Wczorajszy dzień był bardzo wykańczający. Nie dość, że nagraliśmy sporo piosenek to jeszcze to rodzinne spotkanie. Nie wspominając już o tym co dla mnie zrobił Jorge. To naprawdę miło z jego strony, że podwiózł mnie do domu. No i jeszcze mama.. Zadała mi tyle pytań odnośnie Meksykanina. Już przy dziesiątym miałam dość, a to był dopiero początek. Całe przesłuchanie zakończyło się pouczeniem. "Tini, ty masz dopiero czternaście lat! Wiem, że mogą Ci się już chłopacy podobać - to jest normalne, ale Jorge jest tyle od ciebie starszy. I w dodatku jest innej narodowości. Po skończeniu nagrywania wróci do ojczyzny a ty zostaniesz tu ze złamanym sercem. Przemyśl to." Oczywiście musiałam mamę poprawić, bo mam prawie piętnaście lat. Do moich urodzin pozostało kilka miesięcy. Teraz jest grudzień - piękny i magiczny miesiąc. Uwielbiam tę porę roku. Może wybiorę się za kilka dni na plażę z dziewczynami? Słońce tak pięknie świeci i jest tak gorąco!* Nic tylko wybrać się na plażę. Ale jak na razie nie chce mi się nawet wstać z łóżka. Chciałabym tak poleżeć do dziesiątej. Niestety. Muszę iść na plan. Pierwszy raz mi się nie chce. Kocham to miejsce ale.. no właśnie.
Jest pewne "ale". Gubię się. Nie jestem już pewna co jest fikcją a co rzeczywistością. Gdy wcielam się w Violettę słyszę "Kocham Cię. Jesteś tą jedyną". Słowa te wypływają z ust Jorge. Poprawka. Z ust Leóna. Do tego te całusy, przytulenia, trzymanie za rękę. Gdy kończymy kręcenie wszystko się zmienia. Jesteśmy przyjaciółmi, ale od pewnego czasu on jest dla mnie kimś więcej.
- Tini, wstałaś już? - dobiega mnie głos mamy zza drzwi.
- Już, już. - Wstaję z ociąganiem i zbieram się na plan.
♪♪♪
Jestem w holu budynku głównego. Ile tu jest plakatów i obrazów na ścianach. Nigdy nie zwróciłam na nie szczególnej uwagi. Jest przerwa a ja nie mam niczego do roboty. Zwykle tą przerwę spędzam z Mechi i innymi z naszej paczki. Jednakże dzisiejszy dzień jest inny. Czuję się inaczej. Nie jestem sobą, jestem odizolowana. Nie wiem dlaczego cały czas błądzę w myślach. Nie zauważam nikogo obok. Wpatruję się w kolorowe plakaty, ale nie myślę o tym co na nich widnieje. Nagle na kogoś wpadam.
- Ej! Uważać mogłaś na to co robić. - Broni się ciemnowłosy chłopak. Jest wystraszony, zresztą ja też. Mówi jakoś dziwnie. Ma inny akcent. Z wyglądu wydaje się bardzo miły.
- Przepraszam. Jestem Martina i dzisiaj po prostu błądzę w chmurach. Nigdy jeszcze cię tu nie widziałam. - Jest przerażony. Chyba nie zrozumiał większości słów. Za szybko mówię. - Cześć. Jak masz na imię? Ja nazywam się Martina.
Tym razem mówię wolniej i wyraźniej. Na twarzy chłopaka pojawia się uśmiech. Teraz zrozumiał.
- Ciao. Jestem Ruggero. Jestem nowy i nie umiem jeszcze za dobrze hiszpańskiego.
Uśmiecha się do mnie. Już go polubiłam.
- Ciao, Ruggero. Skąd pochodzisz? Oprowadzić cię? - Skoro nie zna hiszpańskiego to może się zgubić.
- Jestem Włochem. Zaprowadzisz mnie do reżysera?
- Pewnie.- Mówię i i pokazuję by szedł za mną.
Próbuję z nim rozmawiać, ale nie wychodzi nam to za dobrze. Ja używam zbyt trudnych słów, więc biedny chłopak nie rozumie o co mi chodzi. Ja zaczynam się denerwować
- Ruggero Pasquarelli? - Wykrzykuje Lodo.
Momentalnie oboje odwracamy się w stronę dziewczyny. Skąd ona go zna? Włoszka podbiega do nas i zaczyna w ojczystym języku rozmawiać z chłopakiem. Ja niestety nie wiem o czym mówią. Pierwszy raz żałuję, że nie znam tego języka. Znów mogę pogrążyć się w moich myślach.
CZYTASZ
Violetta - moje drugie Ja
FanfictionGdy brałam udział w castingu, nie sądziłam, że mnie wybiorą. Po prostu chciałam sprawdzić samą siebie. Zrobiłam to dla zabawy. A jednak mnie wybrali... Nie wiem, co wzięli pod uwagę... Moją grę aktorską? Śpiew? A może mój urok osobisty?... Nie mam b...