Rozdział 16

30 2 0
                                    

Podczas tych wszystkich scen z Jorge jakie do tej pory nakręciliśmy czułam się inaczej. Może to przez to, że dopiero poznawałam aktorstwo. Wewnątrz coś podpowiada mi, że za niedługo pierwszy raz będę mogła poczuć to co czułaby w tej chwili Viola. Czytając scenariusz do drugiego sezonu sądziłam, że jest on napisany pod sytuację w jakiej ja sama się znalazłam. Czuję niezrozumienie, bezsilność, samotność, smutek.. Czuję to wszystko. Całą gamę uczuć przeplatanych lękiem. Viola znalazła pewne oparcie w Diego. Ja.. Ja zwierzam się ze wszystkiego przyjaciółce i to mi pomaga. Ale nie na długo. Dlaczego między mną a Jorge nadal panuje ten chłód?! Dłużej już tak nie wytrzymam. Tylko co tu robić?

No właśnie. Co? 

Zamykam pamiętnik, który tak bardzo mi pomógł podczas dni całkowitego załamania. Odstawiam go na półkę. Powoli zaczynam pakować swoje rzeczy. Robię to z ociąganiem. Chcę jak najbardziej odwlec dzisiejszy pobyt na planie.

Tylko dlaczego?

Przecież tam są ludzie, na których naprawdę mi zależy. Z większością spędziłam tyle pięknych chwil. Znamy się tak jakby od zawsze. Wspólna praca bardzo nas połączyła. Bardziej niż się spodziewałam. Ale dlaczego czasem przychodzą tak ciężkie chwile? Dlaczego człowiek zdolny jest do braku chęci przebaczenia. Może jednak niekoniecznie braku chęci jak samego zawzięcia się do przebaczenia. Ja jestem zdolna mu przebaczyć. Już to zrobiłam dawno. Ale nie potrafię mu o tym powiedzieć. Gdy chcę to zrobić coś sprawia, że staję się dziwnie nerwowa. Nie mogę zapanować nad tymi uczuciami. Chyba w tym tkwi problem.

Wczoraj prawie mu powiedziałam. Ale niestety nasza rozmowa została przerwana. Później pojawił się Diego - nowy członek naszej obsady. Pochodzi z Hiszpanii i z tego co mówił interesuje się muzyką. Gdyby tak nie było pewnie by go nie przyjęto do naszego grona a jego rola trafiła w inne ręce. Wczorajszy dzień przeznaczony był na lepsze poznanie. Dzień pełen integracji. Prócz Diego do ekipy dołączył także Meksykanin - ku wielkiej uciesze Jorge, który również jest tej narodowości. Ma bujną, czarną czuprynę, którą podbił nasze serca. Nazywa się Xabiani. No i jeszcze jest Valeria - brązowowłosa dziewczyna znana mi już z kilku seriali. Sprawia wrażenie bardzo radosnej osoby.

Z małego wywiadu jaki przeprowadziłyśmy z Lodo dowiedziałam się, że chłopak z Meksyku ma wcielić się w postać chłopaka Francesci. Nowego amanta Violetty ma zagrać Diego, natomiast dziewczynę Leóna - Valeria. Brakuje tylko Pablo. I nie tylko ja odczuwam tę pustkę. Mechi chodzi przygaszona. To nie ta sama dziewczyna, którą była jeszcze przed kilkoma miesiącami. Coraz częściej przyłapuję ją zamyśloną. Mniej i to zdecydowanie mniej się uśmiecha. Ona także zyskała nową fryzurę. Nie przeszła aż tak dużej metamorfozy jak ja, jednak jej włosy nabrały ładniejszego odcieniu blondu.

Spoglądam na zegarek. Za pięć minut ma po mnie podjechać ktoś z produkcji. A ja nadal nie jestem spakowana. Ciężko wzdycham i powoli zaczynam krzątać się po pokoju. Wkładam do torebki tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Scenariusz zostawiam na łóżku - dziś mi się nie przyda. Cały dzień poświęcamy na rozśpiewanie. Pojawiło się dużo nowych piosenek. Wprawdzie już dostałam podkład i słowa, ale muszę popracować nad moim głosem z Pancho. On jest niezwykły! Zawsze trwa przy moim boku. Cały czas na planie czuję, że jest obok. Nawet gdy go nie widzę. Zawsze mogę liczyć na jego pomoc. Podczas tej przerwy między nagrywaniem sezonów kilka razy się z nim spotkałam. Puściłam mu nawet kawałek mojego utworu nad którym kiedyś pracowałam. Jeśli mogę mu wierzyć to przypadł mu do gustu. Oczywiście od razu usłyszał kilka niedociągnięć i skorygował błędy. Obiecał także, że pomoże mi przy ulepszeniu go. Już nie mogę się doczekać kiedy usłyszę moją własną piosenkę. Ale z tym muszę poczekać. Najpierw muszę wywiązać się z kontraktu jaki mnie obowiązuje. Marzenia o solowej karierze należy odrzucić na bok.

