Rozdział 17

85 3 0
                                    

- Gdyby pytali o drugi sezon to odpowiadasz, że będzie on zdecydowanie inny od pierwszego. Główna bohaterka się zmieni i czeka widzów mnóstwo niespodziewanych zwrotów akcji. Nic ponad, rozumiesz? Musisz karmić ich ostrożnie... Głód ma szybko wzrastać. Mają się zainteresować. Rozumiesz? - Producent daje mi ostatnie wskazówki dotyczące moich odpowiedzi w wywiadzie, na jaki mam za chwilkę udzielić odpowiedzi. Mężczyzna zaczyna denerwować mnie swoją obecnością. Przecież ja dobrze wiem co mam mówić. Tyle razy mi to już powtarzali.. Jakby nie wystarczył raz. Nie jestem już małą dziewczynką. Dorosłam. Jestem bardziej świadoma swojej roli niż na początku kariery. Teraz dopiero dostrzegam błędy jakie popełniałam. Widzę, jak niebezpieczne były wyjścia do sklepu bez ochrony... Ale nie byłam aż tak znana.

- Tak, rozumiem. I rozumiałam za pierwszym razem jak mi to mówiłeś. - Odpowiadam. Staram się przy tym nie ruszać głową, by nie zdenerwować makijażystki. Nawet mój wygląd nie zależy w pełni ode mnie. To z góry jest narzucone jak mam wyglądać. Nawet gdy czeka mnie sesja i wywiad dotyczący mnie. Martiny Stoessel. A nie Violetty.

Na sobie mam szarą bluzkę z nadrukiem nawiązującym do USA. Ma ona frędzelki, które na początku mnie denerwowały. Do tego ciemne jeansy i platformy. Wizażyści pracują bardzo dobrze. Każdy szczegół jest dopracowany. To od nich dziś zależy mój wygląd. Dobrze, że mnie rozumieją. To im zawdzięczam coś ala rockowy styl.

- I już. Spójrz proszę i powiedz co sądzisz o takim wyglądzie. - Zwraca się do mnie makijażystka. Wedle polecenia spoglądam w zwierciadło. Widzę dziewczynę podobną do mnie. Ma delikatny makijaż podkreślający oczy i usta. Włosy spięte z tyłu z delikatnym przedziałem w miejscu grzywki, która jest spięta, tak że nie trzeba odgarniać jej z oczu. Z zadowoleniem malującym się na twarzy spoglądam w kierunku kobiety i pokazuję, że jest ok.

- Jeszcze tylko jedno. - Zwraca się do mnie jedna z wizażystek i na lewym uchu zaczepia duży kolczyk. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale czy moje zdanie tu się liczy? Jestem jak marionetka. Mam nadzieję, że w tym wywiadzie skupią się na MNIE a nie na Violetcie.

- Dziękuję bardzo za wszystko. - Mówię wszystkim obecnym w pomieszczeniu i wychodzę. Postanawiam zejść do salonu i tam zaczekać na rozwój wypadków. Wywiad ma się odbyć w moim domu co dobrze wróży.

Wchodzę do salonu. Już na mnie czekają. Od razu uśmiecham się do nieznanych mi ludzi. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Wszyscy od razu podrywają się z miejsc i podchodzą przywitać się ze mną.

- Witam, nazywam się Ilaria. Będę z tobą przeprowadzać wywiad. - Przedstawia mi się szczupła blondynka. Niestety nie jest mi dane jej odpowiedzieć, bo ktoś odciąga mnie na bok. Jak się okazuje jest to mężczyzna z zawieszonym na szyi aparatem.

- Zapraszam teraz na kilka zdjęć. Może pójdziemy w miejsce o lepszym świetle? Chyba tam będzie dobrze. - Pokazuje na drugie pomieszczenie. Uwielbiam sesje zdjęciowe - jestem wtedy w centrum uwagi a o tym marzyłam od dziecka. Jednak dla sławy nie byłabym zdolna zrobić wszystkiego. Trzeba postawić sobie granice lub postarać się by ktoś te granice wyznaczył tobie. Ja mam to szczęście, że moi rodzice ciągle dbają o mnie. Produkcja także mocno pomaga stawiając często niewyobrażalne wymagania i zakazy.

Przechodzę do pomieszczenia i zaczynam pozować. Fotograf daje mi kilka wskazówek i prezentuje jaki ma pomysł na tę sesję. Staram się wypaść jak najlepiej i przy tym dobrze się bawić. Zmieniamy także miejsce - przechodzimy do mojego ogrodu. Osoby odpowiedzialne za mój wygląd również nie próżnują. Co chwilkę coś zmieniają, poprawiają... Mężczyzna podchodzi do mnie i pokazuje zdjęcia. Muszę przyznać, że całkiem dobrze wypadłam. Szybko dziękuję za zdjęcia i wracam do salonu. Siadam w fotelu naprzeciw kobiety, która zamierza przeprowadzić ze mną wywiad. Kątem oka widzę rodziców siedzących niedaleko. Muszą tu być. Muszą dopilnować bym nie powiedziała czegoś niewłaściwego.

Violetta - moje drugie JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz