Mroczne dni minęły. Czasem chcą wrócić, ale im na to nie pozwalam. Gdy czuję, że są blisko, sięgam po podarowany mi pamiętnik i piszę. Piszę to co czuję, to co się wydarzyło. Czasem po prostu rysuję. Oczywiście nie potrafię przy tym wysiedzieć w ciszy, więc nucę sobie pod nosem nowe piosenki. Zawsze tak mam. Gdy się smucę i mam doła to staję przed lustrem i śpiewam. Gdy przepełnia mnie szczęście to co robię? Śpiewam. Wszystkie emocje wiążę z muzyką. Muzyka to moje życie. Nie wyobrażam sobie przyszłości bez niej. Mam kilku ulubionych piosenkarzy i piosenkarek. Marzę by się z nimi spotkać, by być na ich koncercie. Oczyma wyobraźni wyobrażam sobie siebie za kilka lat na scenie w powalających wszystkich na kolana strojach.
Dziś jadę do pobliskiego teatru. Nie będę oglądać przypadkowej sztuki. Nawet żadnej dziś nie wystawiają. Reżyser zarezerwował tego dnia teatr tylko dla nas. Mamy kręcić w nim kilka scen. Znam to miejsce. Nieraz oglądałam sztuki teatralne typu Kopciuszek, Królewna Śnieżka. Dziś to ja mam stanąć na scenie. Mam stanąć i zaśpiewać kilka piosenek. Gdyby to było takie proste. Nie jestem przyzwyczajona do występów tego typu. Na scenie stałam tylko raz. "Śpiewałam" wtedy piosenkę dla jakiś dzieci. Zrobiłam to z obowiązku. Miałam podpisany kontrakt z producentem. Gdyby nie to to występ by się nie odbył. Albo nie odbyłby się pod takimi warunkami. Zostałam zmuszona do playbacku. Nie mogłam powiedzieć "nie". Miałabym prawne kłopoty. A raczej nie ja tylko moi rodzice. Ja jeszcze jestem za młoda na podejmowanie własnych decyzji.
- I czym znów się stresujesz? - Wyrywa mnie z rozmyślań mama.
- Ja? Niczym. Wszystko okej. - Odpowiadam.
- Gdyby tak było gadałabyś jak najęta i już dobre 15 minut temu byś nie miała niczego na talerzu. - Momentalnie spoglądam na talerz. Nietknięte kanapki, stygnąca herbata.
- A co słychać na planie? - Zmienia temat.
- Dobrze. - Moja mama jest jak przyjaciółka. Mówię jej wszystko. Czasem mnie to przeraża.
- A Pablo i Mechi? Dalej są parą? I jaki jest ten Włoch? Nic mi o nim nie mówisz! - Dopytuje się. W myślach się uśmiecham. Wiedziałam, że za długo nie wytrzyma tej niewiedzy o nowym chłopaku z planu.
- Zwolnij mamo! Nie nadążam! - Zaczynamy się śmiać. - A więc.. Tak nadal są parą. Myślę, że to coś poważnego. Mechi bez niego przestaje tak lśnić. Jest przygaszona. Odkąd Pablo zdecydował, że wyjeżdża jest bardzo nieswoja.
- Co? Wyjeżdża? Gdzie? Dlaczego? - Widzę smutek w jej oczach. Bardzo go polubiła.
- Tak. Postanowił odlecieć z naszego gniazdka i zacząć solową karierę. Przez niego mamy zmieniony scenariusz. Z tego co wiem to jedzie do Włoch, ale nie jest jeszcze pewny czy na sto procent tam.
- Ah.. Szkoda. A teraz gadaj, bo nie wytrzymam. Włoch. Wszystkie szczegóły. - Dojadam pierwszą kanapkę. Mama się niecierpliwi.
- Ma własny styl. Grzywkę zaczesuje do góry i szczerze powiedziawszy to chyba więcej czasu spędza na układaniu jej niż niejedna dziewczyna. Lubi nosić kolorowe ubrania. A zresztą co ja Ci będę go opisywać. Mam jego zdjęcia na telefonie. - Sięgam po telefon i szukam zdjęć. - Oto on.
- U.. Przystojniak z niego. A jak mu idzie nauka hiszpańskiego?
- Hah.. Całkiem dobrze. Coraz częściej dołącza się do naszych rozmów. Mówi poprawniej niż jak tu przyjechał. Bardzo go wszyscy polubiliśmy. Aktorem też jest niezłym. A jak śpiewa..
- No jak?! - Mama ma wypieki na twarzy. Kocha ze mną rozmawiać i zawsze wszystko chce wiedzieć.
- Cudnie. Dziwię się, że nie wygrał tego konkursu. On ma talent!
CZYTASZ
Violetta - moje drugie Ja
FanfictionGdy brałam udział w castingu, nie sądziłam, że mnie wybiorą. Po prostu chciałam sprawdzić samą siebie. Zrobiłam to dla zabawy. A jednak mnie wybrali... Nie wiem, co wzięli pod uwagę... Moją grę aktorską? Śpiew? A może mój urok osobisty?... Nie mam b...