- Martina! Zejdź proszę. Już podjechało auto po ciebie. - Z drugiego krańca domu dobiega mnie głos matki. Ze stolika zabieram okulary przeciwsłoneczne i szybko przeglądam się w lustrze. Zarzucam torebkę na ramię i kieruję się do samochodu. Drzwi otwiera mi przystojny blondyn, którego widzę pierwszy raz. W ramach podziękowań posyłam mu szczery uśmiech. Odpowiada mi tym samym. Wsiadam do samochodu. Chłopak zamyka za mną drzwi i wsiada z drugiej strony.

- Witaj. Nazywam się Agustin. Ty zapewne jesteś Martina. Bardzo zmieniłaś się z wyglądu względem pierwszego sezonu. Czy mogę wiedzieć skąd ta zmiana? - Zaczyna rozmowę chłopak. Ma wyraźny argentyński akcent i w dodatku jest bardzo dobrze wychowany. Ciekawe ile ma lat? Postanawiam umilić sobie drogę i zaczynam z nim rozmawiać.

- Źle. Nie czujecie tego? No to od początku. Głęboki wdech i trzy, cztery..

Trzecia godzina ćwiczeń. Moje usta mają już dosyć. Ile można ćwiczyć? Według Pancho ćwiczenie czyni mistrza. Ale bez przesady! Przecież zedrę sobie gardło. I na dodatek będę musiała wypić tą herbatę z imbiru. Jeszcze jej nie próbowałam, ale nawet nie zamierzam. Ze wszystkich sił koncentruję się na poleceniu nauczyciela. Tym razem na jego twarzy pojawia się uśmiech zadowolenia i zwycięstwa.

- Co wy robiliście podczas tego urlopu? Kto z was choć raz odrobił pracę domową jaką wam zadałem? - Pustka. On nam coś zadawał? Pamiętam tylko jak się z nami żegnał.. I więcej nic. - No dobrze.. To inaczej. Śpiewaliście po ćwiczeniach czy bez ćwiczeń?

Cisza.

- Tego się mogłem spodziewać. Cóż.. Nie jest źle, bo zawsze mogło być gorzej, ale dobrze też nie jest. I nie ukrywam tego. Musicie wziąć się w garść.

- No dobrze, ale kiedy zaczniemy cokolwiek śpiewać? - Zadaje pytanie Lodo. Zapewne tak jak większość z obecnych na sali i ja jestem ciekawa odpowiedzi na to pytanie. Czuję wielką ochotę na zaśpiewanie czegokolwiek.

- A czy jesteście już gotowi? Jak sądzisz? - Odpowiada jej pytaniem na pytanie mężczyzna.

- Ja czuję się na siłach. Nie wiem jak inni.. Może Tomas mógłby mi podegrać na gitarze. Pokażę, że jestem gotowa. - Włoszka jest bardzo pewna tego co mówi. Posyła w kierunku ciemnowłosego gitarzysty wymowne spojrzenie. Ten zaczyna grać. Już po pierwszych biciach wiem, że utwór który gra to Ser Mejor. Na twarzy dziewczyny pojawia się podekscytowanie. Z dużą pewnością i łatwością zaczyna śpiewać. Bardzo wczuwa się w tekst. Do Lodo dołącza po chwili Alba. A za nią następni. Ja także zaczynam śpiewać. To niezwykłe uczucie znów w podobnym składzie śpiewać tę piosenkę. To właśnie ona uwieczniła finał serialu.

- I co sądzisz? - Pytam Pancho po piosence.

- Cóż.. Nie wyszliście z wprawy. Ale dużo musicie jeszcze poćwiczyć.

- To może mała przerwa? - Wtrąca się do rozmowy cichy do tej pory Jorge.

- Idźcie, ale wracajcie szybko.

Pośpiesznie wychodzimy z pomieszczenia i grupką wychodzimy przed budynek. Znajduje się przed nim piękny park. To tu postanawiamy spędzić czas.

Violetta - moje drugie JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz