Osiemnasty vol.3

2.9K 186 4
                                    

-Dzięki, że mnie zawozisz.-wpadłam do samochodu Caluma od razu gdy chłopak podjechał pod dom Hemmingsa.

-Tak, cześć Nins ciebie też miło widzieć.-wywróciłam rozbawiona oczami trącając go zaczepnie w ramię.-Twoje rzeczy są na tylnym siedzeniu.-kiwnął głową w kierunku kanapy. Ignorując to, że chłopak kieruje wychyliłam się po swoje zeszyty ledwo sięgając po torbę.

-Dzięki-ponownie podziękowałam tym razem siadając poprawnie i wyjmując konkretny zeszyt.-Mam dziś wejściówkę.-wyjaśniłam, a on pokiwał głową zerkając na mnie co chwilę.

-No co?

-Ładnie wyglądasz.-powiedział teraz z kolei nie odrywając wzroku od drogi. Spojrzałam na to co mam na sobie, dosyć krótka sukienka, do tego moje nieodłączne martensy i trochę biżuterii.-Kiedyś nie nosiłaś sukienek.

-Dużo rzeczy było inaczej kiedyś.

-Przyjechałem do ciebie, a ciebie nie było. Nie oddzwoniłaś, ani nic.-zszokowana spojrzałam na blondyna siedzącego obok mnie.

-O czym ty teraz do cholery mówisz?-zapytałam w szoku, a ten uśmiechnął się smutno.-Calum?-czułam jak moje serce robi fikołki w mojej piersi, a powietrze w aucie zdecydowanie gęstnieje.

-Gdy tylko skończyliśmy trasę, prosto z lotniska zamiast do domu przyjechałem do ciebie.-przyknęłam oczy czując wzbierającą we mnie złość.-Otworzyła mi twoja mama, mówiła, że pojechałaś na jakąś wycieczkę z koleżankami, ale, że przekaże, że byłem.

Zaśmiałam się sztucznie przeczesując twarz dłońmi.

-A to suka.-mruknęłam kręcąc głowa w szoku.

-Nina to twoja mama, nie mów tak o Emmie.-wkurzona spojrzałam na kierującego autem.

-Chyba sobie ze mnie żarty stroisz. Przez te dwa lata odkąd tylko wróciłam mieszkałam u niej przez tydzień, później spakowałam wszystko i wyniosłam się. Ostatni raz widziałam ją dwa lata temu. Wiesz dlaczego? Tak bardzo nie mogła wybaczyć mi tego, że straciłam w życiu taką szansę.

-Jaką szansę?-Calum był w szoku i widocznie ledwo nadążał za tym co nagle postanowiłam z siebie wyrzucić.

-Szanse na bycie z tobą, przecież gdyby tylko mogła sama zostawiła, by ojca.-czułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami. Zrobiłam motorek z ust próbując odwrócić własną uwagę i spojrzałam w szybę.

-Nina słoneczko.-poczułam rękę Caluma na swoim kolanie, sunącą w kierunku mojej dłoni. Gdy tylko ją chwycił splótł nasze palce razem. Dopiero teraz spostrzegłam, że jesteśmy już pod moją uczelnią.-Nie miałem pojęcia. Jest mi naprawdę przykro.-pokiwałam głową, przełykając ślinę i wciąż unikając jego spojrzenia.

-Jest okej Calum, przecież to i tak by się stało. Po prostu usamodzielniłam się szybciej.

-Ktoś ci pomógł?

-Luke.-uśmiechnęłam się wypowiadając imię przyjaciela. Zaczerpnęłam kilka głębszych wdechów odganiając przy tym łzy i złapawszy torbę sięgnęłam do klamki drzwi.-Muszę iść na zajęcia.

-Nins!-zatrzymał mnie łapiąc za wolny nadgarstek.-Spotkamy się jeszcze?

Ponownie poczułam jak moje serce podchodzi mi gardła.

Czy się spotkamy?

Czy chcę się z nim spotkać i ponownie namieszać w swoim ledwo ustabilizowanym życiu?

-Wiesz gdzie mieszkam do końca tygodnia.-powiedziałam uśmiechając się niepewnie, w odpowiedzi zaś otrzymałam szeroki niemal oślepiający uśmiech Caluma Hooda. I nie wiedzieć czemu ten na moich wargach wyglądał dokładnie tak samo gdy tylko pojawiłam się poza jego polem widzenia.

————————
27.12.2020

Second try [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz