"- Granger... - powtórzył Shacklebolt, poważnym tonem. - Dlaczego? Dlaczego ją zabiłaś? - zapytał, zbolałym głosem. Do Hermiony dopiero po chwili dotarły jego słowa, gdy ciężkie, miedziano-żelazne kajdany zatrzasnęły się wokół jej nadgarstków. - To nie ja! - warknęła. - Puśćcie mnie natychmiast. - szarpnęła się ostro, ale dwóch aurorów trzymało ją pewnie. Do pomieszczenia wpadł przerażony Harry, a za nim Ron z zaciętą miną. Jego szczęki zaciskały się rytmicznie ze wściekłości. - Przecież widzieliście wszystko! Ktoś ją przeklął! Próbowałam ją ratować, na Merlina! - wrzasnęła. - Widzieliśmy, jak spojrzałaś na nas, a potem wszystko ucichło. - powiedział Harry. - Jedyne co zobaczyliśmy, to jak podnosisz ręce i ją dusisz. - dodał głucho. - To nie ja! Próbowałam ją ratować! - Nie tak to wyglądało z naszej perspektywy. - odezwał się Kingsley, mierząc ją ciężkim spojrzeniem. - Hermiono Jean Granger, jako wice Minister Magii zatrzymuję cię pod zarzutem zamordowania świadka." W tym opowiadaniu wojna czarodziejów nadal trwa. Voldemort zginął, ale jego poplecznicy nie ustają w walce. Hermiona, Ron oraz Harry zostali generałami i od lat stawiają opór Śmierciożercom. Jednak ktoś postanawia pokrzyżować im plany, wrabiając odważną Gryfonkę w straszliwe zbrodnie. Zakon ją potępia, a jej przyjaciele mają związane ręce. Pomoc nadchodzi nieoczekiwanie, całkowicie wywracając proste życie Hermiony do góry nogami. Czy wystawione na próbę przyjaźnie przetrwają? Czy niespodziewany sojusznik zawróci czarownicy w głowie? Czy naprawdę jego celem jest pomoc? A może to tylko kolejny element gry... Betowała: marta1mart 💚