Pomogę ci. - puściłam chłopaka, który schował głowę w swoich kolanach. Pozostawaliśmy w ciszy. Oboje potrzebujemy być przez chwilę ze swoimi myślami. - Kamil jest dla mnie bardzo ważny , tak samo jak Janusz. Nigdy między nami nie było nic więcej. Ja naprawdę zaczęłam patrzeć na ciebie w ten inny sposób. Byłeś pierwszą osobą od ponad roku, gdy uwolniłam się od poprzedniego partnera, której dałam się złapać za rękę, już nie mówiąc o tym pocałunku wtedy. Ja ci zaufałam i tak szybko jak to zrobiłam tak szybko po prostu się zawiodłam.
-Wiem. Zachowałem się jak... nawet nie potrafię tego określić. Nie dałem ci nawet dojść do słowa. Gdybym wtedy tego nie zrobił pewnie nie wjebałbym się w ten syf, nie wpakował się w żadną bójkę, miałbym normalny kontakt z Kacprem i kurwa, po prostu byłabyś obok.
Między nami zapadła cisza. Wlepiłam swój pusty wzrok w ciemny telewizor stojący przede mną.
-Co teraz będzie? - zapytał cicho.
-Pomogę ci z tego wyjść. - rzuciłam wciąż nie utrzymując z nim kontaktu wzrokowego.
-Poradzę sobie sam.
-Nie chcę tego słyszeć. - rzuciłam i wstałam podchodząc do okna i spoglądając przed siebie. - Zostań tu na najbliższe dni.
-Co?
-Nie możesz być sam. Co jak zacznie ci się coś dziać? Ogarnę to.
-Nie Zuza, nie będę ci siedział na głowie, jeśli już to pójdę do chłopaków. - odwróciłam się do niego.
-Kurwa Janek. - podniosłam głos. -Dobra wiem nie powinnam się unosić, ale oni naprawdę są już tobą zmęczeni. Błagam cię po prostu daj sobie pomóc i nie odpierdalaj. Wtedy wszystko będzie tak jak każde z nas tego chce. - rzuciłam i opuściłam pomieszczenie udając się do łazienki.
Spojrzałam w lustro.
Kurwa, czy ja dam radę?
CZYTASZ
Thx || Jan-rapowanie
FanfictionHistoria dwudziestojednoletniej Zuzy, młodej utalentowanej studentki, która wraca do rodzinnej wsi, by odpocząć od warszawskiego zgiełku oraz problemów dnia codziennego. Nie spodziewa się, że ten choć krótki wyjazd ze stolicy przyczyni się do tak li...