•5•

1.1K 55 69
                                    

Rozwiewam wszystkich wątpliwości. Nie, nie doszło do niczego oprócz pocałunków i przytulania się całą noc. Nie wiem czy w tak krótkim czasie można się zakochać, ale chyba to zrobiłam..

Rano, brunet powitał mnie ze śniadaniem do łóżka.

- Jak się dzisiaj czujesz? - Postawił tacę z jedzeniem na łóżku, obok mnie.

- Dobrze, stabilnie. - Zapewniłam go.

Wzięłam tosta z talerza, a on przysiadł się obok. Wyciągnął do mnie rękę i włożył mi kosmyk włosów za ucho. Popatrzyłam się na niego a on szczerze się uśmiechnął.

- Wiem, że to za szybko, ale czy widzisz nas razem? - Zapytał.

Sięgnęłam po szklankę z sokiem malinowym. Wzięłam łyk i popatrzyłam się na niego uważnie. Czy na widziałam nas razem? Chyba tak. Jednak zanim mu odpowiedziałam, z tyłu głowy pojawił mi się Janek. Kurwa, znowu te jebane uczucie. Dlaczego czuję, że nie powinnam być z Nikodemem? Przecież z Jankiem mi się nie uda. To nie ma żadnego sensu.

Postanowiłam odsunąć te dziwne uczucie. Nie będę z Jankiem, to tylko przyjaźń, nic do niego nie czuję, a tamten pocałunek to jednorazowa akcja.

- Tak, widzę nas. - Powiedziałam.

Pocałował mnie w odpowiedzi. Jednak moje myśli powędrowały do szkoły. Jak ja mam kontynuować naukę, gdy ojciec mnie wyrzucił z domu, a w rodzinnym mieście nie mam dokąd pójść? Może spróbowałabym wrócić, przecież jestem ich jedyną córką.

- Coś nie tak? - Zapytał z uwagą.

- Martwię się szkołą. Nie jestem jeszcze pełnoletnia, muszę do niej uczęszczać, a w rodzinnym mieście, nie mam dokąd pójść.

Nikodem z tego co wiem, w tamtym roku obchodził 18 urodziny. Wspominał mi, że chodzi do prywatnego liceum, ale ma, zacytuję wyjebane w oceny i w obecności, po ojcu dostaję firmę.

- Pojadę dzisiaj z tobą do twojego domu. Coś wymyślimy. Do końca roku tylko półtora miesiąca, luźno.

- Łatwo ci mówić. Jesteś ustatkowany do końca życia, a ja? Młodociana raperka, której kariera skończy się za jakieś pięć/dziesięć lat. Może szybciej.

- Przestań, nie wolno ci tak mówić. Wstawaj, jedziemy do ciebie, jeżeli twoi rodzice cię nie przyjmą, wynajmę ci mieszkanie na moje nazwisko. Nikt o nic się nie przywali, będzie dobrze. - Przytulił mnie.

***

- To jak znalazłaś sobie już fagasa, widać poradzisz sobie bez rodziców. - Powiedział ojciec oschle.

Nie wpuścił mnie do środka. Mamy nie było w domu, bo od razu pojawiła by się we drzwiach. Jedyne co otrzymałam to walizki i torby z moimi rzeczami. Dlaczego mój ojciec nie potrafił mi wybaczyć?

Gdy zamknął mi drzwi przed nosem, Nikodem pomógł mi z walizkami. Pojechaliśmy na parking do galerii, nie wiem dlaczego, ale tam zaczął mi proponować co dalej.

- Moi rodzice mają znajomości, na przyszły rok przeniesiesz się do mojego prywatnego liceum, tak aby nikt się nie przywalił o zdanie twoich rodziców. Później dociągniesz do 18, a potem to będzie z górki.

- Nie, nie trzeba i tak mi pomagasz. Wynajmiemy tu mieszkanie, oczywiście za czynsz będę płacić ja. I tak bardzo mi pomagasz, nie mogę jeszcze czegoś wymagać od twoich rodziców - stwierdziłam.

- Ale kochanie, gdy tu zostaniesz na jeszcze przyszły rok, nauczyciele dowiedzą się prędzej czy później, że nie masz nic wspólnego z rodzicami.

Nietypowa| Jan-Rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz