W niedzielę rano obudziłam się z ogromnym kacem. Zdecydowanie z Filipem i Szymanem kupiliśmy za dużo alkoholu.
Impreza urodzinowa wyszła świetnie. Wszyscy dobrze się bawili, a teraz pewnie tak jak i nasz dwójka (gdyż wczorajszy jubilat leży obok mnie) umierają z bólu głowy.
Szczerze mówiąc całą niedzielę nie ruszyliśmy się z łóżka. Dawno oboje aż tak nie zabalowaliśmy, dlatego wszystko odpuściliśmy.
--------------------------------------
Kolejne dni do początku grudnia minęły mi błyskawicznie. Głównie spowodowane to było tym, że popołudnia spędzałam w studiu, co zaczynało wkurzać Janka, jednak nie miałam wyboru. Na koniec roku sporo osób postanowiło wydać płytę, więc wszyscy w Nobocoto nie odchodzili na krok od komputera.
Kiedy obudziłam się z całego tego pracowitego transu był trzeci grudnia. Dzień przed premierą nowej płyty Guziora i..
Kurwa.
Trzy dni do Mikołajek.
Skarciłam się w myślach za to, że znów niczego nie ogarnęłam. Zero prezentów. Zero czasu. Zero pomysłów.
Od kilku lat wraz z Blancą, Dominiką i Aurelką robiłyśmy sobie prezenty, uprzednio biorąc udział w losowaniu kto komu sprawia podarunek.
Losowanie odbyło się jeszcze przed końcem listopada, jednak zupełnie o tym zapomniałam, więc nie dość, że miałam tak naprawdę dwa dni na wymyślenie czegoś fajnego dla Blanci to jeszcze przydałoby się kupić coś Jankowi, Kamilowi i Januszowi.
To się nie uda.
-Jesteś gotowa? - wyrwał mnie z zamyśleń głos Janka i dopiero wtedy zorientowałam się, że od kilku minut jak głupia wpatruję się w lustro zamiast dokończyć się malować przed premierową imprezą u Mateusza.
-Daj mi jeszcze chwilę. - powiedziałam i z pośpiechem dokończyłam makijaż.
-------------------------------------------
Całe szczęście następnego dnia rano nie czułam się tak źle jak mogłam. W przypadku Janka nie mogłabym tego powiedzieć. Była dziewiąta rano, gdy o dziwo zerwałam się z łóżka, co przebudziło chłopaka.
-Źle się czujesz? - wymamrotał podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Nie jest źle. - powiedziałam. - Zostawię ci owsiankę w lodówce. Za jakąś godzinkę wychodzę na miasto.
-Gdzie?
-Wychodzę z Dominiką i idziemy kupić jakieś ciuchy. Nic wielkiego. - skłamałam, ale nie chciałam by chłopak domyślił się, że idę na pierwsze świąteczne zakupy.
-No dobra. Ja jeszczę idę spać. - powiedział, a ja nachyliłam się nad nim i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek, a następnie opuściłam pomieszczenie.
Wzięłam szybki prysznic i dość szybko uporałam się ze zrobieniem śniadania dla naszej dwójki.
Po spożytym posiłku wskoczyłam w czarne jeansy, założyłam biały top i zarzuciłam na siebie czarną bluzę. Na koniec zapięłam jeszcze ciepłą kurtkę, aż pod samą szyję, gdyż termometr wskazywał około zera stopni i opuściłam mieszkanie.
W rzeczywistości nie wychodziłam ani z Dominiką ani nie szłam kupować ciuchów.
Świąteczne zakupy uwielbiałam robić sama. Wtedy najlepiej wychodziło mi skupienie się.
Wsiadłam w samochód i już po niecałych piętnastu minutach znalazłam się pod Złotymi Tarasami. Cieszę się, że jestem tu tak wcześnie, bo przynajmniej nie ma tłumu pchających się ludzi.
CZYTASZ
Thx || Jan-rapowanie
FanficHistoria dwudziestojednoletniej Zuzy, młodej utalentowanej studentki, która wraca do rodzinnej wsi, by odpocząć od warszawskiego zgiełku oraz problemów dnia codziennego. Nie spodziewa się, że ten choć krótki wyjazd ze stolicy przyczyni się do tak li...