Rozdział 6

76 3 0
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Łódka.. Miejsce, w którym nie czuję się sobą. To jest moja zmora od.. Od zawsze. Jest ona taka chwiejna. Patrząc z brzegu wydaje się miłym miejscem, ale to tylko pozory. Ta na której mamy kręcić sceny do teledysku jest biała. W sumie jest to chyba jacht. Zresztą nie mogę się na ten temat wypowiadać, bo znawcą nie jestem. Wiem tylko jedno - muszę stąd zwiać za wszelką cenę.

Odwracam się na pięcie i momentalnie wpadam w ramiona Pablo. Dlaczego ja muszę mieć takiego pecha?

- O nie! Nie dam Ci odejść. - Zaczyna się śmiać i mocno mnie trzyma. Tak mocno, że słyszę bicie jego serca. - Każdy musi kiedyś pokonać swój strach. Będę Cię mocno trzymał, nie bój się.

To nie moja wina, że się boję. Kocham morza, rzeki, oceany.. Ale lubię je podziwiać z brzegu. Czasem tylko daję się namówić znajomym na wypad na plażę by na chwilę ochłodzić się w zimnych wodach morza.

Jednak pływać łódką czy statkiem nie lubię. To nie moja bajka po prostu. Kiedy byłam mała rodzice zabrali mnie na krótki rejs. Nawet mile go wspominam chociaż.. To kołysanie. To mnie denerwuje. Boję się, że przyjdzie ogromna fala i przykryje nas. Zmiecie z powierzchni. I nie dam rady wypłynąć. Nie starczy mi powietrza. Zacznę się topić.. Basta! Nie mogę o tym myśleć w tej chwili.

- Dzięki - jąkam się.

W jego ramionach czuję się bezpieczna. Wiem, że mogę na niego liczyć. Jest on moim przyjacielem i nie da nikomu mnie skrzywdzić. Zawsze chciałam mieć takich przyjaciół. Teraz w końcu ich mam.

- Im prędzej zaczniemy to prędzej skończymy. - Przenoszę wzrok na jego twarz. Mówi do rzeczy. - No i oczywiście prędzej pójdziemy na kawę, co ty na to?

- No nie wiem.. - Nie dane jest mi jednak dokończyć.

- Dobra chodźcie już, bo nie mamy całego dnia. - Pogania nas jakaś kobieta.

Pablo pierwszy wchodzi na pokład. Podaje mi rękę. Łódź zaczyna się niespokojnie kołysać. A co jak się przewróci?

- Ja nie dam rady. - Patrzę na Pabla. - Ja nie..

I już stoję na pokładzie. Zostałam tam po prostu wciągnięta. Gdyby nie Pablo to.. Zapewne dalej stałabym na brzegu. Chłopak cały czas mnie trzyma. Staram się nie panikować. Przecież nie mam powodu do strachu.. Podchodzi do nas właściciel pływającej pułapki.

- Proszę usiądźcie tu. - Spogląda na mnie.- Nie ma się czego bać.

Posłusznie siadamy w wyznaczonym miejscu. Każdy krok sprawia, że grunt jaki mam pod nogami niespokojnie zaczyna się kołysać. Mamy na sobie czerwone kapoki - dla bezpieczeństwa. Próbuję się odprężyć ale nie mogę. Wiem, że w ramionach Pabla nic mi nie grozi, ale jednak czuję obawę.

- Myśl o czymś przyjemnym. - Szepce mi do ucha.

Ni stąd ni zowąd przed oczyma staje mi sen z Jorge. Ten pocałunek. Od razu mi lżej. Strach odpływa.

Violetta - moje drugie JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz